Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2009

Mea culpa?

Przepraszać - poprosić o przebaczenie, tłumacząc się i usprawiedliwiając. Przeprosiny - uroczyste, ceremonialne przeproszenie.  (za dwutomowym Słownikiem Języka Polskiego, wyd. PWN 2007) *** Od kilku lat w Polsce panuje moda na żądanie przeprosin. Same przeprosiny zdarzają się rzadko, za to pokrzywdzonych i obrażonych mamy pod dostatkiem. W 1940 roku dokonano morderstwa na kilkunastu tysiącach polskich oficerów w Katyniu. Prezydent Rosji powinien był wysłać notę do prezydenta Polski: „Przepraszam, że moi przodkowie wymordowali Pańskich przodków, to się więcej nie powtórzy". Powinien także podać jakieś usprawiedliwienie, choć na pewno nie ma takiego, które usatysfakcjonowałoby naszego prezydenta. Taką notę wysyłać powinien każdy kolejny prezydent Rosji, na początku i pod koniec każdej kadencji. Hitler wywołał wojnę światową, wymordował kilkanaście milionów ludzi, kolejne kilkadziesiąt milionów zginęło z jego winy w walce. Każdy kanclerz Niemiec powinien wobec powyższego przyje

(Nie)ciekawy przypadek Benjamina Buttona

Film oscarowy. Wprawdzie na 13 nominacji zdołał wywalczyć zaledwie trzy statuetki, w dodatku w tych mniej prestiżowych kategoriach (charakteryzacja, scenografia i efekty specjalne) ale Oscar to Oscar. Przed jakimś filmem, na którym byłem w kinie jeszcze w zeszłym roku, zobaczyłem zwiastun „Ciekawego przypadku Benjamina Buttona". Zachęcił mnie do obejrzenia, więc wysupłałem dwie dychy i poszedłem. Okazało się, że mogłem tę kasę wydać na piwo, gdyż najciekawsze fragmenty i sedno filmu zawarto właśnie w zwiastunie. Tak naprawdę cały film to rozciągnięta do niemal trzech godzin wersja „trajlera". „Przypadek..." dostałby jeszcze jednego Oscara, gdyby istniała kategoria „najbardziej rozwleczona pojedyncza scena filmu". Kiedyś krążył w towarzystwie żart o tym, że w kultowym serialu Pt. „Moda na sukces" bohaterowie mieli wypadek samochodowy i dachowali przez trzy odcinki. Tu rzeczywistość dogoniła anegdotę. Główna bohaterka (skądinąd całkiem zgrabnie zagrana przez Cat

Słowo na "Ka"

Na wstępie chciałbym ostrzec, że w poniższym wpisie pojawi się kilka słów, uznanych powszechnie za niecenzuralne. Osoby wrażliwe na tego typu leksykę proszę o nieczytanie. Niedawno jedna z osób czytających moje wpisy ostro skrytykowała mnie za użycie w jednym z nich słowa na „k". Zamyśliłem się głęboko (wiem, że to niebezpieczne, ale nie mogłem się powstrzymać) nad tym, jak wielką moc ma to słowo i jak ważną rolę pełni we współczesnej kulturze. Kurwa - (żeńska forma od staropolskiego kur - kogut, pierwotnie oznaczający kurę, kokoszkę) obecnie prostytutka; kobieta która chętnie współżyje seksualnie i której jest obojętne, z kim to robi; o kimś kto dla osiągnięcia korzyści robi coś, co mówiący uważa za moralnie złe; przekleństwo, często z dodatkiem „mać". Słownik polskich przekleństw i wulgaryzmów Macieja Grochowskiego (wyd. PWN, Warszawa 1996) podaje 20 znaczeń i sposobów użycia oraz 12 wyrazów pokrewnych, np. kurewstwo, kurwiszon, kurwik, kurwica. Nieuzasadnione jest wskaz

