Coraz częściej zdarza mi się zapominać. Myślę o czymś, wpadam na pomysł, a po chwili zastanawiam się: „…co to ja chciałem?”. Problem nie w zapominaniu o obowiązkach, datach urodzin czy codziennych sprawach, chodzi właśnie o ulotność refleksji. Czemu tak jest?
Myślę nad tym fenomenem od pewnego czasu, zastanawiam się nad rozwiązaniem – bo jest to nieco irytujące – i do głowy przyszło mi słowo „przesyt”. Współczesny konsument mediów jest bombardowany, atakowany, oślepiany i ogłuszany treściami – wszelkimi. Billboardy, reklamy telewizyjne i radiowe o podwyższonej sile głosu, migające teledyski, wyskakujące okienka… Człowiek, chce czy nie, zapamiętuje strzępy informacji na chwilę, później zwraca uwagę na coś innego, co nakłada mu się na poprzednią informację i zapamiętuje jej strzęp, który łączy się z wiadomością sprzed tygodnia i przenika z dźwiękiem usłyszanym przed rokiem. Mózg zaczyna się bronić przed zapchaniem pamięci operacyjnej i długotrwałej, kasując nadmiar informacji. Selekcją są zwykle towarzyszące treści wrażenia i emocje. Te najsilniejsze powodują trwały i wyraźny zapis, te słabsze są usuwane. Czasem można sobie pomagać wytwarzając bodźce, ale niestety spece od grzebania w naszej podświadomości, zwani specjalistami od PR i marketingu, są w tym lepsi i często wygrywają.
Przydałby się dźwiękoszczelny pokój nieprzepuszczający także wszelkich fal komunikacyjnych, w którym można się zamknąć z kartką i ołówkiem i dać umysłowi popracować bez „dopalaczy”. Będę musiał się za czymś takim rozejrzeć.
…zaraz zaraz, ale co to ja miałem?
Myślę nad tym fenomenem od pewnego czasu, zastanawiam się nad rozwiązaniem – bo jest to nieco irytujące – i do głowy przyszło mi słowo „przesyt”. Współczesny konsument mediów jest bombardowany, atakowany, oślepiany i ogłuszany treściami – wszelkimi. Billboardy, reklamy telewizyjne i radiowe o podwyższonej sile głosu, migające teledyski, wyskakujące okienka… Człowiek, chce czy nie, zapamiętuje strzępy informacji na chwilę, później zwraca uwagę na coś innego, co nakłada mu się na poprzednią informację i zapamiętuje jej strzęp, który łączy się z wiadomością sprzed tygodnia i przenika z dźwiękiem usłyszanym przed rokiem. Mózg zaczyna się bronić przed zapchaniem pamięci operacyjnej i długotrwałej, kasując nadmiar informacji. Selekcją są zwykle towarzyszące treści wrażenia i emocje. Te najsilniejsze powodują trwały i wyraźny zapis, te słabsze są usuwane. Czasem można sobie pomagać wytwarzając bodźce, ale niestety spece od grzebania w naszej podświadomości, zwani specjalistami od PR i marketingu, są w tym lepsi i często wygrywają.
Przydałby się dźwiękoszczelny pokój nieprzepuszczający także wszelkich fal komunikacyjnych, w którym można się zamknąć z kartką i ołówkiem i dać umysłowi popracować bez „dopalaczy”. Będę musiał się za czymś takim rozejrzeć.
…zaraz zaraz, ale co to ja miałem?