Od dwudziestu lat mamy w Polsce demokrację i kapitalizm - tak przynajmniej słyszę w mediach. Słyszę też, że zwykli obywatele pragnęli demokracji i kapitalizmu i są teraz bardzo szczęśliwi, a wcześniej byli nieszczęśliwi, bo w Polsce był komunizm.
Pierwszą znaną ofiarą demokracji był satyryk i dzielny bojownik w walce z komunizmem, Jan Pietrzak. Po 1990 roku poszedł ponoć do prezydenta Wałęsy i poprosił o przydział lokalu dla swojego kabaretu. Za zasługi, czyli za darmo. Walczył dzielnie, próbując swą grą aktorską popsuć reżymowe produkcje filmowe i telewizyjne („Czterdziestolatek", „Kochaj albo rzuć"). Nie zdawał sobie, biedaczysko, sprawy, że w kapitalizmie, który w pocie czoła wywalczył, nie istnieją przydziały - jak chce lokal dla kabaretu, to musi go sobie kupić lub wynająć. Wot, surpriz.
Podobne „zagubienie" zauważyłem również niedawno u zwykłych obywateli. Nic dziwnego, skoro pogubił się tak światły twórca kultury i demokrata, jak p. Pietrzak. Wszystkim zagubionym Olga Lipińska dedykuje przesłanie: „Jak ci niedobrze w kapitalizmie, bo nie jest wcale tak słodki, to trzeba było przed zastosowaniem dokładniej czytać ulotki". Ulotek nie doczytali stoczniowcy, nie czytali też pracownicy (zwani ostatnio „kupcami") z firmy KDT w Warszawie. „Prawo prawem, a słuszność jest po naszej stronie" - usłyszałem w radiu z ust handlarzy, broniących dostępu do zajętej przez komornika hali targowej. Widać jakiś działacz na poważnie wziął słowa babki Pawlakowej z „Samych swoich".
Powtórzę ze znużeniem: kapitalizm nie jest nastawiony na dobro społeczeństwa, ani na pomoc pojedyńczym obywatelom. Kapitalizm jest nastawiony bezwzględnie na ZYSK!
Powyższe zdanie dedykuję i daję pod rozwagę stoczniowcom, „kupcom" oraz wszystkim, którzy ochoczo głosują na liberałów.
Pierwszą znaną ofiarą demokracji był satyryk i dzielny bojownik w walce z komunizmem, Jan Pietrzak. Po 1990 roku poszedł ponoć do prezydenta Wałęsy i poprosił o przydział lokalu dla swojego kabaretu. Za zasługi, czyli za darmo. Walczył dzielnie, próbując swą grą aktorską popsuć reżymowe produkcje filmowe i telewizyjne („Czterdziestolatek", „Kochaj albo rzuć"). Nie zdawał sobie, biedaczysko, sprawy, że w kapitalizmie, który w pocie czoła wywalczył, nie istnieją przydziały - jak chce lokal dla kabaretu, to musi go sobie kupić lub wynająć. Wot, surpriz.
Podobne „zagubienie" zauważyłem również niedawno u zwykłych obywateli. Nic dziwnego, skoro pogubił się tak światły twórca kultury i demokrata, jak p. Pietrzak. Wszystkim zagubionym Olga Lipińska dedykuje przesłanie: „Jak ci niedobrze w kapitalizmie, bo nie jest wcale tak słodki, to trzeba było przed zastosowaniem dokładniej czytać ulotki". Ulotek nie doczytali stoczniowcy, nie czytali też pracownicy (zwani ostatnio „kupcami") z firmy KDT w Warszawie. „Prawo prawem, a słuszność jest po naszej stronie" - usłyszałem w radiu z ust handlarzy, broniących dostępu do zajętej przez komornika hali targowej. Widać jakiś działacz na poważnie wziął słowa babki Pawlakowej z „Samych swoich".
Powtórzę ze znużeniem: kapitalizm nie jest nastawiony na dobro społeczeństwa, ani na pomoc pojedyńczym obywatelom. Kapitalizm jest nastawiony bezwzględnie na ZYSK!
Powyższe zdanie dedykuję i daję pod rozwagę stoczniowcom, „kupcom" oraz wszystkim, którzy ochoczo głosują na liberałów.