Od początku roku szkolnego na bilbordach wisi podobizna ucznia podstawówki, który mówi „Obiecuję podniesienie oceny minimalnej, jeśli kupisz mi laptopa”. W reakcji na tę reklamę sieci sklepów z artykułami RTV-AGD głos zabrali specjaliści od wychowania. Że demoralizacja, że rodzice traktowani są jak bankomat, że dziecko pozbawione jest satysfakcji z pracy i samorozwoju, a liczy tylko na nagrody. A przecież nieważne korzyści, ważna pasja, radość ze zdobywania wiedzy i pogarda dla dóbr doczesnych.
Zaraz zaraz…
A czy my, dorośli, nie oczekujemy gratyfikacji finansowych za swoją pracę? Podwyżki, premii, jeśli spiszemy się dobrze? Dlaczego nagle uczenie, że za ciężką pracę i dobre wyniki czeka nas nagroda, także finansowa, jest niemoralne?
Cóż złego jest w uczeniu zależności: „będziesz się dobrze uczył - dostaniesz nagrodę i będziesz żył wygodnie”? Przywołane „poprawienie oceny minimalnej" powinno skutkować kupieniem laptopa (ale dopiero po wykonaniu zadania), ale obniżenie tej oceny może skutkować odebraniem nagrody. Potem w życiu dorosłym jest jak znalazł: pracujesz uczciwie – stać cię na laptopy, rozrywki, mieszkanie i podróże; nie pracujesz – musisz siedzieć w domu ze starym laptopem, a mieszkanie możesz zamienić na noclegownię, bo nie masz na czynsz. Tak wygląda dorosłe życie, a realizowanie swoich pasji i samorozwój muszą być rozsądnie połączone z możliwościami przeżycia od pierwszego do pierwszego.
Któż by nie chciał pracować dla idei, robić to, co go pasjonuje i nie martwić się przy tym o pieniądze? Piękne byłoby to życie, tylko że w rzeczywistości taki los jest przeznaczony nielicznym. Dlaczego więc chcemy uczyć dzieci, że sfera materialna nie istnieje, że żądanie nagrody za sukces jest złe? Ryzykujemy, że potem dorosłemu pracownikowi prezes tak samo wytłumaczy brak premii i nierosnące latami pobory.
Zaraz zaraz…
A czy my, dorośli, nie oczekujemy gratyfikacji finansowych za swoją pracę? Podwyżki, premii, jeśli spiszemy się dobrze? Dlaczego nagle uczenie, że za ciężką pracę i dobre wyniki czeka nas nagroda, także finansowa, jest niemoralne?
Cóż złego jest w uczeniu zależności: „będziesz się dobrze uczył - dostaniesz nagrodę i będziesz żył wygodnie”? Przywołane „poprawienie oceny minimalnej" powinno skutkować kupieniem laptopa (ale dopiero po wykonaniu zadania), ale obniżenie tej oceny może skutkować odebraniem nagrody. Potem w życiu dorosłym jest jak znalazł: pracujesz uczciwie – stać cię na laptopy, rozrywki, mieszkanie i podróże; nie pracujesz – musisz siedzieć w domu ze starym laptopem, a mieszkanie możesz zamienić na noclegownię, bo nie masz na czynsz. Tak wygląda dorosłe życie, a realizowanie swoich pasji i samorozwój muszą być rozsądnie połączone z możliwościami przeżycia od pierwszego do pierwszego.
Któż by nie chciał pracować dla idei, robić to, co go pasjonuje i nie martwić się przy tym o pieniądze? Piękne byłoby to życie, tylko że w rzeczywistości taki los jest przeznaczony nielicznym. Dlaczego więc chcemy uczyć dzieci, że sfera materialna nie istnieje, że żądanie nagrody za sukces jest złe? Ryzykujemy, że potem dorosłemu pracownikowi prezes tak samo wytłumaczy brak premii i nierosnące latami pobory.