Do Pana Jarosława Kuźniara osobiście nic nie mam i mieć nie mogę, gdyż nie znam go jako człowieka. Znam go za to jako postać medialną, „gwiazdę" telewizji śniadaniowej na kanale TVN24. Nie jest on jedynym prowadzącym program poranny. Ma kilku zmienników, ale żaden z nich nie umywa się nawet do klasy, taktu i zdolności do celnych komentarzy i ripost popularnego pana Jarka.
Pan Jarek potrafi pobudzić szare komórki właśnie dlatego, że prezentuje poglądy kontrowersyjne, często obrażające inteligencję widzów. Widzowie nie omieszkają mu tego wypominać w listach elektronicznych, które często czytane są w trakcie programu. Odnoszę wrażenie, że cała redakcja ma pana Jarka za nadwornego błazna programu TVN24. Szczególnie ostro, acz inteligentnie, potrafi szydzić z niego pogodynek Tomasz Wasilewski, jednak uszczypliwości nie oszczędzają red. Kuźniarowi również inni współprowadzący.
Kilka dni temu zostałem uraczony kolejną porcją absurdów w programie porannym. Pan Kuźniar najpierw z przyganą ubolewał, że złapana na dopingu narciarka nie powiedziała „przepraszam". Czy chodziło o przeproszenie Pana Jarka, całego Tefałenu, czy może wszystkich Polaków? Ja osobiście nie uważam, że należą mi się jakiekolwiek przeprosiny - Kornelia Marek została złapana, poniesie stosowne konsekwencje, a przeprosin powinna żądać od siebie samej, względnie od kogoś, kto ją wrobił (jeśli rzeczywiście ktoś ją wrobił).
Chwilę później pan Jarek zażądał przeprosin, a raczej zapowiedział, że nigdy nie wybaczy George'owi W. Bushowi, że ten po przywitaniu się z kimś z tłumu, wytarł dłoń o koszulę kolegi. Wybaczyć albo nie, to może mu kolega, który ma ubrudzoną koszulę, albo ewentualnie ten, który podawał brudną rękę. Bush znany jest z gaf, lapsusów i potknięć, jednak taki odruch nie jest, moim skromnym zdaniem, czynem godnym układania stosu.
Nie zatrzymując się dłużej nad istotą tych dwóch incydentów, chciałem zwrócić uwagę na coś innego. Prezenter czytający wiadomości powinien je prezentować i przedstawiać jak najbardziej obiektywny punkt widzenia. Do wygłaszania subiektywnych opinii są powołani felietoniści, komentatorzy, eksperci itp. Może zatem należałoby nazwać powołany już do życia zawód prezentero-komentatoro-błazna. Może od nazwiska pioniera - „kuźniar". Sensem stanowiska kuźniara jest dogadzanie gustom odbiorców o wąskich horyzontach, lubiących proste a radykalne rozwiązania.
Nie wiem, czy Pan Kuźniar wybaczy mi to, ale uważam, że kuźniarzy są w obecnym stabloidyzowanym świecie mediów bardzo potrzebni. Potrzebni oczywiście do utrzymania niskiego poziomu intelektualnego i wysokiego poziomu oglądalności. Prawdziwy wysyp kuźniarów, jak i kuźniarek zauważyć można w telewizjach internetowych - poznamy ich po tym, że mówią dużo, „śmiesznie" i nie za mądrze, pozorując niepoprawność polityczną.
Na koniec chciałbym bardzo przeprosić Pana Jarka (bo widzę, że bardzo to lubi) i podziękować mu za dotychczasowe, jak i przyszłe programy poranne pod jego przewodnictwem.
Pan Jarek potrafi pobudzić szare komórki właśnie dlatego, że prezentuje poglądy kontrowersyjne, często obrażające inteligencję widzów. Widzowie nie omieszkają mu tego wypominać w listach elektronicznych, które często czytane są w trakcie programu. Odnoszę wrażenie, że cała redakcja ma pana Jarka za nadwornego błazna programu TVN24. Szczególnie ostro, acz inteligentnie, potrafi szydzić z niego pogodynek Tomasz Wasilewski, jednak uszczypliwości nie oszczędzają red. Kuźniarowi również inni współprowadzący.
Kilka dni temu zostałem uraczony kolejną porcją absurdów w programie porannym. Pan Kuźniar najpierw z przyganą ubolewał, że złapana na dopingu narciarka nie powiedziała „przepraszam". Czy chodziło o przeproszenie Pana Jarka, całego Tefałenu, czy może wszystkich Polaków? Ja osobiście nie uważam, że należą mi się jakiekolwiek przeprosiny - Kornelia Marek została złapana, poniesie stosowne konsekwencje, a przeprosin powinna żądać od siebie samej, względnie od kogoś, kto ją wrobił (jeśli rzeczywiście ktoś ją wrobił).
Chwilę później pan Jarek zażądał przeprosin, a raczej zapowiedział, że nigdy nie wybaczy George'owi W. Bushowi, że ten po przywitaniu się z kimś z tłumu, wytarł dłoń o koszulę kolegi. Wybaczyć albo nie, to może mu kolega, który ma ubrudzoną koszulę, albo ewentualnie ten, który podawał brudną rękę. Bush znany jest z gaf, lapsusów i potknięć, jednak taki odruch nie jest, moim skromnym zdaniem, czynem godnym układania stosu.
Nie zatrzymując się dłużej nad istotą tych dwóch incydentów, chciałem zwrócić uwagę na coś innego. Prezenter czytający wiadomości powinien je prezentować i przedstawiać jak najbardziej obiektywny punkt widzenia. Do wygłaszania subiektywnych opinii są powołani felietoniści, komentatorzy, eksperci itp. Może zatem należałoby nazwać powołany już do życia zawód prezentero-komentatoro-błazna. Może od nazwiska pioniera - „kuźniar". Sensem stanowiska kuźniara jest dogadzanie gustom odbiorców o wąskich horyzontach, lubiących proste a radykalne rozwiązania.
Nie wiem, czy Pan Kuźniar wybaczy mi to, ale uważam, że kuźniarzy są w obecnym stabloidyzowanym świecie mediów bardzo potrzebni. Potrzebni oczywiście do utrzymania niskiego poziomu intelektualnego i wysokiego poziomu oglądalności. Prawdziwy wysyp kuźniarów, jak i kuźniarek zauważyć można w telewizjach internetowych - poznamy ich po tym, że mówią dużo, „śmiesznie" i nie za mądrze, pozorując niepoprawność polityczną.
Na koniec chciałbym bardzo przeprosić Pana Jarka (bo widzę, że bardzo to lubi) i podziękować mu za dotychczasowe, jak i przyszłe programy poranne pod jego przewodnictwem.