Hotele sieciowe, z których najsłynniejsze są chyba IBIS i ETAP, to zadziwiający wynalazek. Miałem okazję kilka razy korzystać z gościnności „sieciówek" i pozostaję pod pewnym wrażeniem, nie jestem pewny, dobrym czy złym.
Hall i recepcja mają wszędzie identyczny układ, proporcje i wystrój. Pokój: duże łóżko (ten sam pokój może być jedno- lub dwuosobowy), pseudoszafa (dwie deski przymocowane równolegle do ściany, tworzące przestrzeń do wieszania odzieży), lustro, biurko i mikroskopijna łazienka. Ogólne wrażenie z pobytu jest dobre: czysto, ciepło, wygodnie (na jedną czy dwie noce nie potrzebuję stumetrowych apartamentów), miła obsługa, przystępna cena.
Refleksja, która nawiedziła mnie w trakcie trzeciego lub czwartego pobytu w hotelu należącym do globalnej sieci. Siedząc w pokoju, w pewnym momencie straciłem pewność, gdzie jestem! Paryż, Frankfurt, Kolonia, Kraków, Amsterdam? Ten pokój jest jak kapsuła czasoprzestrzenna - można z niego wyjść w dowolne miejsce na świecie i z dowolnego miejsca na świecie do niego wrócić. Wewnątrz pokoju nie ma znaczenia, w którym hotelu znajduje się ten pokój i w jakim kraju stoi dany hotel. Po prostu nie da się tego określić. Podróżnik budzi się rano, rozgląda się wokół i myśli: „jeśli dziś jest wtorek, to jestem w Budapeszcie, a jeśli czwartek, to w Paryżu...".
Dla współczesnego człowieka świat nie stanowi przestrzeni na powierzchni kuli ziemskiej, a jedynie zbiór punktów. Przemieszczamy się samolotami, superszybkimi pociągami, lub samochodami po monotonnych autostradach. Nie obchodzi nas mijany krajobraz, nie poznajemy, ba, nawet nie spotykamy nikogo po drodze. Przeskakujemy jak pchły z jednego punktu w drugi, a wszystkie punkty są coraz bardziej do siebie podobne. Wszędzie wyśpisz się w takim samym pokoju hotelowym, zjesz identycznego hamburgera i frytki, posłuchasz tej samej muzyki i kupisz taki sam kubeczek i magnes na lodówkę. Pozostały jeszcze różne zabytki i atrakcje turystyczne, a także regionalne alkohole i potrawy, ale te są skierowane głównie do coraz mniej licznych koneserów. Gdy znikną koneserzy, zniknie ostatni powód, by podróżować. Bo przecież wszystkie sprawy zawodowe i prywatne można już teraz załatwić za pomocą Internetu i firm kurierskich.
Hall i recepcja mają wszędzie identyczny układ, proporcje i wystrój. Pokój: duże łóżko (ten sam pokój może być jedno- lub dwuosobowy), pseudoszafa (dwie deski przymocowane równolegle do ściany, tworzące przestrzeń do wieszania odzieży), lustro, biurko i mikroskopijna łazienka. Ogólne wrażenie z pobytu jest dobre: czysto, ciepło, wygodnie (na jedną czy dwie noce nie potrzebuję stumetrowych apartamentów), miła obsługa, przystępna cena.
Refleksja, która nawiedziła mnie w trakcie trzeciego lub czwartego pobytu w hotelu należącym do globalnej sieci. Siedząc w pokoju, w pewnym momencie straciłem pewność, gdzie jestem! Paryż, Frankfurt, Kolonia, Kraków, Amsterdam? Ten pokój jest jak kapsuła czasoprzestrzenna - można z niego wyjść w dowolne miejsce na świecie i z dowolnego miejsca na świecie do niego wrócić. Wewnątrz pokoju nie ma znaczenia, w którym hotelu znajduje się ten pokój i w jakim kraju stoi dany hotel. Po prostu nie da się tego określić. Podróżnik budzi się rano, rozgląda się wokół i myśli: „jeśli dziś jest wtorek, to jestem w Budapeszcie, a jeśli czwartek, to w Paryżu...".
Dla współczesnego człowieka świat nie stanowi przestrzeni na powierzchni kuli ziemskiej, a jedynie zbiór punktów. Przemieszczamy się samolotami, superszybkimi pociągami, lub samochodami po monotonnych autostradach. Nie obchodzi nas mijany krajobraz, nie poznajemy, ba, nawet nie spotykamy nikogo po drodze. Przeskakujemy jak pchły z jednego punktu w drugi, a wszystkie punkty są coraz bardziej do siebie podobne. Wszędzie wyśpisz się w takim samym pokoju hotelowym, zjesz identycznego hamburgera i frytki, posłuchasz tej samej muzyki i kupisz taki sam kubeczek i magnes na lodówkę. Pozostały jeszcze różne zabytki i atrakcje turystyczne, a także regionalne alkohole i potrawy, ale te są skierowane głównie do coraz mniej licznych koneserów. Gdy znikną koneserzy, zniknie ostatni powód, by podróżować. Bo przecież wszystkie sprawy zawodowe i prywatne można już teraz załatwić za pomocą Internetu i firm kurierskich.