Znalazłem się ostatnio w dziwnej sytuacji. Jechałem samochodem i próbowałem skręcić w prawo z podporządkowanej ulicy w główną. Na głównej samochody jechały dość wolno jeden za drugim – sznureczkiem. Jeden z kierowców, jak to u nas już coraz częściej bywa, przepuścił mnie. Zatrzymał się, abym mógł włączyć się do ruchu. Tu jednak pojawił się zgrzyt. Otóż po drodze była jeszcze ścieżka dla rowerów, którą nadjeżdżał król szos. Wyjeżdżałem bardzo ostrożnie i widziałem go z daleka. Zatrzymałem się widząc, że cyklista nie ma zamiaru zwalniać, a on śmignął mi przed maską coś tam pokrzykując. Kierowca, który mnie przepuszczał, poczekał jeszcze kilka sekund, abym mógł włączyć się do ruchu.
Za ominięcie pojazdu stojącego przed przejściem dla pieszych grozi sroga kara, chyba najwyższa, jaką można wymierzyć. Gdy kierowca wpuszcza inny pojazd, jadący sąsiednimi pasami (w tym samym lub przeciwnym kierunku) także powinni umożliwić przejazd przepuszczanemu. To się nazywa kultura jazdy, coraz bardziej u nas rozwinięta.
Kierowcy już mądrzeją. Nawet jeśli kilka razy zdarzyło mi się, że samochód wymusił na mnie (rowerzyście) pierwszeństwo, ze środka widziałem gest przeprosin. Gdy siedzę za kółkiem uważam na słabszych użytkowników, jak mogę, a nawet bardziej. A i tak niektórym, widać, życie niemiłe.
Jako kierowca i rowerzysta jestem zasmucony postawą tego szalonego cyklisty. Dla tego pana jego ścieżka rowerowa to eksterytorialny pas uprzywilejowany. Mam nadzieję, że takich rowerzystów będzie ubywać. Oby metodą zmądrzenia, a nie eliminacji.
***
PS Uczciwie muszę dodać, że takich cyklistów, jak ten pan, też spotykam coraz rzadziej, więc jest nadzieja.
Za ominięcie pojazdu stojącego przed przejściem dla pieszych grozi sroga kara, chyba najwyższa, jaką można wymierzyć. Gdy kierowca wpuszcza inny pojazd, jadący sąsiednimi pasami (w tym samym lub przeciwnym kierunku) także powinni umożliwić przejazd przepuszczanemu. To się nazywa kultura jazdy, coraz bardziej u nas rozwinięta.
Kierowcy już mądrzeją. Nawet jeśli kilka razy zdarzyło mi się, że samochód wymusił na mnie (rowerzyście) pierwszeństwo, ze środka widziałem gest przeprosin. Gdy siedzę za kółkiem uważam na słabszych użytkowników, jak mogę, a nawet bardziej. A i tak niektórym, widać, życie niemiłe.
Jako kierowca i rowerzysta jestem zasmucony postawą tego szalonego cyklisty. Dla tego pana jego ścieżka rowerowa to eksterytorialny pas uprzywilejowany. Mam nadzieję, że takich rowerzystów będzie ubywać. Oby metodą zmądrzenia, a nie eliminacji.
***
PS Uczciwie muszę dodać, że takich cyklistów, jak ten pan, też spotykam coraz rzadziej, więc jest nadzieja.