Dawniej władca rządził swoim obszarem (państwem, miastem, zamkiem itp.) niepodzielnie, jego zdanie stanowiło prawo, jego wola stawała się rzeczywistością. Poddani nie mieli za wiele do powiedzenia, a władca miał prawo nie przestrzegać prawa przez siebie ustanowionego. Zakazy i nakazy były dla poddanych, władców nie dotyczyły. „Punktualność jest uprzejmością królów” – jak ktoś kiedyś zgrabnie powiedział. Przez wieki sytuacja się zmienia. Idee wolnościowe równościowe, Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela, demokracja – to wszystko zrównuje w prawach i obowiązkach wszystkich, niezależnie od pochodzenia, wyznania, majątku czy statusu społecznego. Piękne to idee, w praktyce jednak nie do zastosowania w stu procentach. Te wyjątkowe przywileje rządzących powinny być jednak związane tylko z koniecznością sprawowania władzy lub wykonywania zadań publicznych. Stąd immunitet dla parlamentarzystów, dyplomatów, sędziów, stąd specjalne uprawnienia służb mundurowych, stąd „koguty” na samochodach uprz