Przejdź do głównej zawartości

Marie Curie

Byłem niedawno świadkiem wymiany zdań między organizatorem imprezy plenerowej a panią z widowni. Otóż prowadzący wspomniał dubeltową noblistkę Marię Curie-Skłodowską, tak właśnie ją nazywając. Pani żądała sprostowania i zdjęcia za sceny tego „niepatriotycznego” prowadzącego, który odwraca kolejność nazwisk. Cytat niedokładny, bo z pamięci: „Jak Polak może tak mówić o naszej wspaniałej uczonej?!”. Bardzo chętnie przyznajemy się do „naszych” za granicą, gorzej z „naszymi” w Polsce.

Maria Skłodowska wyjechała do Francji, żeby studiować i realizować swój pomysł na życie. Na wspaniałe uniwersytety w nieistniejącej wtedy formalnie Polsce nie miała wstępu. Kobiety nie są stworzone do studiowania. Wielu mędrców głosiło całkiem poważnie takie poglądy i były one powszechne.

W Paryżu Maria Skłodowska poznała Pierre’a Curie, za którego wyszła, przyjmując jego nazwisko. Wszędzie poza Polską jest znana jako Marie Curie. Skłodowską doczepiamy tylko tu, nad Wisłą, w dodatku niekonsekwentnie, raz jako pierwsze nazwisko, innym znowu razem jako drugie.

I co, dowartościowuje to kogoś? Czy czuje się ktoś lepszym Polakiem, gdy sobie myśli: „Ach, noblistka była z pochodzenia Polką!”?

W Polsce obecnie kształci się wielu zdolnych ludzi w różnych dziedzinach – naukowców, artystów, inżynierów – a potem się o nich zapomina. Dlatego tak wielu absolwentów wyjeżdża robić karierę w innych krajach. Tam mają szansę na rozwój i sukces, także materialny (przecież to ważne). U nas, przez wiernopoddańcze układy na uczelniach, pozajmowanych po wsze czasy etatach np. w orkiestrach, zostają tylko ustawieni albo szczęściarze.

Dzięki temu będzie coraz więcej naukowców, muzyków i innych specjalistów znanych na świecie, a mających polskie nazwiska. Wtedy naturalnie, będziemy wspominać przy każdej okazji: „Ach, polski specjalista od efektów specjalnych dostał Oskara! Świetnie! Polscy muzycy oklaskiwani na Broadwayu. Polak był łan of de konstraktors of dis bilding!”.

Najsmutniejsze jest to, że płacimy (my, podatnicy) za kształcenie specjalistów, którzy potem przynoszą korzyści innym podatnikom, którzy nie musieli na nich wydawać ani grosza.

Bez sensu, nieprawdaż?

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwa zupa czyli jak uniknąć razów męża

Kilkanaście lat temu ruszyła kampania społeczna przeciwko przemocy wobec kobiet. Sztandarem tej kampanii był plakat przedstawiający kobietę pobitą – z siniakami i zadrapaniami – opatrzony podpisem: „Bo zupa była za słona”. Zestawienie poruszające, wywołujące u każdego w miarę wrażliwego odbiorcy poczucie absurdu i sprzeciwu wobec takiego (czytaj: przedmiotowego i okrutnego) traktowania drugiego człowieka. Jaki skutek odniosła ta kampania? To pytanie do socjologów, jednak na pewno udało się zwrócić uwagę szerszego grona obywateli na to wstydliwe zagadnienie. Przedtem mówiono, że kobieta powinna dźwigać swój krzyż, że związek małżeński jest święty, a żona jest przeznaczona mężowi, który jest „panem domu”. Jeszcze głupsze w mojej skromnej opinii jest porzekadło, że mężczyzna jest głową domu, a kobieta ma być szyją (co rozumiem tak, że kobieta może co najwyżej sprytnie manipulować mężem i forsować swoje potrzeby/pomysły niepostrzeżenie, by mąż myślał, że to on decyduje), co od razu wykluc...

Czas na nowy afisz

Staram się nie pisać wprost o polityce, ale dziś to zrobię. Mówi się: zainteresuj się polityką, zanim polityka zainteresuje się tobą. No i przyszedł dla polskich wyborców czas, że polityka się nimi zainteresowała w takim stopniu, że polityką zainteresować się musieli. O prawdziwości tego twierdzenia niech świadczy frekwencja w wyborach – do tej pory niespecjalnie zajmujących – samorządowych. Nie sam wynik jest tu znamienny, a właśnie frekwencja.   Okazało się, że nie jest z nami tak źle, jak to mówili panowie naukowcy, analitycy, dziennikarze, publicyści i inni spece. Tak zwany przeciętny wyborca, niezależnie od poglądów, jest w stanie władzy wybaczyć wiele, jeśli władza niewybaczalne sprawy zrekompensuje. A przynajmniej jeśli wiarygodnie coś obieca, a potem dotrzyma (co rzadkie), a przynajmniej stworzy pozory dotrzymania. Jeśli jednak władza obiecuje nieudolnie, dotrzymuje rzadko, a zamiast pozorów prezentuje chucpę i arogancję, ludzi traktuje jak niezbyt rozgarnięte dzieci – no,...

Osnowa i wątek

Dwa układy nitek, z których powstaje tkanina. Nitki muszą być dobrej jakości, muszą też pasować do siebie i być umiejętnie zespolone. Jeśli któryś z tych warunków nie będzie spełniony, tkanina będzie słaba, niskiej jakości, albo po prostu nie do użytku. To dlatego tanie ubrania często po dwóch-trzech praniach nadają się tylko do wytarcia kurzu z półki, bo gdy je założymy, menel pod sklepem częstuje nas bułką. Terminy „wątek” i „osnowa” w przenośnym znaczeniu mogą również odnosić się do literatury, filmu i innych dziedzin twórczości artystycznej (i nie tylko). W kinie i literaturze jest to szczególnie ładna analogia – osnowa fabuły to tło, świat przedstawiony, realia epoki, scenografia; wątek to akcja, przeżycia, problemy i dylematy bohaterów. Aby stworzyć dzieło dobrej jakości należy zadbać o osnowę i wątki, a potem spleść je ze sobą solidnie, a lekko; mocno, lecz finezyjnie. Nie mam tu na myśli równowagi za wszelką cenę, ale właściwy dobór proporcji, w zależności od zamierzonego efek...