Na wstępie chciałbym ostrzec, że w poniższym wpisie pojawi się kilka słów, uznanych powszechnie za niecenzuralne. Osoby wrażliwe na tego typu leksykę proszę o nieczytanie.
Niedawno jedna z osób czytających moje wpisy ostro skrytykowała mnie za użycie w jednym z nich słowa na „k". Zamyśliłem się głęboko (wiem, że to niebezpieczne, ale nie mogłem się powstrzymać) nad tym, jak wielką moc ma to słowo i jak ważną rolę pełni we współczesnej kulturze.
Kurwa - (żeńska forma od staropolskiego kur - kogut, pierwotnie oznaczający kurę, kokoszkę) obecnie prostytutka; kobieta która chętnie współżyje seksualnie i której jest obojętne, z kim to robi; o kimś kto dla osiągnięcia korzyści robi coś, co mówiący uważa za moralnie złe; przekleństwo, często z dodatkiem „mać". Słownik polskich przekleństw i wulgaryzmów Macieja Grochowskiego (wyd. PWN, Warszawa 1996) podaje 20 znaczeń i sposobów użycia oraz 12 wyrazów pokrewnych, np. kurewstwo, kurwiszon, kurwik, kurwica. Nieuzasadnione jest wskazywanie pochodzenia słowa kurwa z łaciny.
Według moich obserwacji, do roku 1989 niecenzuralne słowa były używane rzadko i oszczędnie w literaturze, filmie i telewizji. Po przełomie ustrojowym nastąpił także przełom w karierze słowa na „k". Jednym z najważniejszych sprawców przełomu był Władysław Pasikowski. Jego filmy Kroll i w jeszcze większym stopniu Psy wryły się w świadomość odbiorców, jako pierwsze polskie filmy, w których obficie „rzuca się mięsem". Pikantne cytaty z Psów weszły na stałe do języka potocznego („nie chce mi się z tobą gadać", „pierdolisz... pierdolisz moją kobietę", „w imię zasad, skurwysynu", „ty stara dupa jesteś", „wszyscy jesteście pojebani!").
Później słowo na „k" rozpoczęło swój tryumfalny pochód przez kulturę popularną; wstyd został przełamany.
Obecnie media obłudnie piętnują wulgaryzmy, puszczając jednocześnie oko do widza. W awangardowej powieści, czy sztuce teatralnej musi się w paru miejscach pojawić soczysty wulgaryzm. Na rynsztokowym slangu z nizin społecznych rozwinęła się twórczość Doroty Masłowskiej, kariery hiphpopwców i sukcesy młodych dramaturgów. Na czeskim Młodym Winie publiczność wybuchała śmiechem za każdym razem, gdy jeden z bohaterów używał słowa na „k". Kamil Durczok zyskał sympatię widzów po ujawnieniu jego krwistego komentarza na temat stołu w redakcji „Faktów".
Doszedłem do wniosku, że my, konsumenci kultury, nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele zawdzięczamy „brzydkim wyrazom". Wzmacniają one wypowiedź, dodają jej ekspresji, humoru, służą zanaczaniu i podkreślaniu ważkich treści, rozładowują napięcie (czasem je także powodują), twórcom pomagają zainteresować odbiorcę, moralistom dają pretekst do „świętego oburzenia" i umoralniania bliźnich, mnie samemu wreszcie dostarczyły tematu na dzisiejszy wpis.
Krótko mówiąc: soczysta kurwa jest potrzebna i chuj!
Niedawno jedna z osób czytających moje wpisy ostro skrytykowała mnie za użycie w jednym z nich słowa na „k". Zamyśliłem się głęboko (wiem, że to niebezpieczne, ale nie mogłem się powstrzymać) nad tym, jak wielką moc ma to słowo i jak ważną rolę pełni we współczesnej kulturze.
Kurwa - (żeńska forma od staropolskiego kur - kogut, pierwotnie oznaczający kurę, kokoszkę) obecnie prostytutka; kobieta która chętnie współżyje seksualnie i której jest obojętne, z kim to robi; o kimś kto dla osiągnięcia korzyści robi coś, co mówiący uważa za moralnie złe; przekleństwo, często z dodatkiem „mać". Słownik polskich przekleństw i wulgaryzmów Macieja Grochowskiego (wyd. PWN, Warszawa 1996) podaje 20 znaczeń i sposobów użycia oraz 12 wyrazów pokrewnych, np. kurewstwo, kurwiszon, kurwik, kurwica. Nieuzasadnione jest wskazywanie pochodzenia słowa kurwa z łaciny.
Według moich obserwacji, do roku 1989 niecenzuralne słowa były używane rzadko i oszczędnie w literaturze, filmie i telewizji. Po przełomie ustrojowym nastąpił także przełom w karierze słowa na „k". Jednym z najważniejszych sprawców przełomu był Władysław Pasikowski. Jego filmy Kroll i w jeszcze większym stopniu Psy wryły się w świadomość odbiorców, jako pierwsze polskie filmy, w których obficie „rzuca się mięsem". Pikantne cytaty z Psów weszły na stałe do języka potocznego („nie chce mi się z tobą gadać", „pierdolisz... pierdolisz moją kobietę", „w imię zasad, skurwysynu", „ty stara dupa jesteś", „wszyscy jesteście pojebani!").
Później słowo na „k" rozpoczęło swój tryumfalny pochód przez kulturę popularną; wstyd został przełamany.
Obecnie media obłudnie piętnują wulgaryzmy, puszczając jednocześnie oko do widza. W awangardowej powieści, czy sztuce teatralnej musi się w paru miejscach pojawić soczysty wulgaryzm. Na rynsztokowym slangu z nizin społecznych rozwinęła się twórczość Doroty Masłowskiej, kariery hiphpopwców i sukcesy młodych dramaturgów. Na czeskim Młodym Winie publiczność wybuchała śmiechem za każdym razem, gdy jeden z bohaterów używał słowa na „k". Kamil Durczok zyskał sympatię widzów po ujawnieniu jego krwistego komentarza na temat stołu w redakcji „Faktów".
Doszedłem do wniosku, że my, konsumenci kultury, nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele zawdzięczamy „brzydkim wyrazom". Wzmacniają one wypowiedź, dodają jej ekspresji, humoru, służą zanaczaniu i podkreślaniu ważkich treści, rozładowują napięcie (czasem je także powodują), twórcom pomagają zainteresować odbiorcę, moralistom dają pretekst do „świętego oburzenia" i umoralniania bliźnich, mnie samemu wreszcie dostarczyły tematu na dzisiejszy wpis.
Krótko mówiąc: soczysta kurwa jest potrzebna i chuj!