Wszelkie loterie, konkursy audiotele i inne tym podobne maszynki do wyciągania pieniędzy zdążyły już na dobre wtopić się w krajobraz rodzimych mediów elektronicznych. Były już „nagrody bez losowania", „każdy kupon wygrywa" i inne „chuyty matetindode", że zacytuję klasyków. Były już kolekcje do skompletowania, zagadki do rozwiązania i niezmiennie bardzo atrakcyjne nagrody do wygrania. Pragnienie łatwej wygranej jest silnie związane z chrześcijańską wiarą w cuda i chęcią bogacenia się bez wysiłku, przy jednoczesnym braku etosu pracy. W naszym katolickim kraju ta wiara w połączeniu z biedą daje znakomite podłoże do prowadzenia działalności typu „zadzwoń i wygraj". Szczególną formą wyłudzania pieniędzy stały się gry esemesowe oraz programy, w których widzowie dzwonią do studia i odgadują, dajmy na to, hasło pięcioliterowe z odsłoniętymi trzema literami i z podpowiedzią. Widzowie dzwonią i słuchają muzyki za jedyne 3,66 +VAT za minutę, a kilku szczęśliwców dostępuje zas