Przejdź do głównej zawartości

Niepunktualność – znak czasu

W czasach supernowoczesnej techniki, kiedy już tylko krok dzieli nas od wszczepiania sobie urządzeń elektronicznych codziennego użytku w tkanki organizmu (np. pod skórę), w epoce, w której czas mierzy się z dokładnością do tysięcznych, a nawet milionowych części sekundy, człowiek precyzji i punktualności mówi: NIE!!!

Jeszcze kilkanaście lat temu, umawiając się na spotkanie, nie można było spóźnić się więcej, niż 5-10 minut. Każda minuta po umówionej godzinie oznaczała niecierpliwe oczekiwanie w niepewności. Oczekujący po 15 minutach miał prawo stwierdzić, że spotkania nie będzie i iść w swoją stronę. Istniało kiedyś coś takiego, jak zapas czasu, który każdy musiał uwzględnić na wypadek korków lub opóźnionego pociągu. Jeśli praca (zlecenie, usługa itp.) miała być wykonana w określonym terminie, to w tymże terminie czekała na odbiór bądź finalizację. Pomijam tu problem ludzi niesolidnych i niesłownych „z przekonania" bo tacy byli, są i będą.

Obecnie nawet ludzie dotąd słowni i punktualni zmieniają swoje spojrzenie na czas. Zapomniano o „zapasie czasu". Gdy wybija godzina spotkania, a my jesteśmy jeszcze daleko od wyznaczonego miejsca, wystarczy wysłać esemesa: „bede za xx minut", nie troszcząc się o słowo „przepraszam". Gdy mija termin realizacji zlecenia/zamówienia, wysyłamy e-mail lub fax, że „z powodu xxxx termin realizacji zostaje zmieniony na yyyy" w nadziei, że klient nie posiada wiedzy ani ochoty, by dochodzić zadośćuczynienia za niedotrzymanie terminu. Na imprezy przychodzimy z poślizgiem 20-60 minut, na zajęcia - 5-15 minut (kwadrans akademicki obowiązuje już zapewne nawet w gimnazjach), nawet pracodawcy często przymykają oko na 10-minutowe spóźnienie pracownika. Gdyby nie te przeklęte pociągi i samoloty, które nie wybaczają spóźnienia nawet o minutę, życie byłoby piękne i na powrót wolne od zniewalających ram czasowych.

Zegarki mamy coraz dokładniejsze, dysponujemy różnymi budzikami i „przypominaczami". Lodówka przypomina o porze śniadania, komputer wyświetla harmonogram dnia, a TVN24 co 15 minut ogłasza kolejne kwadranse oraz rewelacje, że prezydent pokłócił się z premierem, a na krajowej siódemce dwa tiry zderzyły się z pielgrzymką do Częstochowy. Mimo to (czy może właśnie dlatego?) ludzie z coraz większą determinacją uciekają od punktualności.

A może to i dobrze...?

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwa zupa czyli jak uniknąć razów męża

Kilkanaście lat temu ruszyła kampania społeczna przeciwko przemocy wobec kobiet. Sztandarem tej kampanii był plakat przedstawiający kobietę pobitą – z siniakami i zadrapaniami – opatrzony podpisem: „Bo zupa była za słona”. Zestawienie poruszające, wywołujące u każdego w miarę wrażliwego odbiorcy poczucie absurdu i sprzeciwu wobec takiego (czytaj: przedmiotowego i okrutnego) traktowania drugiego człowieka. Jaki skutek odniosła ta kampania? To pytanie do socjologów, jednak na pewno udało się zwrócić uwagę szerszego grona obywateli na to wstydliwe zagadnienie. Przedtem mówiono, że kobieta powinna dźwigać swój krzyż, że związek małżeński jest święty, a żona jest przeznaczona mężowi, który jest „panem domu”. Jeszcze głupsze w mojej skromnej opinii jest porzekadło, że mężczyzna jest głową domu, a kobieta ma być szyją (co rozumiem tak, że kobieta może co najwyżej sprytnie manipulować mężem i forsować swoje potrzeby/pomysły niepostrzeżenie, by mąż myślał, że to on decyduje), co od razu wykluc...

Czas na nowy afisz

Staram się nie pisać wprost o polityce, ale dziś to zrobię. Mówi się: zainteresuj się polityką, zanim polityka zainteresuje się tobą. No i przyszedł dla polskich wyborców czas, że polityka się nimi zainteresowała w takim stopniu, że polityką zainteresować się musieli. O prawdziwości tego twierdzenia niech świadczy frekwencja w wyborach – do tej pory niespecjalnie zajmujących – samorządowych. Nie sam wynik jest tu znamienny, a właśnie frekwencja.   Okazało się, że nie jest z nami tak źle, jak to mówili panowie naukowcy, analitycy, dziennikarze, publicyści i inni spece. Tak zwany przeciętny wyborca, niezależnie od poglądów, jest w stanie władzy wybaczyć wiele, jeśli władza niewybaczalne sprawy zrekompensuje. A przynajmniej jeśli wiarygodnie coś obieca, a potem dotrzyma (co rzadkie), a przynajmniej stworzy pozory dotrzymania. Jeśli jednak władza obiecuje nieudolnie, dotrzymuje rzadko, a zamiast pozorów prezentuje chucpę i arogancję, ludzi traktuje jak niezbyt rozgarnięte dzieci – no,...

Osnowa i wątek

Dwa układy nitek, z których powstaje tkanina. Nitki muszą być dobrej jakości, muszą też pasować do siebie i być umiejętnie zespolone. Jeśli któryś z tych warunków nie będzie spełniony, tkanina będzie słaba, niskiej jakości, albo po prostu nie do użytku. To dlatego tanie ubrania często po dwóch-trzech praniach nadają się tylko do wytarcia kurzu z półki, bo gdy je założymy, menel pod sklepem częstuje nas bułką. Terminy „wątek” i „osnowa” w przenośnym znaczeniu mogą również odnosić się do literatury, filmu i innych dziedzin twórczości artystycznej (i nie tylko). W kinie i literaturze jest to szczególnie ładna analogia – osnowa fabuły to tło, świat przedstawiony, realia epoki, scenografia; wątek to akcja, przeżycia, problemy i dylematy bohaterów. Aby stworzyć dzieło dobrej jakości należy zadbać o osnowę i wątki, a potem spleść je ze sobą solidnie, a lekko; mocno, lecz finezyjnie. Nie mam tu na myśli równowagi za wszelką cenę, ale właściwy dobór proporcji, w zależności od zamierzonego efek...