Renata Przemyk

Dzisiejszym wpisem wchodzę na granicę kompetencji blogu LET's ROCK , ale mam nadzieję, że jego Autor - którego pozdrawiam - zechce mi to wybaczyć. Renata Przemyk to objawienie przełomu lat 80. i 90. ubiegłego wieku. Karierę rozpoczęła wraz z zespołem YA HOZNA, by później kontynuować błyskotliwą karierę. Pod koniec lat 90. zniknęła z czołówek gazet i ze środków masowego przekazu muzyki - mogę tylko przypuszczać że zrobiła się zbyt trudna, a może odbiorcom obniżył się poziom percepcji, któż to wie... Pozostaje jednak aktywna zawodowo do dziś; nagrywa, koncertuje i jest artystką niezmiennie wysoko cenioną w środowisku artystycznym i wśród bardziej wymagających słuchaczy. Ostatnio wspólnie z zespołem Strachy na Lachy, nagrała piosenkę z repertuaru grupy Variete pt. „Zamknij wszystkie drzwi" (wydaną we wrześniu 2008 r. na płycie Strachów "Zakazane piosenki"). Na początku Przemyk kojarzona była z nurtem poezji śpiewanej, później wypracował

Skłania do rozważań? Zakazać!

Wybrałem się na wystawę „Bodies. The Exhibition" , otwartą 21 lutego w warszawskim Blue City. Według mnie - fascynująca. Zorganizowana z dużym wyczuciem, walory dydaktyczne są opracowane w sposób ciekawy i poparte wspaniałymi eksponatami. Obejrzenie plastikowego szkieletu albo rysunku poglądowego w podręczniku, to nigdy nie będzie to samo. Nie zauważyłem, kiedy minęły trzy godziny, wyszedłem bogatszy o wiedzę i pogłębioną świadomość swojego ciała. Natrafiłem na informację o organizacji Atheist Campaign , która wykupiła przestrzeń reklamową na autobusach w Londynie i umieściła tam plakat propagujący idee ateizmu. Plakat ten został oprotestowany przez wspólnoty religijne, wywołał ożywioną dyskusję w Wielkiej Brytanii i poza jej granicami. Jeden z kierowców londyńskiej komunikacji miejskiej odmówił jeżdżenia pojazdem z kontrowersyjną reklamą, wskutek czego zwierzchnicy przesadzili go do innego autobusu. Wystawa Bodies... i hasło Atheist Campaign pokazują postęp i otwartość społeczeń

Bezkompromisowość

Dziś chciałbym - poza rytmem coponiedziałkowych wpisów - zwrócić uwagę Szanownych Czytelników na modny ostatnio wyraz bezkompromisowość (i, co za tym idzie, również na wyraz kompromisowość). Oba wyrazy pochodzą od słowa kompromis, które oznacza ugodę, rozstrzygnięcie sporu na podstawie wzajemnych ustępstw lub też odstępstw od zasad albo pretensji w celach praktycznych. Do niedawna rozumiałem kompromisowość w polityce, czy publicystyce, jako zdolność do owocnej dyskusji, szanowanie poglądów przeciwnika i otwartość na różne (poza swoim) punkty widzenia. Na kompromisie opiera się demokracja; kompromis jest też podstawą wszelkich działań partnerskich - czy to na forum międzynarodowym, czy w firmie, czy w rodzinie - i pozwala na znalezienie najefektywniejszego rozwiązania, na osiągnięcie najlepszych rezultatów. Bezkompromisowość to apodyktyczność, narzucanie swojego punktu widzenia innym, niezdolność do wysłuchania kogokolwiek, kto ma odmienne poglądy. Postawa przydatna fanatykom religijny

Buntownicy

Czytelniczka Wysokich Obcasów zapytuje w liście do redakcji, dlaczego jest posądzana o feminizm i automatycznie uważana za pomyloną, gdy głośno wyrazi swoje zdanie, akcentując przy tym swą kobiecość. Zauważyłem ostatnio coś podobnego. Gdy podoba ci się coś, co jest potępione przez resztę grupy, stajesz się buntownikiem. Gdy nie boisz się bronić własnego zdania (używając argumentów, naturalnie), to reszta powtarza swoje potępienie, dezaprobatę i sprzeciw i dyskusja może się skończyć. No bo jak długo może trwać zabawa rodem z przedszkola, w której na każde pytanie odpowiedzią jest „pomidor"? Taka rozmowa sprowadza się do próby przekonania kapryśnego dzieciaka, który krzyczy: „nie, bo nie!". Od kogo ludzie mogliby uczyć się dyskusji? Z najpopularniejszych mediów odeszła ona wraz z red. Andrzejem Kwiatkowskim i tandemem Najsztub/Żakowski. Obecnie oglądamy tylko lans i przepychanki z argumentami ad personam. Jest Monika Olejnik, która zadaje gościowi pytanie, po czym, gdy gość za