„Prorok jaki, czy co?" - spytał baca z dowcipu, gdy zgodnie z przewidywaniami cepra spadł z piłowanej przez siebie gałęzi.
Ponad rok temu pisałem o szumnie zapowiadanym hicie cukierniczym Stolicy. Dziś w „Przeglądzie" (nr 36(558) z 12 września 2010) przeczytałem, że nastąpił „gorzki koniec słodkiej babeczki". Nikt nie zadbał o promocję, a sama zygmuntówka była droga i trudna do transportu.
Wuzetka niezmiennie ma się dobrze.
Zapraszam do przypomnienia sobie „proroczego" wpisu.
Ponad rok temu pisałem o szumnie zapowiadanym hicie cukierniczym Stolicy. Dziś w „Przeglądzie" (nr 36(558) z 12 września 2010) przeczytałem, że nastąpił „gorzki koniec słodkiej babeczki". Nikt nie zadbał o promocję, a sama zygmuntówka była droga i trudna do transportu.
Wuzetka niezmiennie ma się dobrze.
Zapraszam do przypomnienia sobie „proroczego" wpisu.