Przejdź do głównej zawartości

Jak zostać królem i Czarny Łabędź, czyli fajne filmy wczoraj widziałem

Już dawno nie zdarzyło mi się wybrać dwóch filmów, które zaraz po obejrzeniu ich przeze mnie obsypane zostałyby Oscarami. Tym razem mogę powiedzieć, że zgadzam się z dwoma statuetkami – dla najlepszych aktorów pierwszoplanowych.

Na pierwszy ogień poszedł Czarny Łabędź. Natalie Portman znałem do tej pory wybiórczo: jako Matylda z Leona Zawodowca była świetna, jako matka Luke’a i Lei z Gwiezdnych Wojen nie zachwyciła. Więcej filmów z nią nie widziałem. Jako baletnica była roztrzęsiona, brzydka, z obłędem w oku, miotająca się w zmaganiach z własną chorobą psychiczną – krótko mówiąc, zachwyciła. Mam wrażenie że trudniej jest zagrać postać brzydką i niejednoznaczną niż piękną, bohaterską i dobrą. Ta pierwsza jest bardziej ludzka, a to co ludziom wychodzi najgorzej to bycie naturalnym. Portman poradziła sobie z tą (wydaje mi się) trudną rolą po mistrzowsku. Reszta ekipy stanowi dla niej tło i wsparcie.

Drugi film obejrzałem na trzeci dzień po pierwszym. Jak zostać królem to tym razem świetny duet, maestria dwóch aktorów – Colina Firtha i Geoffreya Rusha. Firth to aktor genialnie powściągliwy i zarazem niepowściągliwie genialny. Rush, aktor charakterystyczny, znany choćby z Zakochanego Szekspira, Nędzników czy Fridy, jest klasą samą w sobie. To że nie dostał Oscara tłumaczę tym, że jego rola nie jest drugoplanową. Według mnie nagrodę w kategorii „aktor pierwszoplanowy” powinni dostać obaj z Firthem do spółki. Podobnie jak w Czarnym Łabędziu, cała obsada aktorska to tło i wsparcie dla genialnego angielsko-australijskiego tandemu.

Kilka, może kilkanaście dni później dowiedziałem się, że oba filmy zostały uhonorowane nagrodami Amerykańskiej Akademii Filmowej. Wśród nagród znalazły się oczywiście te dla najlepszego aktora i aktorki. Nieczęsto się zdarza, by oscarowe filmy tak bardzo się mi podobały. Pozostaje tylko polecić je każdemu, kto chodzi do kina i wyrazić radość, że do głosu dochodzi kinematografia niebędąca wyłącznie kasową hollywoodzką sieczką. Cieszy mnie także, że tym razem doceniono grę, środki wyrazu i warsztat aktorski, zamiast efektów specjalnych i wirtualnej rzeczywistości.

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwa zupa czyli jak uniknąć razów męża

Kilkanaście lat temu ruszyła kampania społeczna przeciwko przemocy wobec kobiet. Sztandarem tej kampanii był plakat przedstawiający kobietę pobitą – z siniakami i zadrapaniami – opatrzony podpisem: „Bo zupa była za słona”. Zestawienie poruszające, wywołujące u każdego w miarę wrażliwego odbiorcy poczucie absurdu i sprzeciwu wobec takiego (czytaj: przedmiotowego i okrutnego) traktowania drugiego człowieka. Jaki skutek odniosła ta kampania? To pytanie do socjologów, jednak na pewno udało się zwrócić uwagę szerszego grona obywateli na to wstydliwe zagadnienie. Przedtem mówiono, że kobieta powinna dźwigać swój krzyż, że związek małżeński jest święty, a żona jest przeznaczona mężowi, który jest „panem domu”. Jeszcze głupsze w mojej skromnej opinii jest porzekadło, że mężczyzna jest głową domu, a kobieta ma być szyją (co rozumiem tak, że kobieta może co najwyżej sprytnie manipulować mężem i forsować swoje potrzeby/pomysły niepostrzeżenie, by mąż myślał, że to on decyduje), co od razu wykluc...

Czas na nowy afisz

Staram się nie pisać wprost o polityce, ale dziś to zrobię. Mówi się: zainteresuj się polityką, zanim polityka zainteresuje się tobą. No i przyszedł dla polskich wyborców czas, że polityka się nimi zainteresowała w takim stopniu, że polityką zainteresować się musieli. O prawdziwości tego twierdzenia niech świadczy frekwencja w wyborach – do tej pory niespecjalnie zajmujących – samorządowych. Nie sam wynik jest tu znamienny, a właśnie frekwencja.   Okazało się, że nie jest z nami tak źle, jak to mówili panowie naukowcy, analitycy, dziennikarze, publicyści i inni spece. Tak zwany przeciętny wyborca, niezależnie od poglądów, jest w stanie władzy wybaczyć wiele, jeśli władza niewybaczalne sprawy zrekompensuje. A przynajmniej jeśli wiarygodnie coś obieca, a potem dotrzyma (co rzadkie), a przynajmniej stworzy pozory dotrzymania. Jeśli jednak władza obiecuje nieudolnie, dotrzymuje rzadko, a zamiast pozorów prezentuje chucpę i arogancję, ludzi traktuje jak niezbyt rozgarnięte dzieci – no,...

Osnowa i wątek

Dwa układy nitek, z których powstaje tkanina. Nitki muszą być dobrej jakości, muszą też pasować do siebie i być umiejętnie zespolone. Jeśli któryś z tych warunków nie będzie spełniony, tkanina będzie słaba, niskiej jakości, albo po prostu nie do użytku. To dlatego tanie ubrania często po dwóch-trzech praniach nadają się tylko do wytarcia kurzu z półki, bo gdy je założymy, menel pod sklepem częstuje nas bułką. Terminy „wątek” i „osnowa” w przenośnym znaczeniu mogą również odnosić się do literatury, filmu i innych dziedzin twórczości artystycznej (i nie tylko). W kinie i literaturze jest to szczególnie ładna analogia – osnowa fabuły to tło, świat przedstawiony, realia epoki, scenografia; wątek to akcja, przeżycia, problemy i dylematy bohaterów. Aby stworzyć dzieło dobrej jakości należy zadbać o osnowę i wątki, a potem spleść je ze sobą solidnie, a lekko; mocno, lecz finezyjnie. Nie mam tu na myśli równowagi za wszelką cenę, ale właściwy dobór proporcji, w zależności od zamierzonego efek...