Przejdź do głównej zawartości

Leworęczność

Ludzie praworęczni żyją w błogiej nieświadomości problemów, z jakimi na co dzień zmagać się muszą ludzie leworęczni. Nie są to może zagrożenia śmiertelne, ani uciążliwości zatruwające życie, jednak wymagają pewnych przystosowań, przestawienia się i zwiększenia wysiłku przy wykonywaniu podstawowych czynności dnia codziennego.

Dzieci leworęczne dawniej bywały obdarzane epitetem „szmaja” (czy w wariancie mazowieckim – „śmaja”) albo „mańkut”. Sprawiało to, że co „mądrzejsi” rodzice przestawiali takiego dzieciaka, zmuszając do uczenia się wykonywania wszystkich czynności prawą ręką. Nauczyciele – też co „światlejsi” – traktowali takich uczniów jak mniej zdolnych/inteligentnych, słyszałem nawet o takich, którzy z automatu obniżali leworęcznemu ocenę o 1 stopień. Teraz, mam nadzieję, taka dyskryminacja zanika. Pojawiają się informacje o genialnych wynalazcach, ludziach nauki, kultury, biznesu, którzy będąc leworęcznymi osiągnęli szczyty sławy. Próbowano lansować tezę, że osoby posługujące się głównie lewą ręką są ponadprzeciętnie zdolni. Najpierw przesadzano w jedną stronę, potem w drugą. Prawda leży zapewne pośrodku.

Jeśli cokolwiek miałoby przemawiać za większą zdolnością osób leworęcznych, to konieczność codziennego zmagania się z cywilizacją praworęcznych. Przeciętny praworęczny, a i wielu leworęcznych, nie zauważa, że niemal wszystkie urządzenia, narzędzia i sprzęty dopasowane są do prawej ręki. Jeśli obiekt nie jest symetryczny, jak nóż czy nożyczki, to prawie pewne jest, że obsługiwanie go lewą ręką wymaga więcej wysiłku lub daje mniejszą precyzję. Przykłady? Okna w salach szkolnych czy pokojach biurowych – najczęściej z lewej strony, by oświetlać tekst piszącemu prawą ręką. Otwieracz do konserw, sekator, miarka wysuwana (cyfry czytać trzeba do góry nogami), szereg narzędzi stolarskich, mechanicznych. Telefony komórkowe, które mają boczny przycisk regulacji głośności, zaprojektowany do obsługi kciukiem prawej dłoni. Nadruki na kubkach widoczne są prawidłowo, gdy trzyma się naczynie w prawej dłoni.

Wiele rzeczy pewnie pominąłem, bo już także nie zdaję sobie sprawy, że przestawiłem się na tryb praworęczny. Co śmieszniejsze, pewnych przedmiotów nie umiałbym już używać lewą ręką – otwieracz do konserw albo myszka komputerowa czynią mnie praworęcznym. Te przeciwności na pewno przyczyniają się do bardziej wszechstronnego rozwoju mózgu „mańkuta”, podczas gdy „normalny” użytkownik żadnych przeciwności pokonywać nie musi. Leworęczność pomaga też patrzeć na świat w sposób nieszablonowy, z nieoczywistego punktu widzenia, dostrzegać alternatywne drogi do rozwiązania różnych zagadnień i problemów. Doprawdy piękna to przypadłość i za nic bym się nie zamienił z praworęcznymi.

Przy pisaniu tuszem lub atramentem pismo zamazywane jest brzegiem dłoni, która przy tym jeszcze się brudzi. Nic to, są przecież szybkoschnące długopisy, a większość pisania obecnie załatwia się na klawiaturze!

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwa zupa czyli jak uniknąć razów męża

Kilkanaście lat temu ruszyła kampania społeczna przeciwko przemocy wobec kobiet. Sztandarem tej kampanii był plakat przedstawiający kobietę pobitą – z siniakami i zadrapaniami – opatrzony podpisem: „Bo zupa była za słona”. Zestawienie poruszające, wywołujące u każdego w miarę wrażliwego odbiorcy poczucie absurdu i sprzeciwu wobec takiego (czytaj: przedmiotowego i okrutnego) traktowania drugiego człowieka. Jaki skutek odniosła ta kampania? To pytanie do socjologów, jednak na pewno udało się zwrócić uwagę szerszego grona obywateli na to wstydliwe zagadnienie. Przedtem mówiono, że kobieta powinna dźwigać swój krzyż, że związek małżeński jest święty, a żona jest przeznaczona mężowi, który jest „panem domu”. Jeszcze głupsze w mojej skromnej opinii jest porzekadło, że mężczyzna jest głową domu, a kobieta ma być szyją (co rozumiem tak, że kobieta może co najwyżej sprytnie manipulować mężem i forsować swoje potrzeby/pomysły niepostrzeżenie, by mąż myślał, że to on decyduje), co od razu wykluc...

Czas na nowy afisz

Staram się nie pisać wprost o polityce, ale dziś to zrobię. Mówi się: zainteresuj się polityką, zanim polityka zainteresuje się tobą. No i przyszedł dla polskich wyborców czas, że polityka się nimi zainteresowała w takim stopniu, że polityką zainteresować się musieli. O prawdziwości tego twierdzenia niech świadczy frekwencja w wyborach – do tej pory niespecjalnie zajmujących – samorządowych. Nie sam wynik jest tu znamienny, a właśnie frekwencja.   Okazało się, że nie jest z nami tak źle, jak to mówili panowie naukowcy, analitycy, dziennikarze, publicyści i inni spece. Tak zwany przeciętny wyborca, niezależnie od poglądów, jest w stanie władzy wybaczyć wiele, jeśli władza niewybaczalne sprawy zrekompensuje. A przynajmniej jeśli wiarygodnie coś obieca, a potem dotrzyma (co rzadkie), a przynajmniej stworzy pozory dotrzymania. Jeśli jednak władza obiecuje nieudolnie, dotrzymuje rzadko, a zamiast pozorów prezentuje chucpę i arogancję, ludzi traktuje jak niezbyt rozgarnięte dzieci – no,...

Osnowa i wątek

Dwa układy nitek, z których powstaje tkanina. Nitki muszą być dobrej jakości, muszą też pasować do siebie i być umiejętnie zespolone. Jeśli któryś z tych warunków nie będzie spełniony, tkanina będzie słaba, niskiej jakości, albo po prostu nie do użytku. To dlatego tanie ubrania często po dwóch-trzech praniach nadają się tylko do wytarcia kurzu z półki, bo gdy je założymy, menel pod sklepem częstuje nas bułką. Terminy „wątek” i „osnowa” w przenośnym znaczeniu mogą również odnosić się do literatury, filmu i innych dziedzin twórczości artystycznej (i nie tylko). W kinie i literaturze jest to szczególnie ładna analogia – osnowa fabuły to tło, świat przedstawiony, realia epoki, scenografia; wątek to akcja, przeżycia, problemy i dylematy bohaterów. Aby stworzyć dzieło dobrej jakości należy zadbać o osnowę i wątki, a potem spleść je ze sobą solidnie, a lekko; mocno, lecz finezyjnie. Nie mam tu na myśli równowagi za wszelką cenę, ale właściwy dobór proporcji, w zależności od zamierzonego efek...