Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2009

... a życie toczy się dalej

Dziś wigilia Bożego Narodzenia. Najbardziej rodzinne ze świąt w kalendarzu. Czy to znaczy, że najlepsze? Niekoniecznie. Ludzie dzięki niemu nie stają się lepsi, oni po prostu na kilka dni zapominają o codzienności, kontakty towarzyskie ograniczają do rodziny i starają się przez te kilka dni nie dostrzegać złych spraw, problemów i smutku, które przecież nie znikają; stają się na kilkanaście godzin niewidzialne. Ten sam mechanizm zadziałał przy pojednaniu kibiców po śmierci papieża. Za parę dni znów będziemy pluć na siebie, jak zwykle. Na ten piękny czas nawet żądne sensacji media milczą na temat złych, budzących świąteczne uniesienie spraw (np. samobójstwo urzędnika państwowego z najbliższego otoczenia premiera - normalnie wrzałoby, jak w ulu). Bez obaw, jeszcze zawrze. Te ciepłe, maślane oczka dziennikarzy i polityków znów znikną pod ściągniętymi brwiami i błyskiem złośliwej uciechy z „dokopania" bliźniemu. Zachęcając do refleksji nad tym nie zawsze szczerym świętem, nad całością

Marina

Nie pamiętam już, kiedy ostatnio przeczytałem trzystustronicową powieść za jednym zamachem, w cztery godziny. Tym razem nie mogłem się oderwać, a wszystko za sprawą Mariny. Na Carlosa Ruiza Zafóna zwróciłem uwagę w zeszłym roku i początkowo podchodziłem do niego z dużą rezerwą. Któregoś dnia wpadł mi w ręce Cień wiatru w postaci audiobooka. Słuchanie takich grubych powieści nie jest najlepszym pomysłem, ale mimo mojej niecierpliwości lektor zdołał zafascynować mnie tajemniczym klimatem Barcelony. Później otrzymałem w prezencie Grę Anioła, już tradycyjnie wydrukowaną między okładkami. Po lekturze drugiej powieści stałem się fanem Zafona. Uważam, że jest on jednym z najlepszych powieściopisarzy, jakich miałem okazję czytać. Potrafi połączyć lekkość stylu i wartkość akcji, nie popadając w grafomanię. Jego powieści chłonę gorączkowo, niecierpliwie czekając na ciąg dalszy. Kiedy więc na księgarskich półkach ujrzałem nową książkę z nazwiskiem piewcy Barcelony na okładce, wiedziałem, że ją k

Pudzian stulecia

W ostatni piątek mieliśmy szczęście oglądać drugą już w niedługim czasie walkę stulecia. Coś mi się wydaje, że walki stulecia będą naszą nową świecką tradycją. Tym razem walczyli zawodnicy w dyscyplinie zwanej na świecie MMA, a w Polsce - KSW. Chodzi tam, tak jak w boksie, o spranie rywala, z tym, ze w KSW można dodatkowo kopać, dusić i bić leżącego. Najlepszymi polskimi zawodnikami w tej dyscyplinie są dwaj naturalizowani Czeczeńcy i były judoka Paweł Nastula. Od piątku za wielkiego mistrza robi także były strongman Mariusz Pudzianowski. Walka stulecia była pojedynkiem debiutującego Pudziana z również debiutującym byłym bokserem Najmanem. Strongman podszedł do przeciwnika z gracją pociągu pancernego, po czym wyfroterował nim deski ringu. Całość trwała około czterdziestu sekund. Pudzianowski jest człowiekiem, który niezmiernie mi imponuje. Nie siłą, nie wyglądem, ale swoją sumiennością, determinacją w dążeniu do celu oraz pracowitością. Zrobił z tego swój znak rozpoznawczy („jak coś

Wszędzie, czyli nigdzie

Hotele sieciowe, z których najsłynniejsze są chyba IBIS i ETAP, to zadziwiający wynalazek. Miałem okazję kilka razy korzystać z gościnności „sieciówek" i pozostaję pod pewnym wrażeniem, nie jestem pewny, dobrym czy złym. Hall i recepcja mają wszędzie identyczny układ, proporcje i wystrój. Pokój: duże łóżko (ten sam pokój może być jedno- lub dwuosobowy), pseudoszafa (dwie deski przymocowane równolegle do ściany, tworzące przestrzeń do wieszania odzieży), lustro, biurko i mikroskopijna łazienka. Ogólne wrażenie z pobytu jest dobre: czysto, ciepło, wygodnie (na jedną czy dwie noce nie potrzebuję stumetrowych apartamentów), miła obsługa, przystępna cena. Refleksja, która nawiedziła mnie w trakcie trzeciego lub czwartego pobytu w hotelu należącym do globalnej sieci. Siedząc w pokoju, w pewnym momencie straciłem pewność, gdzie jestem! Paryż, Frankfurt, Kolonia, Kraków, Amsterdam? Ten pokój jest jak kapsuła czasoprzestrzenna - można z niego wyjść w dowolne miejsce na świecie i z dowol