Przejdź do głównej zawartości

Prawo do błędu

Błąd. Towarzyszy człowiekowi przez całe życie. Ba, ogromna rzesza ludzi pojawiła się na świecie w wyniku błędu. Błędy prowadzą do epokowych odkryć, genialnych wynalazków i nowych rozwiązań równie często, co do złych rozwiązań, nieszczęść i katastrof. Wiele błędów można naprawić, wiele zrekompensować. Bardzo trudno się do błędu przyznać. A właściwie dlaczego?

Błąd może się zdarzyć – i zdarza się – każdemu. Wyjątków nie ma. Nie wiem dlaczego, ale jest jakaś taka tendencja, która przejawia się u większości ludzi – nietolerancja cudzych błędów i ogromna nadwrażliwość na nie. Własne błędy człowiek stara się zatuszować, zbagatelizować, przemilczeć, zapomnieć. Cudze – napiętnować, wyolbrzymić, wyszydzić, wypominać przy każdej okazji. W domu, w pracy, na ulicy, w knajpie… No, może w knajpie rzadziej, ale też się zdarza.

Problemem jest nie tylko samo wytknięcie komuś błędu, ale sposób, w jaki się to robi. Mam wrażenie, że wielu z radością, satysfakcją biegnie do pechowego autora pomyłki, żeby jak najszybciej wypomnieć, wypunktować delikwenta: „Jesteś niedouczony, jak mogłeś coś takiego zrobić, lepiej szybko to popraw, a w ogóle to powinieneś być wdzięczny że wyłapałem twą indolencję, niekompetencję i niedorozwój!”. Czasem służy to rozgrywkom personalnym, najczęściej jest iluzją własnej nieomylności, trzeźwości umysłu i kompetencji. Niestety, tylko iluzją.

Wszyscy błądzimy! Tolerujmy własne błędy, pomagajmy sobie nawzajem je poprawiać! Stres zwiększa ryzyko pomyłki, strach przed błędem jest tak naprawdę jego prowokowaniem. Prosta sprawa – dopuśćmy możliwość popełnienia błędów zarówno przez siebie, jak i przez innych, a będziemy ich popełniać mniej.

Proste? To świetnie! Dziękóje za ówage.

Popularne posty z tego bloga

Osnowa i wątek

Dwa układy nitek, z których powstaje tkanina. Nitki muszą być dobrej jakości, muszą też pasować do siebie i być umiejętnie zespolone. Jeśli któryś z tych warunków nie będzie spełniony, tkanina będzie słaba, niskiej jakości, albo po prostu nie do użytku. To dlatego tanie ubrania często po dwóch-trzech praniach nadają się tylko do wytarcia kurzu z półki, bo gdy je założymy, menel pod sklepem częstuje nas bułką. Terminy „wątek” i „osnowa” w przenośnym znaczeniu mogą również odnosić się do literatury, filmu i innych dziedzin twórczości artystycznej (i nie tylko). W kinie i literaturze jest to szczególnie ładna analogia – osnowa fabuły to tło, świat przedstawiony, realia epoki, scenografia; wątek to akcja, przeżycia, problemy i dylematy bohaterów. Aby stworzyć dzieło dobrej jakości należy zadbać o osnowę i wątki, a potem spleść je ze sobą solidnie, a lekko; mocno, lecz finezyjnie. Nie mam tu na myśli równowagi za wszelką cenę, ale właściwy dobór proporcji, w zależności od zamierzonego efek

Nauczyciele

No cóż, nie można ich wkładać do jednego worka. Moich nauczycieli z podstawówki w większości dobrze wspominam. Umieli przekazać wiedzę, choć robili to w sposób staroświecki, niejako rozpędem. Później, w liceum, czasy zaczęły się zmieniać, świat gnał do przodu, a szkoła nie nadążała. Może dlatego większość nauczycieli z mojej szkoły średniej wspominam nie najlepiej. Pędzili z programem, nie tłumaczyli, a zadawali, żonglowali podręcznikami i bez przerwy straszyli, zrzucając na uczniów całą odpowiedzialność za wynik nauczania. Efekt był taki, że każdy robił co mógł, aby ten wynik na papierze wyglądał zadowalająco. Co tam kogo zadowalało, to zupełnie inna sprawa. Języki – polski jakoś sobie trwał, obce, to szkoły językowe, do których uczęszczało wielu uczniów. Szkoła nie była miejscem, gdzie można się było nauczyć języka obcego – wynikało to nawet z przewidzianych w planie godzin bodaj 4 lub 5 godzin tygodniowo na dwa języki obce. Historia – po łebkach, przesadne rozwodzenie się nad

(Pół)analfabeci są wśród nas albo zdewaluowany magister

Matura sprzed kilkudziesięciu lat ma większą wartość niż obecny tytuł magistra. To smutne w swej istocie przekonanie wezbrało we mnie po długim czasie obserwacji posiadaczy obu wymienionych wyżej dyplomów. Jednym z wyznaczników mojego założenia jest obserwowany sposób pisania, czy szerzej, wyrażania myśli. To, jak człowiek pisze, pokazuje sposób myślenia, konstruowania sądów, a także umiejętność rozumienia i nazywania rzeczywistości. Jest jeszcze myślenie abstrakcyjne, ale wydaje mi się, że to już wyższa matematyka. Spotykam na swej drodze ludzi starszych ode mnie o dwadzieścia i więcej lat, z różnym wykształceniem – wielu ze średnim. Te osoby są zwykle oczytane, zorientowane w kulturze i sztuce XX wieku, a komunikując się pisemnie wyrażają się spójnie i w dobrym, a co najmniej przyzwoitym stylu. Jeszcze matura, którą ja zdałem jakieś półtorej dekady temu, wymagała od abiturienta napisania spójnego tekstu na 5-10 stron papieru podaniowego (był to arkusz A3 w kratkę, złożony na pół daw