Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2009

Mała Moskwa

Po rozreklamowanej i obsypanej gradem lokalnych nagród „Małej Moskwie" nie spodziewałem się wiele i - niestety - zaskoczenia nie było. Po pierwsze wymowa filmu. W założeniu szlachetny polski oficer zakochuje się w żonie rosyjskiego oficera stacjonującego w Legnicy. Ich miłość i pragnienie wolności zostaje zdeptane przez okupującą Polskę armię radziecką i przez zdradziecki system totalitarny. Widz tymczasem ogląda Michała - bezczelnego uwodziciela w polskim mundurze, który klei się do Rosjanki bez żadnych, powodowanych choćby poczuciem przyzwoitości, zahamowań. Radziecki oficer Jura - mąż Wiery - jest za to zbyt delikatny, by po męsku załatwić sprawę z bezczelnym młodzieńcem. Recenzje wmawiały nam, że film pokazuje dramat okupowanej Polski i bezwzględność radzieckiego najeźdźcy. Zamiast tego zobaczyliśmy łamiącego wszelkie przepisy służbowe i zasady moralne polskiego oficera i zażenowanego Rosjanina, który został zdradzony i do tego postawiony w przykrej sytuacji wobec dowództwa

Wąskie horyzonty, czy zwykła ksenofobia?

W sylwestrowej Gazecie Wyborczej pojawił się artykuł o Rosji, a konkretnie, o kilku rosyjskich miastach. Autor na wstępie podaje informację, że w wielu miastach w Rosji nadal stoją pomniki Lenina i dodaje, że „nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić". Kompletna to dla niego egzotyka. Dziwne, że Rosjanie nie zburzyli wszystkich pomników Lenina i nie zastąpili ich pomnikami Jana Pawła II. Jeszcze dziwniejsze, że nie pozbyli się patronów ulic i placów i zamiast przytoczonego w tytule artykułu rogu Komunistycznej i Lenina w Jużnosachalińsku albo Magadanie nie ma rogu ulic Jana Pawła II i „Solidarności". Ton artykułu najbardziej kojarzy się z opowieściami turysty z prowincji podróżującego po Afryce lub wyspach Oceanii. Dominuje arogancja typowa dla wąskich umysłów, które swoją kulturę uznają za najwspanialszą, najmądrzejszą i najpiękniejszą, odmawiając innym kulturom racji bytu, lub sprowadzając je do poziomu egzotyki. Tak w naszym kraju postępuje się z Rosją.

Papka medialna, czy duchowa uczta?

Człowiek żyjący w zasięgu wszelkich środków masowego przekazu powinien mieć uwagę podzielną, jak niegdyś Napoleon. Ot, pracownik biurowy: siedzi sobie przy biurku, przed oczami monitor z otwartą przeglądarką internetową, na biurku gazeta, w tle grające radio. Z każdego publikatora wypływają najróżniejsze informacje, rzekłbym: kęsy wiadomości. Sejm, Senat, wypadki trzęsienia ziemi, operacje finansowe, wojna, zamieszki, służba zdrowia, celebryci, bezdomni, teczki, pościgi... W głowie odbiorcy powstaje wrażenie, że tyle się wokół dzieje, że świat tak rwie do przodu. Jeszcze 20 lat temu wiadomości w telewizji były nadawane 2-3 razy dziennie. Dziś bywa, że 2-4 razy na godzinę, a są też pory dnia, gdy serwisy informacyjne przerywa się jedynie reklamami. Dawniej przeciętny obywatel posiadający telewizor o 19:00 sadzał przed nim dziecko (jeśli takowe posiadał) i oglądał razem z nim dobranockę. Później, już sam, zasiadał do półgodzinnych wiadomości (dziennika telewizyjnego, dziennika wieczorneg

Żelazne Organy

Pod koniec lat osiemdziesiątych (dokładnie nie pamiętam kiedy, gdzieś w pierwszych latach podstawówki) po raz pierwszy poszedłem, a właściwie zaprowadzono mnie, do galerii Władysława Hasiora w Zakopanem. Musiało wywołać to silne wrażenie na małym chłopcu, którym wtedy byłem. Dość powiedzieć, że pamiętam ten dzień do dziś. Zapamiętałem plastikową lalkę umieszczoną pod igłą starej maszyny do szycia i wózek dziecięcy wypełniony ziemią, w którą wbito kilka krzyży (nie pamiętam, czy były tam też świece; nie będę sprawdzał, bo chodzi mi o wrażenie, nie o stan faktyczny). Pamiętam też inne fantazyjne rzeźby i instalacje, ale już nie tak wyraźnie, jak wózek i maszynę. Później - tego samego dnia, albo kilka dni po wizycie w galerii - pojechałem z rodzicami na przejażdżkę po okolicznych miejscowościach. Wtedy odbyłem pierwszy swój spływ Dunajcem (być może data zachowała się na starej fotografii, która pewnie zalega gdzieś w szufladzie). Było ciepło, ale bez upału. Pamiętam wizytę na zamku w Nied