Przejdź do głównej zawartości

„Miałeś chamie...”, czyli festiwale w TVP

Nie jestem już człowiekiem najmłodszym, pamiętam więc dawne czasy, gdy TVP miała wszystko: najlepsze filmy, seriale, rozrywkę na wysokim poziomie, publicystykę i sport. Nie mam tu na myśli czasów PRL, gdy innej telewizji nie było. Wtedy była to „oczywista oczywistość". Chodzi mi raczej o lata 90. Prywatne stacje telewizyjne nadawały amerykańskie filmy klasy C i sitcomy z rubasznym rechotem w tle, w dodatku kupione na wyprzedaży, więc nie pierwszej świeżości. Publiczna była nieźle zarządzana i jej pozycja wydawała się niezagrożona. Może to uśpiło jej kierownictwo i polityków?

Pierwszym sygnałem zwiastującym kłopoty było - jeszcze w latach 90. - wykupienie transmisji z rozgrywek polskiej I ligi piłki kopanej przez „Canal Pli". TVP przyzwyczajona do monopolu przespała moment, prywatna telewizja złożyła lepszą ofertę i... zagorzali kibice ustawili się w kolejce po dekodery. Potem było już tylko gorzej. TVN i Polsat podkupiły najlepszych specjalistów, włożyły duże pieniądze w PR, HR, marketing i promocję, na co TVP odpowiedziała walką o stołki w różnych radach i spółkach-córkach.

W niedzielę (25 lipca) oglądałem Festiwal Piosenki Rosyjskiej 2010 w Zielonej Górze. Pominę fakt, że w trzydziestą rocznicę śmierci niezaprzeczalnie największego artysty sceny rosyjskiej ostatniego półwiecza organizatorzy i uczestnicy festiwalu nie uznali za stosowne wspomnieć o nim choćby słówkiem. I bez tego zażenowanie osiągnęło stan wody Wisły z maja tego roku.

Do konkursu stanęło kilkunastu muzycznych nieudaczników. Fałszowali, kaleczyli język Puszkina, ale za to nie pokazali ani odrobiny wartości artystycznych. Rosyjska gwiazda śpiewająca przebój Niemena nie poradziła sobie ze skomplikowanym rytmicznie utworem Dziwny jest ten świat. Mimo iż Kukla wybijał puls z subtelnością niemieckiego jazz bandu, nie potrafił ów piosenkarz znad Wołgi wejść tam, gdzie powinien. O poziomie artystycznym niech świadczy werdykt: wygrała nie wokalistka, a śpiewająca aktorka, Anna Dereszowska, która zaśpiewała zdecydowanie najlepiej. Na uwagę zasłużyła jeszcze laureatka trzeciej nagrody, niejaka Marii; reszta jest milczeniem.

Media prywatne nadają program dla niewybrednych - bo po to są. Chciałoby się, żeby nie zaniżały już i tak niskiego poziomu intelektualnego odbiorców, ale ostatecznie to ci odbiorcy decydują. Od trzymania poziomu była zawsze telewizja państwowa, utrzymywana z abonamentu i/lub podatków, więc w mniejszym stopniu zależna od sponsorów i reklamodawców. Cóż jednak mamy obecnie? Stacje prywatne obstawiły najlepsze festiwale, a TVP na gwałt próbuje walczyć o widzów - tych najmniej wybrednych. Skutkiem są coraz bardziej żenujące (nie tylko poziomem technicznym, ale i organizacyjnym) spektakle realizowane rozpaczliwie przez niekompetentnych czeladników, bo mistrzowie pracują już u konkurencji.

Widziałem zapowiedź nowego festiwalu „Bydgoszcz Hit Festival" (chyba będzie to plomba po utraconym Sopocie). W spocie reklamowym organizatorzy zapraszają wykonawców do udziału w koncercie - na kilometr śmierdzi „łapanką". Boję się, że po tym szumnie zapowiadanym „iwencie" wspomnę zielonogórski festiwal z tęsknotą, jako całkiem udane wydarzenie kulturalne...

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwa zupa czyli jak uniknąć razów męża

Kilkanaście lat temu ruszyła kampania społeczna przeciwko przemocy wobec kobiet. Sztandarem tej kampanii był plakat przedstawiający kobietę pobitą – z siniakami i zadrapaniami – opatrzony podpisem: „Bo zupa była za słona”. Zestawienie poruszające, wywołujące u każdego w miarę wrażliwego odbiorcy poczucie absurdu i sprzeciwu wobec takiego (czytaj: przedmiotowego i okrutnego) traktowania drugiego człowieka. Jaki skutek odniosła ta kampania? To pytanie do socjologów, jednak na pewno udało się zwrócić uwagę szerszego grona obywateli na to wstydliwe zagadnienie. Przedtem mówiono, że kobieta powinna dźwigać swój krzyż, że związek małżeński jest święty, a żona jest przeznaczona mężowi, który jest „panem domu”. Jeszcze głupsze w mojej skromnej opinii jest porzekadło, że mężczyzna jest głową domu, a kobieta ma być szyją (co rozumiem tak, że kobieta może co najwyżej sprytnie manipulować mężem i forsować swoje potrzeby/pomysły niepostrzeżenie, by mąż myślał, że to on decyduje), co od razu wykluc...

Czas na nowy afisz

Staram się nie pisać wprost o polityce, ale dziś to zrobię. Mówi się: zainteresuj się polityką, zanim polityka zainteresuje się tobą. No i przyszedł dla polskich wyborców czas, że polityka się nimi zainteresowała w takim stopniu, że polityką zainteresować się musieli. O prawdziwości tego twierdzenia niech świadczy frekwencja w wyborach – do tej pory niespecjalnie zajmujących – samorządowych. Nie sam wynik jest tu znamienny, a właśnie frekwencja.   Okazało się, że nie jest z nami tak źle, jak to mówili panowie naukowcy, analitycy, dziennikarze, publicyści i inni spece. Tak zwany przeciętny wyborca, niezależnie od poglądów, jest w stanie władzy wybaczyć wiele, jeśli władza niewybaczalne sprawy zrekompensuje. A przynajmniej jeśli wiarygodnie coś obieca, a potem dotrzyma (co rzadkie), a przynajmniej stworzy pozory dotrzymania. Jeśli jednak władza obiecuje nieudolnie, dotrzymuje rzadko, a zamiast pozorów prezentuje chucpę i arogancję, ludzi traktuje jak niezbyt rozgarnięte dzieci – no,...

Osnowa i wątek

Dwa układy nitek, z których powstaje tkanina. Nitki muszą być dobrej jakości, muszą też pasować do siebie i być umiejętnie zespolone. Jeśli któryś z tych warunków nie będzie spełniony, tkanina będzie słaba, niskiej jakości, albo po prostu nie do użytku. To dlatego tanie ubrania często po dwóch-trzech praniach nadają się tylko do wytarcia kurzu z półki, bo gdy je założymy, menel pod sklepem częstuje nas bułką. Terminy „wątek” i „osnowa” w przenośnym znaczeniu mogą również odnosić się do literatury, filmu i innych dziedzin twórczości artystycznej (i nie tylko). W kinie i literaturze jest to szczególnie ładna analogia – osnowa fabuły to tło, świat przedstawiony, realia epoki, scenografia; wątek to akcja, przeżycia, problemy i dylematy bohaterów. Aby stworzyć dzieło dobrej jakości należy zadbać o osnowę i wątki, a potem spleść je ze sobą solidnie, a lekko; mocno, lecz finezyjnie. Nie mam tu na myśli równowagi za wszelką cenę, ale właściwy dobór proporcji, w zależności od zamierzonego efek...