Przejdź do głównej zawartości

Kultura wymaga czasu!

Debata na temat kultury, która odbyła się kilka dni temu w TVP, utrzymana była w charakterze wzajemnych oskarżeń o to, kto jest winny temu, że jest jak jest – a jest niedobrze. To, że nie jest dobrze, było jedynym punktem wspólnym. Politycy zapewniali o swojej miłości do kultury i zarzucali artystom oderwanie od rzeczywistości; artyści oskarżali polityków o ignorancję i brak zainteresowania rozwojem kultury z powodu jej nieopłacalności. Na wyżyny nietaktu wzniósł się, skądinąd rozsądny człowiek, Zbigniew Hołdys, który stwierdził, że politycy „to nie są ludzie kultury” i nie są dla niego partnerami do rozmowy. Utarczek słownych i wzajemnych pretensji było poza tym sporo, jednak w moim przekonaniu debata ani o milimetr nie przesunęła naszej kultury w stronę „uzdrowienia”, jak to się często teraz mówi.

Wielu uczestników debaty zwracało uwagę na finanse, jako sedno problemu. Prawie zignorowano za to inny aspekt, dla mnie ważniejszy – CZAS. Brak czasu najlepiej można zilustrować na przykładzie czytelnictwa, ale i na innych obszarach nie jest to bez znaczenia. Nie da się – fizycznie – szybko czytać literatury pięknej czy naukowej lub popularnonaukowej. Do takiej lektury potrzebne jest skupienie, światło i CZAS. Braci Karamazow, Lalki, ani tym bardziej Ulissesa nie da się „połknąć” w jeden czy dwa wieczory. Inny przykład: muzyka klasyczna. Symfonie Mahlera, kantaty Bacha czy względnie łatwe dla ucha mazurki Chopina to nie przeboje współczesnych gwiazd muzyki pop. Klasyki nie da się wysłuchać w radiu między reklamą a dżinglem, stojąc w korku – tu również potrzebne są spokój, skupienie i CZAS. Podobne jest z teatrem, kinem (nie mam na myśli kina akcji), muzeum, galerią sztuki i kilkoma innymi przejawami aktywności kulturalnej.

Tymczasem odbiorca kultury, gdy już ma trochę wolnego czasu, bombardowany jest różnymi atrakcjami, z których większość to kultura masowa (też potrzebna, ale nie najważniejsza). Tańce na lodzie z celebrytami, konkursy wokalne, taneczne i tym podobne, polityka, która zbliża się (a może już dawno dotarła) do granic „czystej formy” ciętych ripost i coraz bardziej dosadnych obelg, przy absolutnym braku treści. To wszystko można oglądać leżąc na kanapie, odgrzewając obiad lub pomagając dziecku w matematyce. To nie wymaga wysiłku ani czasu, a przy tym daje fałszywą satysfakcję z zaspokojenia kulturalnych potrzeb „bo taniec i śpiew to przecież sztuka, a polityka jest ważna, więc należy się nią interesować”. Zbrodnia i kara niech się kurzy na półce, dzieciak ściągnie z Internetu streszczenie.

Może to znak czasu? Może tak musi być? Tym bardziej jestem szczęśliwy, że mam jeszcze w sobie tyle zapału, by przebrnąć przez pięćsetstronicową powieść dwudziestowieczną, zadumać się nad tomikiem Szymborskiej i wysłuchać Czterech pór roku albo symfonii „giemolowej” Mozarta (№ 40). Nie wymaga to wielkich pieniędzy – książki są w bibliotece a muzyka w radiowej „Dwójce” czy choćby na youtube. Wymaga to jednak chęci, skupienia i CZASU.

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwa zupa czyli jak uniknąć razów męża

Kilkanaście lat temu ruszyła kampania społeczna przeciwko przemocy wobec kobiet. Sztandarem tej kampanii był plakat przedstawiający kobietę pobitą – z siniakami i zadrapaniami – opatrzony podpisem: „Bo zupa była za słona”. Zestawienie poruszające, wywołujące u każdego w miarę wrażliwego odbiorcy poczucie absurdu i sprzeciwu wobec takiego (czytaj: przedmiotowego i okrutnego) traktowania drugiego człowieka. Jaki skutek odniosła ta kampania? To pytanie do socjologów, jednak na pewno udało się zwrócić uwagę szerszego grona obywateli na to wstydliwe zagadnienie. Przedtem mówiono, że kobieta powinna dźwigać swój krzyż, że związek małżeński jest święty, a żona jest przeznaczona mężowi, który jest „panem domu”. Jeszcze głupsze w mojej skromnej opinii jest porzekadło, że mężczyzna jest głową domu, a kobieta ma być szyją (co rozumiem tak, że kobieta może co najwyżej sprytnie manipulować mężem i forsować swoje potrzeby/pomysły niepostrzeżenie, by mąż myślał, że to on decyduje), co od razu wykluc...

Czas na nowy afisz

Staram się nie pisać wprost o polityce, ale dziś to zrobię. Mówi się: zainteresuj się polityką, zanim polityka zainteresuje się tobą. No i przyszedł dla polskich wyborców czas, że polityka się nimi zainteresowała w takim stopniu, że polityką zainteresować się musieli. O prawdziwości tego twierdzenia niech świadczy frekwencja w wyborach – do tej pory niespecjalnie zajmujących – samorządowych. Nie sam wynik jest tu znamienny, a właśnie frekwencja.   Okazało się, że nie jest z nami tak źle, jak to mówili panowie naukowcy, analitycy, dziennikarze, publicyści i inni spece. Tak zwany przeciętny wyborca, niezależnie od poglądów, jest w stanie władzy wybaczyć wiele, jeśli władza niewybaczalne sprawy zrekompensuje. A przynajmniej jeśli wiarygodnie coś obieca, a potem dotrzyma (co rzadkie), a przynajmniej stworzy pozory dotrzymania. Jeśli jednak władza obiecuje nieudolnie, dotrzymuje rzadko, a zamiast pozorów prezentuje chucpę i arogancję, ludzi traktuje jak niezbyt rozgarnięte dzieci – no,...

Osnowa i wątek

Dwa układy nitek, z których powstaje tkanina. Nitki muszą być dobrej jakości, muszą też pasować do siebie i być umiejętnie zespolone. Jeśli któryś z tych warunków nie będzie spełniony, tkanina będzie słaba, niskiej jakości, albo po prostu nie do użytku. To dlatego tanie ubrania często po dwóch-trzech praniach nadają się tylko do wytarcia kurzu z półki, bo gdy je założymy, menel pod sklepem częstuje nas bułką. Terminy „wątek” i „osnowa” w przenośnym znaczeniu mogą również odnosić się do literatury, filmu i innych dziedzin twórczości artystycznej (i nie tylko). W kinie i literaturze jest to szczególnie ładna analogia – osnowa fabuły to tło, świat przedstawiony, realia epoki, scenografia; wątek to akcja, przeżycia, problemy i dylematy bohaterów. Aby stworzyć dzieło dobrej jakości należy zadbać o osnowę i wątki, a potem spleść je ze sobą solidnie, a lekko; mocno, lecz finezyjnie. Nie mam tu na myśli równowagi za wszelką cenę, ale właściwy dobór proporcji, w zależności od zamierzonego efek...