Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2015

Dewaluacja prezydentury

Ostatnim prezydentem faktycznie reprezentującym powagę urzędu i jednocześnie najbardziej bezstronnym, był oczywiście Aleksander Kwaśniewski. Najlepszy dowód, że utracił sympatię (mówiąc delikatnie) partii, z której wyszedł i która wystawiła go w wyborach, właśnie za brak oczywistego i stałego poparcia dla rządów SLD. Obywatele docenili go jako głowę państwa, wybierając na drugą kadencję już w pierwszej turze. Mam wrażenie, że gdyby ordynacja zezwalała na większą liczbę kadencji, Kwaśniewski rządziłby do dziś. Po nim było tylko gorzej. Lech Kaczyński, niespodziewany zwycięzca nad Donaldem Tuskiem, był prezydentem partyjnym, w dodatku pod mocnym wpływem swego brata – szefa partii, później także premiera. Oceniany źle, bez szans na reelekcję. Tragiczna śmierć wyidealizowała tę postać, jednak nie przełożyło się to na sukces PiS-u. W niespodziewanej, bezprecedensowej sytuacji znalazła się polska polityka przed poprzednimi wyborami prezydenckimi. Lider partii i premier Donald Tusk nie chcia

Skandal!!!

Historia toczy się nie kołem, a sinusoidą. II wojnę ZSRR zaczynał jako neutralny cichy sojusznik Hitlera, później sprzymierzył się z koalicją antyhitlerowską, dzięki czemu pokonanie Rzeszy stało się możliwe. Po wojnie, a właściwie już pod jej koniec, przyjaźń z Zachodem mocno oziębła, co spowodowało zimną – na szczęście – wojnę. Historia historią, a życie toczy się tu i teraz. Patrzenie na wszystko przez pryzmat dawnych krzywd jest zwyczajną dziecinadą, by nie użyć adekwatniejszego słowa. Same krzywdy też często nie są oczywiste i jednoznaczne. Obrażanie, poniżanie i wszelka przemoc są u nas usprawiedliwiane. Od oskarżenia „Żydzi zabili Jezusa” przez wieki mamy do kogoś o coś pretensję. Do Szwedów za potop, do Niemców i „Ruskich” za całokształt, do Czechów, że „kolaboranci”, do warszawiaków, że „buraki”, do krakusów, Ślązaków, poznaniaków – na każdego się coś znajdzie. Im dana nacja lub grupa społeczna dalej od nas, tym pretensje mniejsze. Najbardziej bodaj drażniącą fobią, która prze

Czy wołowina ma narodowość?

Chodzi sobie człowiek po sklepie, żeby nabyć artykuły spożywcze potrzebne do przygotowania kolacji/śniadania/imprezy *niepotrzebne skreślić – i czyta, cóż to oferuje sprzedawca. Jabłka z polskich sadów, jaja od polskich kur (biegających po polskich łąkach), polską wołowinę, polską wieprzowinę, tradycyjną polską wędlinę, sery i tak dalej i tak dalej. Cóż to za żywnościowy patriotyzm? Podejrzewam, że to nie tylko nasza polska specyfika. W Irlandii widziałem na paczce z mielonym mięsem nalepkę z flagą i napisem „Irish Beef”. Pewnie na klientów to działa, bo napisów przybywa, organizowane są też różne kampanie, że polskie to lepsze. Czy naprawdę nie ma lepszego sposobu na promocję dobrej żywności, niż nalepianie na wszystko flagi i czynienie z codziennej konsumpcji aktu patriotyzmu? Mnie jako konsumenta interesuje, czy żywność jest dobrej jakości i nie kosztuje majątku. To znaczy rozumiem, że dobra jakość oznacza wyższą cenę, ale bez przesady. Logicznie do sprawy podchodząc krajowe produkt

Potęga esperanto

Przeczytałem niedawno, że Donald Tusk przez ostatnie cztery lata uczył się intensywnie języka angielskiego. Średnio 6 godzin tygodniowo, co daje ponad 1300 godzin nauki. Nie jest to przesadnie dużo, nie wiemy też, jakie Pan Premier miał podstawy, ile uczył się wcześniej. Z wypowiedzi, jakie można znaleźć w relacjach z posiedzeń Parlamentu Europejskiego i innych spotkań międzynarodowych, wychodzi smutny obraz – nie jest to język giętki. Problem wcale nie tkwi w premierze (obecnie prezydencie UE) Tusku. Przeciętny człowiek nie ma specjalnych zdolności językowych i jeśli nie zajmuje się lingwistyką zawodowo, bardzo trudno jest opanować obcy język, z jego odmiennym systemem gramatycznym, słownictwem i wymową. Angielski jest językiem trudnym do nauczenia, a jeszcze trudniejszym do opanowania w stopniu pozwalającym toczyć swobodną dyskusję polityczną, o naukowej nie wspominając. W jednoczącej się Europie (nie zjednoczonej, bo do pełnego, a nie tylko formalnego zjednoczenia bardzo jeszcze da