Każdy początkujący gitarzysta uprawiający „trzy akordy i darcie mordy” miał tę piosenkę w repertuarze obowiązkowym. „Kocham cię jak Irlandię” to przebój niewątpliwy, który przekroczył barierę pokoleniową i połączył fanów wielu różnych klimatów muzycznych. Na festiwalu w Opolu całkiem niedawno można było ten utwór usłyszeć w wykonaniu oryginalnym. Pamiętam, że jak zapowiadali Kobranockę, zacząłem się zastanawiać, cóż mogliby zagrać. Nie zagrali nic innego. Czyżby grupa jednego utworu? Ależ skąd! Po prostu jest to jedyna piosenka „neutralna”, dobra na każdą okazję i niepowodująca niczyjego zakłopotania. A przecież zespół, który na początku występował pod rasową punkową nazwą „Latający Pisuar” przebojów ma bez liku.
Ładne, miłe romantyczne. Ale…
(Hipisówka)
…albo:
(List z pola boju)
…lub:
(I nikomu nie wolno się z tego śmiać)
…czy:
(Ela, czemu się nie wcielasz)
…to już wprowadza pewną niezręczność, porusza niewygodne tematy. Autor nie wie, kiedy ugryźć się w język. Jak tu puścić coś takiego w radiu, w telewizji? Jak wypuścić taki zespół na scenę? Miejsce takich grup muzycznych jest w Jarocinie, w garażowych salach prób i wara im od czerwonych dywanów i blasku reflektorów.
Kobranocka zrobiła kawał dobrej roboty pisząc uniwersalny przebój, którym przysporzyła sobie sławy, tantiem i zaszczytów. Dzięki piosence o Irlandii, a właściwie o kochaniu jak Irlandię, ja sam sięgnąłem do ich twórczości odkrywając świetne gitarowe granie z mocnymi, trafiającymi w sedno tekstami, które wcale nie chcą się starzeć (choćby „Hipisówka”). To zapewne zachęciło do zainteresowania się innymi, mniej znanymi a równie dobrymi twórcami tzw. sceny alternatywnej i pomogło zdać sobie sprawę, że nie wszystko wokół jest kolorowe, a o tym co nas boli, możemy usłyszeć z głośnika. Chociaż chciałbym, żeby „Hipisówka” czy „I nikomu nie wolno…” przestały być aktualne, bo to oznaczałoby, że spełniły swoją publicystyczną rolę. Pożywiom, uwidim.
Wiele lat później pokochałem Irlandię, ale to już zupełnie inna historia.
Znikałaś gdzieś w domu nad Wisłą
Pamiętam to tak dokładnie
Twoich czarnych oczu bliskość
Wciąż kocham Cię jak Irlandię.
[…]
Gdzieś na ulicy Fabrycznej
Spotkać nam się wypadnie
Lecz takie są widać wytyczne
By kochać Cię jak Irlandię
A Ty się temu nie dziwisz
Wiesz dobrze co byłoby dalej
Jakbyśmy byli szczęśliwi
Gdybym nie kochał Cię wcale.
Ładne, miłe romantyczne. Ale…
Modlitw szept w usta wbiegł
O stosunkach, o stosunkach przerywanych
Głupi pech i lęk klech
Na głupotę, na durnotę przekuwany
Wiara w cud, mrowie złud
Które ty opłacasz swoją mrówczą pracą
Dokąd pójść, zewsząd gnój
Zwykły znój, za który nigdy nie zapłacą
Znów zabijają w nas młodość
Znów zabierają nam wolność!
(Hipisówka)
…albo:
Piszę do Ciebie list z pola boju
Piszę do Ciebie po śmierci
Cztery minuty od chwili zgonu
Wybuchu przesyłam szmer Ci
Jeśli zobaczę Cię z tym żołnierzem
Naszej miłości nic nie ocali
Wszystko co piękne zadepcze układ
Bandy lizusów i mądrali
(List z pola boju)
…lub:
Wy kłamiecie aby kupić nas
Sprzedajecie nasz bezcenny czas
Wciąż myślicie, że to tylko tłum
Zabraniacie dźwięków wszystkich strun
I nikomu nie wolno się z tego śmiać
(I nikomu nie wolno się z tego śmiać)
…czy:
Na komisji powiedzieli: niedojrzały, trzeba wcielić
Twoją barwą ma być zieleń i wcielili mnie jak cielę
(Ela, czemu się nie wcielasz)
…to już wprowadza pewną niezręczność, porusza niewygodne tematy. Autor nie wie, kiedy ugryźć się w język. Jak tu puścić coś takiego w radiu, w telewizji? Jak wypuścić taki zespół na scenę? Miejsce takich grup muzycznych jest w Jarocinie, w garażowych salach prób i wara im od czerwonych dywanów i blasku reflektorów.
Kobranocka zrobiła kawał dobrej roboty pisząc uniwersalny przebój, którym przysporzyła sobie sławy, tantiem i zaszczytów. Dzięki piosence o Irlandii, a właściwie o kochaniu jak Irlandię, ja sam sięgnąłem do ich twórczości odkrywając świetne gitarowe granie z mocnymi, trafiającymi w sedno tekstami, które wcale nie chcą się starzeć (choćby „Hipisówka”). To zapewne zachęciło do zainteresowania się innymi, mniej znanymi a równie dobrymi twórcami tzw. sceny alternatywnej i pomogło zdać sobie sprawę, że nie wszystko wokół jest kolorowe, a o tym co nas boli, możemy usłyszeć z głośnika. Chociaż chciałbym, żeby „Hipisówka” czy „I nikomu nie wolno…” przestały być aktualne, bo to oznaczałoby, że spełniły swoją publicystyczną rolę. Pożywiom, uwidim.
Wiele lat później pokochałem Irlandię, ale to już zupełnie inna historia.