Przejdź do głównej zawartości

Dewaluacja prezydentury

Ostatnim prezydentem faktycznie reprezentującym powagę urzędu i jednocześnie najbardziej bezstronnym, był oczywiście Aleksander Kwaśniewski. Najlepszy dowód, że utracił sympatię (mówiąc delikatnie) partii, z której wyszedł i która wystawiła go w wyborach, właśnie za brak oczywistego i stałego poparcia dla rządów SLD. Obywatele docenili go jako głowę państwa, wybierając na drugą kadencję już w pierwszej turze. Mam wrażenie, że gdyby ordynacja zezwalała na większą liczbę kadencji, Kwaśniewski rządziłby do dziś. Po nim było tylko gorzej.

Lech Kaczyński, niespodziewany zwycięzca nad Donaldem Tuskiem, był prezydentem partyjnym, w dodatku pod mocnym wpływem swego brata – szefa partii, później także premiera. Oceniany źle, bez szans na reelekcję. Tragiczna śmierć wyidealizowała tę postać, jednak nie przełożyło się to na sukces PiS-u.

W niespodziewanej, bezprecedensowej sytuacji znalazła się polska polityka przed poprzednimi wyborami prezydenckimi. Lider partii i premier Donald Tusk nie chciał startować, doceniając realną władzę, jaką niesie urząd prezesa Rady Ministrów, w odróżnieniu od głównie reprezentacyjnej funkcji prezydenta. Tusk zaraził innych polityków lekceważącym stosunkiem do prezydentury. Wystawił posłusznego i podatnego na wpływy Bronisława Komorowskiego, który swą rubasznością, gafami i sentymentem do ułańskich czasów międzywojnia tylko umocnił postrzeganie prezydenta, jako osoby od wręczania medali i odbierania defilad.

W obecnych wyborach żaden (dosłownie żaden) lider nie zdecydował się na start. Przepraszam, Janusz Palikot jest jedyny. Reszta wystawiła mało znanych lub wręcz nieznanych kandydatów, głównie młodych, bez doświadczenia, o powadze i charyzmie nie wspominając. Jak tak dalej pójdzie, to można odebrać, w drodze nowelizacji ustawy, prezydentowi ostatnie inicjatywy, powierzyć misję reprezentowania państwa w zgodzie z obowiązującym stanowiskiem rządu, a wybierać na to stanowisko nie w wyborach powszechnych, a w głosowaniu Zgromadzenia Narodowego. Taniej, szybciej i wygodniej.

Jest wiele krajów, w których prezydent ma znaczenie marginalne dla prowadzenia polityki państwa, tak jak królowa w Wielkiej Brytanii. Może warto rozważyć taki model i u nas? Zyski na pewno przewyższą straty.

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwa zupa czyli jak uniknąć razów męża

Kilkanaście lat temu ruszyła kampania społeczna przeciwko przemocy wobec kobiet. Sztandarem tej kampanii był plakat przedstawiający kobietę pobitą – z siniakami i zadrapaniami – opatrzony podpisem: „Bo zupa była za słona”. Zestawienie poruszające, wywołujące u każdego w miarę wrażliwego odbiorcy poczucie absurdu i sprzeciwu wobec takiego (czytaj: przedmiotowego i okrutnego) traktowania drugiego człowieka. Jaki skutek odniosła ta kampania? To pytanie do socjologów, jednak na pewno udało się zwrócić uwagę szerszego grona obywateli na to wstydliwe zagadnienie. Przedtem mówiono, że kobieta powinna dźwigać swój krzyż, że związek małżeński jest święty, a żona jest przeznaczona mężowi, który jest „panem domu”. Jeszcze głupsze w mojej skromnej opinii jest porzekadło, że mężczyzna jest głową domu, a kobieta ma być szyją (co rozumiem tak, że kobieta może co najwyżej sprytnie manipulować mężem i forsować swoje potrzeby/pomysły niepostrzeżenie, by mąż myślał, że to on decyduje), co od razu wykluc...

Czas na nowy afisz

Staram się nie pisać wprost o polityce, ale dziś to zrobię. Mówi się: zainteresuj się polityką, zanim polityka zainteresuje się tobą. No i przyszedł dla polskich wyborców czas, że polityka się nimi zainteresowała w takim stopniu, że polityką zainteresować się musieli. O prawdziwości tego twierdzenia niech świadczy frekwencja w wyborach – do tej pory niespecjalnie zajmujących – samorządowych. Nie sam wynik jest tu znamienny, a właśnie frekwencja.   Okazało się, że nie jest z nami tak źle, jak to mówili panowie naukowcy, analitycy, dziennikarze, publicyści i inni spece. Tak zwany przeciętny wyborca, niezależnie od poglądów, jest w stanie władzy wybaczyć wiele, jeśli władza niewybaczalne sprawy zrekompensuje. A przynajmniej jeśli wiarygodnie coś obieca, a potem dotrzyma (co rzadkie), a przynajmniej stworzy pozory dotrzymania. Jeśli jednak władza obiecuje nieudolnie, dotrzymuje rzadko, a zamiast pozorów prezentuje chucpę i arogancję, ludzi traktuje jak niezbyt rozgarnięte dzieci – no,...

Osnowa i wątek

Dwa układy nitek, z których powstaje tkanina. Nitki muszą być dobrej jakości, muszą też pasować do siebie i być umiejętnie zespolone. Jeśli któryś z tych warunków nie będzie spełniony, tkanina będzie słaba, niskiej jakości, albo po prostu nie do użytku. To dlatego tanie ubrania często po dwóch-trzech praniach nadają się tylko do wytarcia kurzu z półki, bo gdy je założymy, menel pod sklepem częstuje nas bułką. Terminy „wątek” i „osnowa” w przenośnym znaczeniu mogą również odnosić się do literatury, filmu i innych dziedzin twórczości artystycznej (i nie tylko). W kinie i literaturze jest to szczególnie ładna analogia – osnowa fabuły to tło, świat przedstawiony, realia epoki, scenografia; wątek to akcja, przeżycia, problemy i dylematy bohaterów. Aby stworzyć dzieło dobrej jakości należy zadbać o osnowę i wątki, a potem spleść je ze sobą solidnie, a lekko; mocno, lecz finezyjnie. Nie mam tu na myśli równowagi za wszelką cenę, ale właściwy dobór proporcji, w zależności od zamierzonego efek...