Przejdź do głównej zawartości

Orzełek symbolem czego?

Gruchnęła wieść, że polscy piłkarze z reprezentacji narodowej na nowych strojach nie mają naszytego godła państwowego. Ależ się podniósł krzyk, lament, zawodzenie – oj co to będzie, jak sportowiec może występować nieogodłowany, przecież tradycja, Polskie Orły, Orły Górskiego, Hej Sokoły, a w ogóle to precz z PZPN-em! Zmiana polegająca na zastąpieniu Orła Białego logotypem Związku Piłki Nożnej to woda na młyn tradycjonalistów i przeciwników PZPN. Mnie jakoś nie szokuje.

Po pierwsze, sportowe reprezentacje większości krajów przestają być „narodowe” – pozostają co najwyżej „obywatelskie”. Wynika to z migracji, globalizacji, ale też (a może przede wszystkim) z urynkowienia sportu. Dobry sportowiec występuje tam, gdzie dobrze płacą. Obywatelstwo dostaje w trybie ekspresowym, by mógł sławić imię swej nowej ojczyzny na światowych arenach. Emmanuel Olisadebe otrzymał polski paszport od ręki, i to ręki samego prezydenta RP, nie musiał też spełniać warunków wymaganych dla „zwykłych” ludzi. Merlene Ottey, jamajska lekkoatletka, po konflikcie ze swoim związkiem lekkoatletycznym została Słowenką. Przykładów takich transferów można przytoczyć wiele. Po co Olisadebemu orzeł, a Ottey godło Słowenii? Według mnie wyróżniające barwy narodowe w zupełności wystarczą. Sytuacja, gdy np. w reprezentacji Polski gra Francuz, Brazylijczyk i Nigeryjczyk, we Francuskiej reprezentacji jest tylko dwóch czy trzech rodowitych Francuzów, a w drużynie narodowej Niemiec występują Polacy, Turcy, Brazylijczycy i kilku Niemców, będących w mniejszości, wypacza sens walki za ojczyznę i miłości do godła narodowego.

Drugi argument za zdjęciem orzełków ze strojów piłkarzy, to obrona godła Rzeczypospolitej przed profanacją. Żenujący poziom sportowy, skandale, afery korupcyjne, a także cwaniacka natura tej dyscypliny sportu i częste akty pospolitego chamstwa w czasie meczów (dotyczy to w równym stopniu zawodników, co kibiców) sprawiają, że zadrżeć powinno serce każdego patrioty o godność i prestiż polskich insygniów.

Logo PZPN (zawierające przecież w sobie wyobrażenie orzełka) jest zatem, moim zdaniem, zasadne i świetnie zastąpi Orła Białego. Dajmy Ptakowi odpocząć.

Popularne posty z tego bloga

Osnowa i wątek

Dwa układy nitek, z których powstaje tkanina. Nitki muszą być dobrej jakości, muszą też pasować do siebie i być umiejętnie zespolone. Jeśli któryś z tych warunków nie będzie spełniony, tkanina będzie słaba, niskiej jakości, albo po prostu nie do użytku. To dlatego tanie ubrania często po dwóch-trzech praniach nadają się tylko do wytarcia kurzu z półki, bo gdy je założymy, menel pod sklepem częstuje nas bułką. Terminy „wątek” i „osnowa” w przenośnym znaczeniu mogą również odnosić się do literatury, filmu i innych dziedzin twórczości artystycznej (i nie tylko). W kinie i literaturze jest to szczególnie ładna analogia – osnowa fabuły to tło, świat przedstawiony, realia epoki, scenografia; wątek to akcja, przeżycia, problemy i dylematy bohaterów. Aby stworzyć dzieło dobrej jakości należy zadbać o osnowę i wątki, a potem spleść je ze sobą solidnie, a lekko; mocno, lecz finezyjnie. Nie mam tu na myśli równowagi za wszelką cenę, ale właściwy dobór proporcji, w zależności od zamierzonego efek

Nauczyciele

No cóż, nie można ich wkładać do jednego worka. Moich nauczycieli z podstawówki w większości dobrze wspominam. Umieli przekazać wiedzę, choć robili to w sposób staroświecki, niejako rozpędem. Później, w liceum, czasy zaczęły się zmieniać, świat gnał do przodu, a szkoła nie nadążała. Może dlatego większość nauczycieli z mojej szkoły średniej wspominam nie najlepiej. Pędzili z programem, nie tłumaczyli, a zadawali, żonglowali podręcznikami i bez przerwy straszyli, zrzucając na uczniów całą odpowiedzialność za wynik nauczania. Efekt był taki, że każdy robił co mógł, aby ten wynik na papierze wyglądał zadowalająco. Co tam kogo zadowalało, to zupełnie inna sprawa. Języki – polski jakoś sobie trwał, obce, to szkoły językowe, do których uczęszczało wielu uczniów. Szkoła nie była miejscem, gdzie można się było nauczyć języka obcego – wynikało to nawet z przewidzianych w planie godzin bodaj 4 lub 5 godzin tygodniowo na dwa języki obce. Historia – po łebkach, przesadne rozwodzenie się nad

(Pół)analfabeci są wśród nas albo zdewaluowany magister

Matura sprzed kilkudziesięciu lat ma większą wartość niż obecny tytuł magistra. To smutne w swej istocie przekonanie wezbrało we mnie po długim czasie obserwacji posiadaczy obu wymienionych wyżej dyplomów. Jednym z wyznaczników mojego założenia jest obserwowany sposób pisania, czy szerzej, wyrażania myśli. To, jak człowiek pisze, pokazuje sposób myślenia, konstruowania sądów, a także umiejętność rozumienia i nazywania rzeczywistości. Jest jeszcze myślenie abstrakcyjne, ale wydaje mi się, że to już wyższa matematyka. Spotykam na swej drodze ludzi starszych ode mnie o dwadzieścia i więcej lat, z różnym wykształceniem – wielu ze średnim. Te osoby są zwykle oczytane, zorientowane w kulturze i sztuce XX wieku, a komunikując się pisemnie wyrażają się spójnie i w dobrym, a co najmniej przyzwoitym stylu. Jeszcze matura, którą ja zdałem jakieś półtorej dekady temu, wymagała od abiturienta napisania spójnego tekstu na 5-10 stron papieru podaniowego (był to arkusz A3 w kratkę, złożony na pół daw