Przejdź do głównej zawartości

Nie ma co czytać?

Odbyło się kolejne „Narodowe czytanie”, czyli impreza mająca popularyzować czytelnictwo. Sprawę inauguruje Pan Prezydent, w akcję włączają się instytucje i znane postacie świata kultury. W różnych miejscach w kraju tego samego dnia (w tym roku był to 6 września) organizuje się przedstawienia, podczas których czytana jest wybrana książka. Do tej pory odbyły się trzy czytania – Pan Tadeusz, dzieła Fredry i Trylogia Sienkiewicza (Ogniem i mieczem, Potop, Pan Wołodyjowski).

Czytelnictwo nie jest ulubioną rozrywką Polaków, a przecież jest niezłym sposobem na poznawanie świata, rozwijanie osobowości i utrzymywanie umysłu w dobrej kondycji. Można oczywiście powiedzieć, że lepsze takie popularyzowanie, niż żadne, ja jednak mam pewne wątpliwości.

Większość Polaków nie czyta – tak wynika z raportów Biblioteki Narodowej i innych obserwacji. Ci, co czytają, też nie zawsze wyciągają z tego to, co najważniejsze. Można czytać w kółko ten sam kanon – wszechobecną literaturę romantyczną i pozytywistyczną, o jakości której nie wolno dyskutować. Można być czytelniczym snobem, co jest lepsze o tyle, że moda na poszczególnych pisarzy zmienia się szybko. Nie przepadam za snobami prześcigającymi się w liczbie przeczytanych, lub (częściej) posiadanych książek, którzy z ludźmi nie dość oczytanymi nie chodzą do łóżka. Jednak taki snob ma przynajmniej szerszy zakres lektur niż tradycjonalista od Sienkiewicza i Fredry, choć jest ograniczony aktualnymi trendami. Są także czytelnicy, mający własny gust i dobierający lektury do zainteresowań, nastroju, albo zdając się na przypadek.

Szkoda, że „Narodowe czytanie” jest skierowane głównie do pierwszego z opisanych powyżej typów czytelników. Jeśli takie przedsięwzięcie ma propagować czytelnictwo i wspierać jego rozwój, to dlaczego konsekwentnie i z uporem godnym lepszej sprawy wybiera się wałkowane od kilku dekad i skutecznie obrzydzone przez szkoły „wiekopomne dzieła”? Zamiast tego, czy nie lepiej byłoby zatrudnić literaturoznawcę z polonistyki, zbadać, jakie książki były bestsellerami w ostatnich latach i opracować listę wartościowych lecz niekoniecznie nudnych utworów do wspólnego czytania? Coś, co nie jest lekturą szkolną, coś z dawnych czasów, coś z lat sześćdziesiątych, siedemdziesiątych, osiemdziesiątych i tak dalej? Powieść dla młodzieży, coś popularnego, jakiś bardziej ambitny utwór poetycki lub dramatyczny; może na początek postawić na noblistów, autorów najchętniej tłumaczonych… Sposobów doboru jest wiele, literatura polska całkiem ciekawa i różnorodna (oczywiście nieporównywalna z wielkimi literaturami światowymi, jak rosyjska, francuska czy amerykańska, ale nie taka ostatnia) i warto, by pokazywać ją społeczeństwu taką, jaka jest.

Naprawdę, drodzy organizatorzy „Narodowego czytania” – poza Fredrą, Mickiewiczem, Sienkiewiczem i Prusem (w przyszłym roku) jest co czytać!

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwa zupa czyli jak uniknąć razów męża

Kilkanaście lat temu ruszyła kampania społeczna przeciwko przemocy wobec kobiet. Sztandarem tej kampanii był plakat przedstawiający kobietę pobitą – z siniakami i zadrapaniami – opatrzony podpisem: „Bo zupa była za słona”. Zestawienie poruszające, wywołujące u każdego w miarę wrażliwego odbiorcy poczucie absurdu i sprzeciwu wobec takiego (czytaj: przedmiotowego i okrutnego) traktowania drugiego człowieka. Jaki skutek odniosła ta kampania? To pytanie do socjologów, jednak na pewno udało się zwrócić uwagę szerszego grona obywateli na to wstydliwe zagadnienie. Przedtem mówiono, że kobieta powinna dźwigać swój krzyż, że związek małżeński jest święty, a żona jest przeznaczona mężowi, który jest „panem domu”. Jeszcze głupsze w mojej skromnej opinii jest porzekadło, że mężczyzna jest głową domu, a kobieta ma być szyją (co rozumiem tak, że kobieta może co najwyżej sprytnie manipulować mężem i forsować swoje potrzeby/pomysły niepostrzeżenie, by mąż myślał, że to on decyduje), co od razu wykluc...

Czas na nowy afisz

Staram się nie pisać wprost o polityce, ale dziś to zrobię. Mówi się: zainteresuj się polityką, zanim polityka zainteresuje się tobą. No i przyszedł dla polskich wyborców czas, że polityka się nimi zainteresowała w takim stopniu, że polityką zainteresować się musieli. O prawdziwości tego twierdzenia niech świadczy frekwencja w wyborach – do tej pory niespecjalnie zajmujących – samorządowych. Nie sam wynik jest tu znamienny, a właśnie frekwencja.   Okazało się, że nie jest z nami tak źle, jak to mówili panowie naukowcy, analitycy, dziennikarze, publicyści i inni spece. Tak zwany przeciętny wyborca, niezależnie od poglądów, jest w stanie władzy wybaczyć wiele, jeśli władza niewybaczalne sprawy zrekompensuje. A przynajmniej jeśli wiarygodnie coś obieca, a potem dotrzyma (co rzadkie), a przynajmniej stworzy pozory dotrzymania. Jeśli jednak władza obiecuje nieudolnie, dotrzymuje rzadko, a zamiast pozorów prezentuje chucpę i arogancję, ludzi traktuje jak niezbyt rozgarnięte dzieci – no,...

Osnowa i wątek

Dwa układy nitek, z których powstaje tkanina. Nitki muszą być dobrej jakości, muszą też pasować do siebie i być umiejętnie zespolone. Jeśli któryś z tych warunków nie będzie spełniony, tkanina będzie słaba, niskiej jakości, albo po prostu nie do użytku. To dlatego tanie ubrania często po dwóch-trzech praniach nadają się tylko do wytarcia kurzu z półki, bo gdy je założymy, menel pod sklepem częstuje nas bułką. Terminy „wątek” i „osnowa” w przenośnym znaczeniu mogą również odnosić się do literatury, filmu i innych dziedzin twórczości artystycznej (i nie tylko). W kinie i literaturze jest to szczególnie ładna analogia – osnowa fabuły to tło, świat przedstawiony, realia epoki, scenografia; wątek to akcja, przeżycia, problemy i dylematy bohaterów. Aby stworzyć dzieło dobrej jakości należy zadbać o osnowę i wątki, a potem spleść je ze sobą solidnie, a lekko; mocno, lecz finezyjnie. Nie mam tu na myśli równowagi za wszelką cenę, ale właściwy dobór proporcji, w zależności od zamierzonego efek...