Przejdź do głównej zawartości

Krótka historia włazidupstwa

Ludzie nie są równi. Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela, rzecznicy praw człowieka, praw dziecka, równego traktowania itp., wszelkie konstytucje i inne demokratyczne ustawy pozostają daleko w tyle za rzeczywistością.
 

Dawniej sprawy miały się jasno – decydowało pochodzenie i stopień zamożności. Pan lał w mordę niewolnika, niewolnik musiał z tym żyć, a prawo legalizowało taki stan rzeczy. Chłop winien był szacunek szlachcicowi, szlachcic magnatowi, biedny bogatemu, a wszyscy – królowi lub cesarzowi. Kto umiał, szacunek zapewniał sobie siłą. Podobnie w rodzinie – senior rodu był powszechnie szanowany, a dzieci miały się słuchać starszych. Był tylko jeden problem – wszyscy chcieliby rozkazywać, a nikt nie chce słuchać. Stąd bunty, powstania i rewolucje, które najczęściej, o ile nie zawsze, zmierzały do zastąpienia jednej władzy/elity – inną.

W nowoczesnym, demokratycznym społeczeństwie teoretycznie jest równość, tzn. wszyscy są równi wobec prawa. Panuje obopólny szacunek, wszystkim wolno tyle samo i tak samo są traktowani, niezależnie od pozycji społecznej, majątku czy innych cech osobniczych. Tymczasem w praktyce…

Równość jest tylko formalno-teoretyczną fasadą, za którą kryją się rozmaite podziały na „równych i równiejszych”. Dążenie do równości nie jest bowiem niczym innym, jak tylko zatrzymanym w połowie drogi dążeniem niewolników do bycia panami, pęd rządzonych do rządzenia innymi. Ogólna równość swoją drogą, ale żądza władzy istnieje w każdym z nas i jeśli tylko zwietrzy okazję, daje o sobie znać.

Tę żądzę władzy niektórzy wykorzystują do osiągania większych korzyści mniejszym kosztem. Popularnie nazywa się to wazeliniarstwem, lizusostwem lub włazidupstwem. Taka postawa jest pewnego rodzaju upokorzeniem, powrotem do zależności pan-niewolnik, ale dla wielu jest to cena, którą warto zapłacić. Co ciekawe, najczęściej taki służalczy osobnik, gdy tylko zdobędzie władzę, pomiata podwładnymi, żądając służalczości wobec swojej osoby.

Droga „równościowa” jest trudna, wymaga wysiłku umysłowego i fizycznego, zakłada rywalizację, konkurencję i doskonalenie umiejętności, aby stać się lepszym, szybszym, sprawniejszym od innych. Lizusostwo (w szerokim znaczeniu tego słowa) i w pewnym stopniu związana z nim korupcja, dają przewagę już na starcie. Z logicznego punktu widzenia jest to jak najbardziej uzasadnione – w naturze wszystkie chwyty są dozwolone. Zabijaj albo giń! Człowiek współczesny wymyślił sobie jednak normy społeczne, kulturowe i moralne. Dały nam one niesamowite korzyści – chodzimy swobodnie i bezpiecznie po ulicach, nie rozglądając się co chwila na boki w obawie przed atakiem, możemy liczyć na przeżycie interesującego i przyjemnego życia nawet, gdy nie jesteśmy bardzo silni i zdrowi – słabsi nie są zjadani, słabszym się pomaga. Oczywiście nie udało się, i pewnie nigdy się nie uda zapewnić stuprocentowego ładu, idealnej harmonii i bezkonfliktowego społeczeństwa, ale przyznać trzeba: osiągnęliśmy wiele. Z włazidupstwem generalnie należy się pogodzić, ale w skali mikro, na własnym podwórku – radziłbym walczyć.

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwa zupa czyli jak uniknąć razów męża

Kilkanaście lat temu ruszyła kampania społeczna przeciwko przemocy wobec kobiet. Sztandarem tej kampanii był plakat przedstawiający kobietę pobitą – z siniakami i zadrapaniami – opatrzony podpisem: „Bo zupa była za słona”. Zestawienie poruszające, wywołujące u każdego w miarę wrażliwego odbiorcy poczucie absurdu i sprzeciwu wobec takiego (czytaj: przedmiotowego i okrutnego) traktowania drugiego człowieka. Jaki skutek odniosła ta kampania? To pytanie do socjologów, jednak na pewno udało się zwrócić uwagę szerszego grona obywateli na to wstydliwe zagadnienie. Przedtem mówiono, że kobieta powinna dźwigać swój krzyż, że związek małżeński jest święty, a żona jest przeznaczona mężowi, który jest „panem domu”. Jeszcze głupsze w mojej skromnej opinii jest porzekadło, że mężczyzna jest głową domu, a kobieta ma być szyją (co rozumiem tak, że kobieta może co najwyżej sprytnie manipulować mężem i forsować swoje potrzeby/pomysły niepostrzeżenie, by mąż myślał, że to on decyduje), co od razu wykluc...

Czas na nowy afisz

Staram się nie pisać wprost o polityce, ale dziś to zrobię. Mówi się: zainteresuj się polityką, zanim polityka zainteresuje się tobą. No i przyszedł dla polskich wyborców czas, że polityka się nimi zainteresowała w takim stopniu, że polityką zainteresować się musieli. O prawdziwości tego twierdzenia niech świadczy frekwencja w wyborach – do tej pory niespecjalnie zajmujących – samorządowych. Nie sam wynik jest tu znamienny, a właśnie frekwencja.   Okazało się, że nie jest z nami tak źle, jak to mówili panowie naukowcy, analitycy, dziennikarze, publicyści i inni spece. Tak zwany przeciętny wyborca, niezależnie od poglądów, jest w stanie władzy wybaczyć wiele, jeśli władza niewybaczalne sprawy zrekompensuje. A przynajmniej jeśli wiarygodnie coś obieca, a potem dotrzyma (co rzadkie), a przynajmniej stworzy pozory dotrzymania. Jeśli jednak władza obiecuje nieudolnie, dotrzymuje rzadko, a zamiast pozorów prezentuje chucpę i arogancję, ludzi traktuje jak niezbyt rozgarnięte dzieci – no,...

Osnowa i wątek

Dwa układy nitek, z których powstaje tkanina. Nitki muszą być dobrej jakości, muszą też pasować do siebie i być umiejętnie zespolone. Jeśli któryś z tych warunków nie będzie spełniony, tkanina będzie słaba, niskiej jakości, albo po prostu nie do użytku. To dlatego tanie ubrania często po dwóch-trzech praniach nadają się tylko do wytarcia kurzu z półki, bo gdy je założymy, menel pod sklepem częstuje nas bułką. Terminy „wątek” i „osnowa” w przenośnym znaczeniu mogą również odnosić się do literatury, filmu i innych dziedzin twórczości artystycznej (i nie tylko). W kinie i literaturze jest to szczególnie ładna analogia – osnowa fabuły to tło, świat przedstawiony, realia epoki, scenografia; wątek to akcja, przeżycia, problemy i dylematy bohaterów. Aby stworzyć dzieło dobrej jakości należy zadbać o osnowę i wątki, a potem spleść je ze sobą solidnie, a lekko; mocno, lecz finezyjnie. Nie mam tu na myśli równowagi za wszelką cenę, ale właściwy dobór proporcji, w zależności od zamierzonego efek...