Sięgnąłem po najnowszą powieść Olgi Tokarczuk. Ta autorka jeszcze mnie nie zawiodła, a kilka razy udało jej się mnie zaskoczyć i zadziwić, pozytywnie oczywiście. Najnowszą powieść Prowadź swój pług przez kości umarłych brałem więc do ręki bez lęku, za to z niecierpliwą ciekawością. Główna bohaterka, Janina Duszejko (ostrożnie, nie lubi jak się do niej mówi po imieniu!) jest już w takim wieku i w takim stanie, że co wieczór myje dokładnie nogi, na wypadek, gdyby w nocy miało ją zabrać pogotowie. Mieszka samotnie na płaskowyżu w Kotlinie Kłodzkiej. Lubi zwierzęta, horoskopy i poezje Blake'a. Pewnej zimy ginie jej sąsiad. Smutny wypadek, policja nie stwierdza udziału osób trzecich. Pani Duszejko ma jednak teorię, że zwierzęta zemściły się na zmarłym za kłusownictwo. Teoria wydaje się być niedorzeczna, ale kolejne zgony zaczynają świadczyć na jej korzyść. Giną głównie myśliwi, a na miejscu tragedii zawsze zostają liczne ślady saren. Czyżby przyroda ukazywała swe mroczne oblicze? Zagad