Pedofilia to okrutne przestępstwo, na które media i tzw. opinia publiczna (czyli de facto media) reagują w sposób szczególnie żarliwy, ze świętym oburzeniem, spazmem na twarzach i gorącym żądaniem najwyższego wymiaru kary dla zboczeńców. Dlaczego molestowanie seksualne miałoby być cięższą zbrodnią niż maltretowanie psychiczne i fizyczne bez podłoża erotycznego (zastraszanie, bicie, groźby, poniżanie itp.) nie potrafię do końca zrozumieć. Pewnie wynika to z oficjalnego przeświadczenia, że seksualność to zło, więc każdy jej przejaw w czynach karalnych wynosi powagę przestępstwa do rangi zbrodni przeciw ludzkości. Ale ja właściwie nie o tym…
Istnieje jeszcze inny rodzaj pedofilii, pozbawiony seksualnego kontekstu; niestety, pozbawiony również zdrowego rozsądku. Tak jak bibliofil pasjonuje się książkami, a rusofil uwielbia wszystko, co rosyjskie, tak aseksualny pedofil uważa dzieci za obiekt nabożnej czci, szczególnego traktowania, kogoś, komu należy się miejsce najwyższe w hierarchii społecznej. Może wynika to z wyrachowania – dbajmy o dzieci, bo one będą harować na nasze emerytury. Z moich obserwacji wynika, że nic bardziej mylnego!
Tak to już się niestety poukładało, że życzliwość, uczynność i uprzejmość coraz częściej są odbierane jako oznaki słabości. „Jesteś miły, bo się mnie boisz, wyświadczyłeś mi przysługę, bo czujesz przede mną respekt. Znaczy nie będę się wysilać, nie zasługujesz na mój szacunek, bo i tak zrobisz, co ci każę”. Takie traktowanie czasami otrzymują w zamian ludzie mili, a jednocześnie niewymuszający wzajemności za swą życzliwość. Uczenie takiej postawy (życzliwość = słabość) od najmłodszych lat zaprowadzi nas… boję się nawet myśleć.
A niestety, społeczeństwo wychowuje swych najmłodszych członków na zimnych egoistów, którym automatycznie należy się wszystko. Ot choćby autobus: zdarzają się kulturalni ludzie, którzy ustąpią miejsca starszej pani, kobiecie w ciąży czy choremu o kulach. Jednak nikomu nie ustępuje się miejsca tak gorliwie, jak dzieciom w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. Widziałem młode dziewczyny, kobiety w średnim i podeszłym wieku (mężczyzn rzadziej), które na widok osoby ciągnącej za rękę jedno lub dwoje karłowatych stworzeń zrywają się jak oparzone i troskliwie pomagają usadzać egoiściątka na najlepszym miejscu. Często zdarza się też, że dzieciak od razu gramoli się na siedzenie nie oglądając się na nic i na nikogo.
Popularne są też tabliczki na samochodach głoszące: „Baby on board”, „Wiozę dziecko”, Uwaga dziecko”, „Jedzie z nami Mateuszek” itp. Że niby co, trzeba bardziej uważać, jak się taki wóz wpycha „na trzeciego”, zjeżdżać mu z drogi? Że to pojazd uprzywilejowany? Czy po prostu właściciel samochodu chce pochwalić się światu swoją płodnością? Kolejny sygnał dla najmłodszych – dziecko jest najważniejsze!
Takie uprzywilejowanie młodego osobnika wywołuje u rzeczonego przekonanie, że należy mu się wszystko automatycznie, bez wysiłku, bezkompromisowo i bezwzględnie. Szacunek dla starszych wydaje się abstrakcyjną fanaberią, przeczącą codziennie doświadczanej rzeczywistości. „Skoro dorośli zrywają się, bym usiadł, to znaczy, że nauczyciel, mama, tata, babcia i wujek też powinni. A skoro tak, to znaczy, że mają robić to co ja chcę, nigdy na odwrót”.
Prawdziwie niebezpieczna pedofilia to właśnie ta czyniąca dzieci świętymi krowami. Małe dzieci wbite w poczucie wyższości szybko urosną i w razie sprzeciwu upomną się o to, co (jak im wmówiliśmy za młodu) się im bezdyskusyjnie należy.
