Przejdź do głównej zawartości

Ferplej

W zeszłym tygodniu znalazłem notkę o meczu piłkarskim Gdzieśtam, między Kimśtam a Kimśtam. Nie jest ważne miejsce, czas, ani osoby grające. Przedstawiono sytuację, w której piłkarz oddaje piłkę bramkarzowi przeciwnej drużyny po przerwaniu akcji z powodu kontuzji któregoś z zawodników. Zasada stara jak futbol. Zawodnik leży - wybijam piłkę na aut. Po dojściu zawodnika do siebie (ewentualnie po zmianie) przeciwnik wyrzuca piłkę z autu i oddaje ją mnie. Gra toczy się dalej. Tej zasady nie ma w przepisach, jest to tzw. zasada fair play. Jest wiele takich zasad, także w życiu codziennym: powiedzieć „dzień dobry" wsiadając do windy, przytrzymać drzwi dla idących z tyłu, wpuścić włączającego się do ruchu, gdy jest korek na drodze itp. itd.

W myśl tej zasady piłkarz wyrzucił piłkę z autu w kierunku bramkarza, po czym pobiegł za piłką i odebrał ją odwróconemu plecami bramkarzowi, który szykował się do wybicia jej w pole. Zdobył bramkę, sędzia uznał, koledzy się ucieszyli. Autor notki zasugerował, że z zasadami fair play nie ma to wiele wspólnego. No fakt, ale w piłce nożnej chamów nie brakuje, jest to dyscyplina, którą zajmują się w większości kłamcy, obłudnicy i „aktorzy". W żadnej innej dyscyplinie nie ma tak wielu dyskusji z sędziami - w futbolu każdy faulujący jest niewinny, a każdy faulowany żąda rzutu karnego i czerwonej kartki dla faulującego.

Nie zdziwiła mnie zatem postawa tego piłkarza, który zdobył gola zgodnie z przepisami, ale w stylu ostatniego szmaciarza. Bardziej zdegustowałem się wypowiedziami internautów. „No jak to, miał prawo!" „Bramkarz ciota/pedał/ciamajda/cipa (i jeszcze kilkanaście innych epitetów)", „Był fair, przecież podał piłkę", „Nie widzę w tym nic dziwnego/złego/nieprawidłowego". I jeszcze: „redaktor jest głupi, powinien zmienić pracę, co za głupie tematy porusza".

Tu tkwi najpoważniejszy problem: nie widzimy nic złego w podstępie, szachrajstwie, łamaniu dżentelmeńskich umów i niepisanych praw, bo nie grozi za to żadna odpowiedzialność. Poza wstydem, oczywiście, ale czym jest wstyd przy korzyściach z bycia szmaciarzem. Myślę, że to nie jest zła wola naszych internautów, to po prostu ich mentalność. Ze skutkami tej mentalności spotykam się na każdym kroku i wątpię, bym był wyjątkiem. 


***

Na koniec przytoczę historyjkę z moich czasów szkolnych. Wyszliśmy z kolegami „zajarać" na boisko. Było zimno, a jeden z chłopców miał tylko t-shirt. Poprosił, bym pożyczył mu na moment kurtkę, bo ja miałem jeszcze sweter. Gdy założył moją kapotę, od razu zaczął grzebać w kieszeniach. Zaprotestowałem, a po braku reakcji zażądałem zwrotu ubrania. On z wyrazem ciężkiej urazy na twarzy cisnął kurtką o ziemię, usiłując ją podeptać. No przecież ja go obraziłem, a on nie zrobił nic złego!

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwa zupa czyli jak uniknąć razów męża

Kilkanaście lat temu ruszyła kampania społeczna przeciwko przemocy wobec kobiet. Sztandarem tej kampanii był plakat przedstawiający kobietę pobitą – z siniakami i zadrapaniami – opatrzony podpisem: „Bo zupa była za słona”. Zestawienie poruszające, wywołujące u każdego w miarę wrażliwego odbiorcy poczucie absurdu i sprzeciwu wobec takiego (czytaj: przedmiotowego i okrutnego) traktowania drugiego człowieka. Jaki skutek odniosła ta kampania? To pytanie do socjologów, jednak na pewno udało się zwrócić uwagę szerszego grona obywateli na to wstydliwe zagadnienie. Przedtem mówiono, że kobieta powinna dźwigać swój krzyż, że związek małżeński jest święty, a żona jest przeznaczona mężowi, który jest „panem domu”. Jeszcze głupsze w mojej skromnej opinii jest porzekadło, że mężczyzna jest głową domu, a kobieta ma być szyją (co rozumiem tak, że kobieta może co najwyżej sprytnie manipulować mężem i forsować swoje potrzeby/pomysły niepostrzeżenie, by mąż myślał, że to on decyduje), co od razu wykluc...

Czas na nowy afisz

Staram się nie pisać wprost o polityce, ale dziś to zrobię. Mówi się: zainteresuj się polityką, zanim polityka zainteresuje się tobą. No i przyszedł dla polskich wyborców czas, że polityka się nimi zainteresowała w takim stopniu, że polityką zainteresować się musieli. O prawdziwości tego twierdzenia niech świadczy frekwencja w wyborach – do tej pory niespecjalnie zajmujących – samorządowych. Nie sam wynik jest tu znamienny, a właśnie frekwencja.   Okazało się, że nie jest z nami tak źle, jak to mówili panowie naukowcy, analitycy, dziennikarze, publicyści i inni spece. Tak zwany przeciętny wyborca, niezależnie od poglądów, jest w stanie władzy wybaczyć wiele, jeśli władza niewybaczalne sprawy zrekompensuje. A przynajmniej jeśli wiarygodnie coś obieca, a potem dotrzyma (co rzadkie), a przynajmniej stworzy pozory dotrzymania. Jeśli jednak władza obiecuje nieudolnie, dotrzymuje rzadko, a zamiast pozorów prezentuje chucpę i arogancję, ludzi traktuje jak niezbyt rozgarnięte dzieci – no,...

Osnowa i wątek

Dwa układy nitek, z których powstaje tkanina. Nitki muszą być dobrej jakości, muszą też pasować do siebie i być umiejętnie zespolone. Jeśli któryś z tych warunków nie będzie spełniony, tkanina będzie słaba, niskiej jakości, albo po prostu nie do użytku. To dlatego tanie ubrania często po dwóch-trzech praniach nadają się tylko do wytarcia kurzu z półki, bo gdy je założymy, menel pod sklepem częstuje nas bułką. Terminy „wątek” i „osnowa” w przenośnym znaczeniu mogą również odnosić się do literatury, filmu i innych dziedzin twórczości artystycznej (i nie tylko). W kinie i literaturze jest to szczególnie ładna analogia – osnowa fabuły to tło, świat przedstawiony, realia epoki, scenografia; wątek to akcja, przeżycia, problemy i dylematy bohaterów. Aby stworzyć dzieło dobrej jakości należy zadbać o osnowę i wątki, a potem spleść je ze sobą solidnie, a lekko; mocno, lecz finezyjnie. Nie mam tu na myśli równowagi za wszelką cenę, ale właściwy dobór proporcji, w zależności od zamierzonego efek...