Przejdź do głównej zawartości

Internauci, to znaczy kto?

Walka przeciw ACTA w pełni. Mijałbym się z prawdą twierdząc, że znam sprawę i orientuję się w przepisach tejże umowy wielostronnej. Z informacji medialnych wyniosłem wrażenie, że głównym problemem jest postawienie opinii publicznej przed faktem dokonanym. Negocjacje były tajne, treść umowy niejawna, podpisanie – nagłe i kategoryczne. W dodatku – tak mówią eksperci – nowe przepisy mogą powodować wiele niejasności, co ograniczy swobodny przepływ kultury w sieci. Co jak co, ale dostęp do wytworów kultury to ogromne osiągnięcie internetu – moim zdaniem nie do przecenienia.

Nie tak dawno temu, żeby posłuchać muzyki spoza mainstreamu, trzeba było nieźle pokombinować. Kolega mógł przywieźć płytę zza granicy; sprzedaż wysyłkowa była prawie niewykonalna, bo nikt nie chciał przysyłać nic do terra incognita, jaką była wówczas Polska. Na filmy trzeba było polować w telewizji albo na festiwalach filmowych, sprowadzanie kaset wideo (i wchodzących dopiero do użytku płyt DVD) było zadaniem niełatwym.

Teraz mogę posłuchać koncertu kontrabasowego fis-moll Kusewickiego w wykonaniu Gabdulina, obejrzeć skecz Rowana Atkinsona sprzed kilku-, kilkunastu lat, odkryć interesujących artystów sceny rozrywkowej (ostatnio Jon Lajoie i Walk off the Earth) czy poznać oazową wersję przeboju Wilków – Baśka. Prawda, dużo w internecie głupoty, perwersji, pomyj, złośliwości i tandety – nasza to, internautów, rola, by w gąszczu treści znaleźć to, co nam odpowiada. Czy ACTA to ograniczy? Czy odetnie mnie od swobody wyboru muzyki, lektury, filmu? Wątpię i mam nadzieję, ze nie.

Przy okazji tej batalii powróciła sprawa, nad którą zdarzyło mi się zatrzymać myślą już wcześniej. Dziennikarze i politycy często powoływali się (a teraz powołują się bez przerwy) na opinię internautów, na zdanie internautów, zastanawiali się, jakie są upodobania internautów, co internauci zmieniliby w państwie itp. Kimże są ci internauci?

Obecnie internauci są wykształceni różnie, zarabiają różnie i poglądy też mają niejednakowe. Internauci to blogerzy, użytkownicy konta na facebooku czy twitterze, ludzie czytający internetowe wydanie gazety, oglądający najnowszy teledysk Justina Biebera, odwiedzający strony pornograficzne i studenci zapisujący się na egzamin przez elektroniczne biuro obsługi studenta. Internautką jest także „Pani Grażynka ze spożywczego”, która rozmawia czasem, za pośrednictwem Skype'a, z synem mieszkającym w Anglii. Ludzi tych łączy dostęp do internetu, dzieli – wszystko inne. Podpieranie się opinią internautów ma podobny sens, co próba uogólnienia potrzeb ludzi korzystających z telefonu albo telewizora.

Internauci to po prostu ludzie aktywnie korzystający z sieci www. Są niemal tak różnorodni, jak ludzie posiadający obywatelstwo polskie. Te dwa zbiory (obywateli polskich i użytkowników internetu) nakładają się na siebie i dążą do całkowitej spójności.

Tak czy owak, sprawa ACTA wywołała burzliwą dyskusję i powoduje refleksje nad miejscem i znaczeniem internetu we współczesnym świecie – w kulturze, biznesie, nauce. Osobiście podejrzewam, że wszelkie próby odgórnego regulowania wirtualnej rzeczywistości skazane są na porażkę. Ciągle powiększające się możliwości techniczne i silnie zdecentralizowany charakter sieci gwarantują równość i wolność słowa. W razie represji do akcji wkroczą hakerzy...

Popularne posty z tego bloga

Osnowa i wątek

Dwa układy nitek, z których powstaje tkanina. Nitki muszą być dobrej jakości, muszą też pasować do siebie i być umiejętnie zespolone. Jeśli któryś z tych warunków nie będzie spełniony, tkanina będzie słaba, niskiej jakości, albo po prostu nie do użytku. To dlatego tanie ubrania często po dwóch-trzech praniach nadają się tylko do wytarcia kurzu z półki, bo gdy je założymy, menel pod sklepem częstuje nas bułką. Terminy „wątek” i „osnowa” w przenośnym znaczeniu mogą również odnosić się do literatury, filmu i innych dziedzin twórczości artystycznej (i nie tylko). W kinie i literaturze jest to szczególnie ładna analogia – osnowa fabuły to tło, świat przedstawiony, realia epoki, scenografia; wątek to akcja, przeżycia, problemy i dylematy bohaterów. Aby stworzyć dzieło dobrej jakości należy zadbać o osnowę i wątki, a potem spleść je ze sobą solidnie, a lekko; mocno, lecz finezyjnie. Nie mam tu na myśli równowagi za wszelką cenę, ale właściwy dobór proporcji, w zależności od zamierzonego efek

Nauczyciele

No cóż, nie można ich wkładać do jednego worka. Moich nauczycieli z podstawówki w większości dobrze wspominam. Umieli przekazać wiedzę, choć robili to w sposób staroświecki, niejako rozpędem. Później, w liceum, czasy zaczęły się zmieniać, świat gnał do przodu, a szkoła nie nadążała. Może dlatego większość nauczycieli z mojej szkoły średniej wspominam nie najlepiej. Pędzili z programem, nie tłumaczyli, a zadawali, żonglowali podręcznikami i bez przerwy straszyli, zrzucając na uczniów całą odpowiedzialność za wynik nauczania. Efekt był taki, że każdy robił co mógł, aby ten wynik na papierze wyglądał zadowalająco. Co tam kogo zadowalało, to zupełnie inna sprawa. Języki – polski jakoś sobie trwał, obce, to szkoły językowe, do których uczęszczało wielu uczniów. Szkoła nie była miejscem, gdzie można się było nauczyć języka obcego – wynikało to nawet z przewidzianych w planie godzin bodaj 4 lub 5 godzin tygodniowo na dwa języki obce. Historia – po łebkach, przesadne rozwodzenie się nad

(Pół)analfabeci są wśród nas albo zdewaluowany magister

Matura sprzed kilkudziesięciu lat ma większą wartość niż obecny tytuł magistra. To smutne w swej istocie przekonanie wezbrało we mnie po długim czasie obserwacji posiadaczy obu wymienionych wyżej dyplomów. Jednym z wyznaczników mojego założenia jest obserwowany sposób pisania, czy szerzej, wyrażania myśli. To, jak człowiek pisze, pokazuje sposób myślenia, konstruowania sądów, a także umiejętność rozumienia i nazywania rzeczywistości. Jest jeszcze myślenie abstrakcyjne, ale wydaje mi się, że to już wyższa matematyka. Spotykam na swej drodze ludzi starszych ode mnie o dwadzieścia i więcej lat, z różnym wykształceniem – wielu ze średnim. Te osoby są zwykle oczytane, zorientowane w kulturze i sztuce XX wieku, a komunikując się pisemnie wyrażają się spójnie i w dobrym, a co najmniej przyzwoitym stylu. Jeszcze matura, którą ja zdałem jakieś półtorej dekady temu, wymagała od abiturienta napisania spójnego tekstu na 5-10 stron papieru podaniowego (był to arkusz A3 w kratkę, złożony na pół daw