Zamiast liczyć na emeryturę od tak wrażliwego i altruistycznie nastawionego pokolenia, trzeba inwestować w zdrowy tryb życia, siłownię, saunę i basen, by jak najdłużej mieć siłę i nie dać się wdeptać w chodnik naszym milusińskim.
Istnieje jeszcze inny rodzaj pedofilii, pozbawiony seksualnego kontekstu; niestety, pozbawiony również zdrowego rozsądku. Tak jak bibliofil pasjonuje się książkami, a rusofil uwielbia wszystko, co rosyjskie, tak aseksualny pedofil uważa dzieci za obiekt nabożnej czci, szczególnego traktowania, kogoś, komu należy się miejsce najwyższe w hierarchii społecznej. Może wynika to z wyrachowania – dbajmy o dzieci, bo one będą harować na nasze emerytury. Z moich obserwacji wynika, że nic bardziej mylnego!
Tak to już się niestety poukładało, że życzliwość, uczynność i uprzejmość coraz częściej są odbierane jako oznaki słabości. „Jesteś miły, bo się mnie boisz, wyświadczyłeś mi przysługę, bo czujesz przede mną respekt. Znaczy nie będę się wysilać, nie zasługujesz na mój szacunek, bo i tak zrobisz, co ci każę”. Takie traktowanie czasami otrzymują w zamian ludzie mili, a jednocześnie niewymuszający wzajemności za swą życzliwość. Uczenie takiej postawy (życzliwość = słabość) od najmłodszych lat zaprowadzi nas… boję się nawet myśleć.
A niestety, społeczeństwo wychowuje swych najmłodszych członków na zimnych egoistów, którym automatycznie należy się wszystko. Ot choćby autobus: zdarzają się kulturalni ludzie, którzy ustąpią miejsca starszej pani, kobiecie w ciąży czy choremu o kulach. Jednak nikomu nie ustępuje się miejsca tak gorliwie, jak dzieciom w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. Widziałem młode dziewczyny, kobiety w średnim i podeszłym wieku (mężczyzn rzadziej), które na widok osoby ciągnącej za rękę jedno lub dwoje karłowatych stworzeń zrywają się jak oparzone i troskliwie pomagają usadzać egoiściątka na najlepszym miejscu. Często zdarza się też, że dzieciak od razu gramoli się na siedzenie nie oglądając się na nic i na nikogo.
Popularne są też tabliczki na samochodach głoszące: „Baby on board”, „Wiozę dziecko”, Uwaga dziecko”, „Jedzie z nami Mateuszek” itp. Że niby co, trzeba bardziej uważać, jak się taki wóz wpycha „na trzeciego”, zjeżdżać mu z drogi? Że to pojazd uprzywilejowany? Czy po prostu właściciel samochodu chce pochwalić się światu swoją płodnością? Kolejny sygnał dla najmłodszych – dziecko jest najważniejsze!
Takie uprzywilejowanie młodego osobnika wywołuje u rzeczonego przekonanie, że należy mu się wszystko automatycznie, bez wysiłku, bezkompromisowo i bezwzględnie. Szacunek dla starszych wydaje się abstrakcyjną fanaberią, przeczącą codziennie doświadczanej rzeczywistości. „Skoro dorośli zrywają się, bym usiadł, to znaczy, że nauczyciel, mama, tata, babcia i wujek też powinni. A skoro tak, to znaczy, że mają robić to co ja chcę, nigdy na odwrót”.
Prawdziwie niebezpieczna pedofilia to właśnie ta czyniąca dzieci świętymi krowami. Małe dzieci wbite w poczucie wyższości szybko urosną i w razie sprzeciwu upomną się o to, co (jak im wmówiliśmy za młodu) się im bezdyskusyjnie należy.
Zamiast liczyć na emeryturę od tak wrażliwego i altruistycznie nastawionego pokolenia, trzeba inwestować w zdrowy tryb życia, siłownię, saunę i basen, by jak najdłużej mieć siłę i nie dać się wdeptać w chodnik naszym milusińskim.