Przejdź do głównej zawartości

Wspólne śpiewanie i uliczne fortepiany

W Polsce czasów ostatnich kultura muzyczna obywateli kończy się na „Sto lat” i „Daj mi tę noc”. Powszechnie lubimy śpiewać głównie pod wpływem soku z ziemniaków, w grupie, byle jak, byle głośno. Na trzeźwo zdarza nam się śpiewać hymn. Kolędy już nie tak powszechnie. O graniu na jakimkolwiek instrumencie lepiej nawet nie wspominać.

Zdarzyło mi się obserwować zwykłych obywateli w innych krajach, spędzających wolny czas na śpiewaniu i graniu. Słyszałem o Austriackich urzędnikach, którzy po pracy dwa razy w tygodniu spotykali się na próbach kwartetu smyczkowego. Widziałem Irlandzkich licealistów, którzy do pubu przynieśli tradycyjne instrumenty i grali ot tak, zamówiwszy napoje bezalkoholowe (byli niepełnoletni). Dorośli, przy piwie, również spotykali się grając i śpiewając tradycyjne irlandzkie piosenki – nawet dostąpiłem raz zaszczytu bycia częścią takiego efemerycznego zespołu i zagrać na bodhránie kawałek „Irish Rover” (bodhrán to taki bęben trzymany w ręce, w który uderza się krótką pałeczką zwaną cipín).

W Polsce też zdarzają się występy spontaniczne, ale zwykle ograniczają się do wakacyjnych śpiewów przy ognisku – co również bywa bardzo przyjemne. Niestety, po urlopie znów tracimy muzykalność i wracamy do sztywnej niechęci do uporządkowanych dźwięków. Panuje przekonanie (często to słyszałem), że muzyką powinni zajmować się tylko profesjonaliści; niedoskonałe z definicji występy amatorów spotykają się z dezaprobatą, a nawet politowaniem. Uzasadnia taki pogląd powiedzenie: „Jak nie potrafisz, nie pchaj się na afisz”. Faktycznie, wszelkie talentszoły przyciągają mniej lub bardziej zdolnych i próbują zrobić z nich gwiazdy estrady. A samo muzykowanie dla wspólnej przyjemności gdzieś znowu umyka.

Jesienią na kilka tygodni pojawiły się w centrum Warszawy pianina i fortepiany, rozstawione wprost na chodnikach i placach. Instrumenty były ogólnodostępne – każdy mógł siąść i coś zagrać. Pomysł przyszedł z Europy, nie tylko zachodniej. We Francji, Wielkiej Brytanii, Niemczech, Czechach (i pewnie w kilku innych krajach) pianina stoją od kilku lat. Sam widziałem kilka osób, które siadały, wyciągały nuty i grały utwory, wcale nie wirtuozowskie – i bardzo dobrze. Pianino jest dla każdego, ze wskazaniem na amatorów. Bo w tej akcji nie chodzi o wirtuozerskie popisy, a właśnie o wspólne muzykowanie, czerpanie radości z tworzenia i odtwarzania muzyki, a nie tylko nabożnego spijania uduchowionych akordów mistrza.

Mam nadzieję, że fortepiany i pianina powrócą razem z bocianami i zostaną przez całe lato.

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwa zupa czyli jak uniknąć razów męża

Kilkanaście lat temu ruszyła kampania społeczna przeciwko przemocy wobec kobiet. Sztandarem tej kampanii był plakat przedstawiający kobietę pobitą – z siniakami i zadrapaniami – opatrzony podpisem: „Bo zupa była za słona”. Zestawienie poruszające, wywołujące u każdego w miarę wrażliwego odbiorcy poczucie absurdu i sprzeciwu wobec takiego (czytaj: przedmiotowego i okrutnego) traktowania drugiego człowieka. Jaki skutek odniosła ta kampania? To pytanie do socjologów, jednak na pewno udało się zwrócić uwagę szerszego grona obywateli na to wstydliwe zagadnienie. Przedtem mówiono, że kobieta powinna dźwigać swój krzyż, że związek małżeński jest święty, a żona jest przeznaczona mężowi, który jest „panem domu”. Jeszcze głupsze w mojej skromnej opinii jest porzekadło, że mężczyzna jest głową domu, a kobieta ma być szyją (co rozumiem tak, że kobieta może co najwyżej sprytnie manipulować mężem i forsować swoje potrzeby/pomysły niepostrzeżenie, by mąż myślał, że to on decyduje), co od razu wykluc...

Czas na nowy afisz

Staram się nie pisać wprost o polityce, ale dziś to zrobię. Mówi się: zainteresuj się polityką, zanim polityka zainteresuje się tobą. No i przyszedł dla polskich wyborców czas, że polityka się nimi zainteresowała w takim stopniu, że polityką zainteresować się musieli. O prawdziwości tego twierdzenia niech świadczy frekwencja w wyborach – do tej pory niespecjalnie zajmujących – samorządowych. Nie sam wynik jest tu znamienny, a właśnie frekwencja.   Okazało się, że nie jest z nami tak źle, jak to mówili panowie naukowcy, analitycy, dziennikarze, publicyści i inni spece. Tak zwany przeciętny wyborca, niezależnie od poglądów, jest w stanie władzy wybaczyć wiele, jeśli władza niewybaczalne sprawy zrekompensuje. A przynajmniej jeśli wiarygodnie coś obieca, a potem dotrzyma (co rzadkie), a przynajmniej stworzy pozory dotrzymania. Jeśli jednak władza obiecuje nieudolnie, dotrzymuje rzadko, a zamiast pozorów prezentuje chucpę i arogancję, ludzi traktuje jak niezbyt rozgarnięte dzieci – no,...

Osnowa i wątek

Dwa układy nitek, z których powstaje tkanina. Nitki muszą być dobrej jakości, muszą też pasować do siebie i być umiejętnie zespolone. Jeśli któryś z tych warunków nie będzie spełniony, tkanina będzie słaba, niskiej jakości, albo po prostu nie do użytku. To dlatego tanie ubrania często po dwóch-trzech praniach nadają się tylko do wytarcia kurzu z półki, bo gdy je założymy, menel pod sklepem częstuje nas bułką. Terminy „wątek” i „osnowa” w przenośnym znaczeniu mogą również odnosić się do literatury, filmu i innych dziedzin twórczości artystycznej (i nie tylko). W kinie i literaturze jest to szczególnie ładna analogia – osnowa fabuły to tło, świat przedstawiony, realia epoki, scenografia; wątek to akcja, przeżycia, problemy i dylematy bohaterów. Aby stworzyć dzieło dobrej jakości należy zadbać o osnowę i wątki, a potem spleść je ze sobą solidnie, a lekko; mocno, lecz finezyjnie. Nie mam tu na myśli równowagi za wszelką cenę, ale właściwy dobór proporcji, w zależności od zamierzonego efek...