Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2012

Moja łódź podwodna

Kolejny świetny film europejski wchodzi na nasze ekrany ze skandalicznym opóźnieniem. Dobrze że w ogóle wchodzi. Ileż to dobrych filmów nigdy się u nas nie pokazało? Strach pomyśleć. Cóż, najpierw Hollywood, reszta – jak się uda. Dla brytyjskich filmów opóźnienie wynosi ostatnio około roku, dwóch lat. Tamara i mężczyźni, Dorian Gray – z opóźnieniem i bez większego echa. Moja łódź podwodna to film, któremu wróżę ten sam los. Poślizg sięga dwóch lat, w dodatku wśród oskarowych mrzonek Agnieszki Holland i głośnych, wychwalanych produkcji ostatnich miesięcy, film Richarda Ayoadego zejdzie pewnie z ekranów bez zbędnego zamieszania. A szkoda. Produkcje brytyjskie umykają klasyfikacjom, do których przywykli nasi krajowi krytycy. Nie bardzo wiadomo – dramat to, komedia romantyczna czy może film obyczajowy. Moja łodź podwodna opowiada o fragmencie życia pewnego nastolatka – Olivera Tate'a. Oliver przeżywa rozterki okresu dojrzewania, jego rodzice walczą z upływającym czasem i syndromem wie

Podróżnik – to brzmi…

…no właśnie – jak? Podróżnik to ktoś odbywa podróże, czyli przemierza drogę z punktu A do punktu B. Zakładamy, że odległość powinna być znaczna w kategoriach ziemskich. Nie odbywam raczej podróży do sklepu monopolowego, ale zwyczajnie skaczę po flaszkę. Z drugiej strony podróż dookoła świata to dla fotonu spacerek, który można odbyć kilka razy w ciągu sekundy, a na Słońce przechadzka trwa 8 minut. Wróćmy jednak na Ziemię. Podróżujemy między miastami, państwami, kontynentami; samolotem, pociągiem, rowerem, samochodem, statkiem (podróż morska). Dzisiaj podróże są coraz tańsze, coraz szybsze i coraz prostsze. Co innego kiedyś. Marco Polo, Ferdynand Magellan, Kolumb – oni mogli o sobie powiedzieć: „jestem podróżnikiem”, a niewielu im współczesnych mogło rzec o sobie to samo. Jeszcze Fiedler i Halik w swoim czasie nie mieli zbyt wielu naśladowców. Podróżnik czasów minionych był oknem na świat, naszymi oczami, uszami i kubkami smakowymi na antypodach. On widział, słyszał, rozmawiał, pytał

Profesjonalizm, wykształcenie, talent, plecy

Niegdyś bywało często, dziś coraz rzadziej, że zanim człowiek zaczął się czymś zajmować, musiał się tego czegoś nauczyć. Szkoła, matura, studia, dyplom, specjalizacja, aplikacja, kursy, szkolenia, praktyki. Doświadczenie. Rutyna. Mistrzostwo. Obserwuj, ćwicz, próbuj. Będziesz dobry, zaczniesz pracować, brać odpowiedzialność za swoją pracę, otrzymywać wynagrodzenie, z czasem będziesz cieszyć się uznaniem, szacunkiem, renomą. Oczywiście nie od razu zbudowano Rzym, Kraków i Pajęczno. Trzeba czasu. Tymczasem… Mówiono żartem, że ci, którzy nie potrafią, zarządzają tymi, którzy potrafią. Żart przechodzi płynnie w rzeczywistość. Minister pracy przed trzydziestką, zdolny, obiecujący działacz partyjny, innych osiągnięć na razie brak; minister sprawiedliwości z wymiarem sprawiedliwości miał do czynienia wyłącznie jako pozwany; minister sportu nie rozumie zasad organizacji i przebiegu zawodów sportowych, do czego przyznaje się tyleż szczerze, co rozbrajająco; człowiek zarządzający budową ogromne

Z notatnika kinomana

Nowy rok zaskoczył mnie urodzajem interesujących filmów. Kilka już widziałem, następne wybieram się obejrzeć. Oto co ciekawego zobaczyłem ostatnio na srebrnym ekranie: W ciemności – reż. Agnieszka Holland Film groźny i przytłaczający, choć z happy endem (jeśli w ogóle można w takiej sytuacji mówić o happy endzie). Świetnie zagrane role głównych bohaterów – małżeństwa Sochów – przez Roberta Więckiewicza i Kingę Preis. Spotkałem się z opiniami, że reżyserka przesadziła z seksem na ekranie. Hm… Przywykliśmy postrzegać wojnę, jako czas bez słońca, radości z codziennością ograniczoną do wspólnych kolacji, oczekiwania z niepokojem i śpiewania pieśni patriotycznych. Tymczasem przez te pięć lat z okładem trzeba było jeść, pić, rozmnażać się, kształcić i cieszyć życiem, mimo niesprzyjających warunków. Holland pokazała (bardzo udanie moim zdaniem) zwykłe życie, pełne wojennej makabry, ale niepozbawione uciech dnia powszedniego. Musimy porozmawiać o Kevinie – reż. Lynne Ramsay Film polecany

Internauci, to znaczy kto?

Walka przeciw ACTA w pełni. Mijałbym się z prawdą twierdząc, że znam sprawę i orientuję się w przepisach tejże umowy wielostronnej. Z informacji medialnych wyniosłem wrażenie, że głównym problemem jest postawienie opinii publicznej przed faktem dokonanym. Negocjacje były tajne, treść umowy niejawna, podpisanie – nagłe i kategoryczne. W dodatku – tak mówią eksperci – nowe przepisy mogą powodować wiele niejasności, co ograniczy swobodny przepływ kultury w sieci. Co jak co, ale dostęp do wytworów kultury to ogromne osiągnięcie internetu – moim zdaniem nie do przecenienia. Nie tak dawno temu, żeby posłuchać muzyki spoza mainstreamu, trzeba było nieźle pokombinować. Kolega mógł przywieźć płytę zza granicy; sprzedaż wysyłkowa była prawie niewykonalna, bo nikt nie chciał przysyłać nic do terra incognita, jaką była wówczas Polska. Na filmy trzeba było polować w telewizji albo na festiwalach filmowych, sprowadzanie kaset wideo (i wchodzących dopiero do użytku płyt DVD) było zadaniem niełatwym.