Jest taka piękna, nieco uduchowiona, choć niepozbawiona złośliwości piosenka, którą zaśpiewała Dorota Furman w Kabarecie Olgi Lipińskiej. To chyba jedyny solowy występ Pani Doroty, która w Kabarecie zajmowała się choreografią, występując także w scenach zespołowych i chórkach. Cóż, od „solówek” byli inni, wybitni, sławni, podziwiani: Kobuszewski, Siudym, Tyniec, Wrzesińska, Śleszyńska, Fronczewski, Rewiński i wielu innych. Do wykonania tej jednej piosenki reżyserka zaprosiła jednak Dorotę Furman. To wykonanie zapadło mi w pamięć być może z powodu tej wyjątkowości, a na pewno przez poziom artystyczny. Interpretacja nie odbiegała w najmniejszym nawet stopniu od „gigantów” Kabaretu. Przy okazji był to utwór zgrabnie skomponowany przez Włodzimierza Korcza, a tekst napisany ostrym piórem Magdy Czapińskiej.
Pewnie do dziś miałbym ten utwór w pamięci jako wyjątkową solówkę mojej ulubionej aktorki drugiego planu u Lipińskiej, gdyby nie wywiad w „Wysokich Obcasach”. Olga Lipińska wśród wielu ważnych i mniej ważnych spraw (wywiad świetny, polecam!) wspomina również Urzędników Pana B. Historię powstania tego nagrania mogę określić modnym ostatnio słowem: „porażająca”.
Piosenka zyskała jeszcze jeden odcień znaczeniowy – stała się symbolem lękliwego zakłamania i strachu przed Kościołem katolickim. Nikt z „gigantów” nie odważył się zaśpiewać piosenki, krytykującej kler, nikt nie odważył się nawet pokazać w tle za plecami solistki.
Komentarze zostawiam Szanownym Czytelnikom. Sam polecam Urzędników Pana B., bo „zacny to utwór”, a i nad treścią zadumać się warto…
Pewnie do dziś miałbym ten utwór w pamięci jako wyjątkową solówkę mojej ulubionej aktorki drugiego planu u Lipińskiej, gdyby nie wywiad w „Wysokich Obcasach”. Olga Lipińska wśród wielu ważnych i mniej ważnych spraw (wywiad świetny, polecam!) wspomina również Urzędników Pana B. Historię powstania tego nagrania mogę określić modnym ostatnio słowem: „porażająca”.
Piosenka zyskała jeszcze jeden odcień znaczeniowy – stała się symbolem lękliwego zakłamania i strachu przed Kościołem katolickim. Nikt z „gigantów” nie odważył się zaśpiewać piosenki, krytykującej kler, nikt nie odważył się nawet pokazać w tle za plecami solistki.
Komentarze zostawiam Szanownym Czytelnikom. Sam polecam Urzędników Pana B., bo „zacny to utwór”, a i nad treścią zadumać się warto…