Wprawdzie już poruszałem ten temat we wpisie „Drobne proszę!", ale zaobserwowałem niedawno ciekawostkę, która umknęła mi poprzednim razem. Otóż myślałem, że natrętne domaganie się drobnych spowodowane jest ich brakiem w kasie oraz niefrasobliwością naszych handlowców. Okazuje się, że nie tylko. Stojąc w kolejce w jednym z barów szybkiej obsługi, zerkałem na szufladę kasy fiskalnej, dosłownie wypchaną wszystkimi nominałami PLN, zarówno banknotów, jak i monet. Miałem przy sobie tylko banknot stuzłotowy, poczułem więc ulgę, że nie będzie problemu z wydaniem reszty. Jakież było moje zdziwienie, gdy miła pani obsługująca na widok mojej stuzłotówki wykonała znane mi już gesty i spytała: „A drobniej pan nie ma?". Gdy już wyszedłem ze zdumienia i z baru (pani udało się jednak wydać mi resztę), zacząłem rozmyślać nad powodami takiego postępowania. Wymyśliłem kilka: sprzedający boją się fałszywych banknotów i starają się jak mogą unikać przyjmowania wysokich nominałów, brak obowiązku