Błąd. Towarzyszy człowiekowi przez całe życie. Ba, ogromna rzesza ludzi pojawiła się na świecie w wyniku błędu. Błędy prowadzą do epokowych odkryć, genialnych wynalazków i nowych rozwiązań równie często, co do złych rozwiązań, nieszczęść i katastrof. Wiele błędów można naprawić, wiele zrekompensować. Bardzo trudno się do błędu przyznać. A właściwie dlaczego?
Błąd może się zdarzyć – i zdarza się – każdemu. Wyjątków nie ma. Nie wiem dlaczego, ale jest jakaś taka tendencja, która przejawia się u większości ludzi – nietolerancja cudzych błędów i ogromna nadwrażliwość na nie. Własne błędy człowiek stara się zatuszować, zbagatelizować, przemilczeć, zapomnieć. Cudze – napiętnować, wyolbrzymić, wyszydzić, wypominać przy każdej okazji. W domu, w pracy, na ulicy, w knajpie… No, może w knajpie rzadziej, ale też się zdarza.
Problemem jest nie tylko samo wytknięcie komuś błędu, ale sposób, w jaki się to robi. Mam wrażenie, że wielu z radością, satysfakcją biegnie do pechowego autora pomyłki, żeby jak najszybciej wypomnieć, wypunktować delikwenta: „Jesteś niedouczony, jak mogłeś coś takiego zrobić, lepiej szybko to popraw, a w ogóle to powinieneś być wdzięczny że wyłapałem twą indolencję, niekompetencję i niedorozwój!”. Czasem służy to rozgrywkom personalnym, najczęściej jest iluzją własnej nieomylności, trzeźwości umysłu i kompetencji. Niestety, tylko iluzją.
Wszyscy błądzimy! Tolerujmy własne błędy, pomagajmy sobie nawzajem je poprawiać! Stres zwiększa ryzyko pomyłki, strach przed błędem jest tak naprawdę jego prowokowaniem. Prosta sprawa – dopuśćmy możliwość popełnienia błędów zarówno przez siebie, jak i przez innych, a będziemy ich popełniać mniej.
Proste? To świetnie! Dziękóje za ówage.
Błąd może się zdarzyć – i zdarza się – każdemu. Wyjątków nie ma. Nie wiem dlaczego, ale jest jakaś taka tendencja, która przejawia się u większości ludzi – nietolerancja cudzych błędów i ogromna nadwrażliwość na nie. Własne błędy człowiek stara się zatuszować, zbagatelizować, przemilczeć, zapomnieć. Cudze – napiętnować, wyolbrzymić, wyszydzić, wypominać przy każdej okazji. W domu, w pracy, na ulicy, w knajpie… No, może w knajpie rzadziej, ale też się zdarza.
Problemem jest nie tylko samo wytknięcie komuś błędu, ale sposób, w jaki się to robi. Mam wrażenie, że wielu z radością, satysfakcją biegnie do pechowego autora pomyłki, żeby jak najszybciej wypomnieć, wypunktować delikwenta: „Jesteś niedouczony, jak mogłeś coś takiego zrobić, lepiej szybko to popraw, a w ogóle to powinieneś być wdzięczny że wyłapałem twą indolencję, niekompetencję i niedorozwój!”. Czasem służy to rozgrywkom personalnym, najczęściej jest iluzją własnej nieomylności, trzeźwości umysłu i kompetencji. Niestety, tylko iluzją.
Wszyscy błądzimy! Tolerujmy własne błędy, pomagajmy sobie nawzajem je poprawiać! Stres zwiększa ryzyko pomyłki, strach przed błędem jest tak naprawdę jego prowokowaniem. Prosta sprawa – dopuśćmy możliwość popełnienia błędów zarówno przez siebie, jak i przez innych, a będziemy ich popełniać mniej.
Proste? To świetnie! Dziękóje za ówage.