Święto piękne, ale niestety zapomniane ostatnimi czasy. Nic w tym dziwnego - obowiązuje teraz zasada gloryfikowania terrorystów (zwanych bojownikami) i dyskredytowania wszelkich wydarzeń z lat 1945-89, jak również ludzi żyjących i działających w tamtym okresie. Obrzydło mi powtarzanie, że był to czas, jak każdy inny, miał swoje złe strony, ale dobre również, żyli wtedy ludzie dobrzy i światli, ale nie brakowało też głupców i kanalii. Mimo to wiem, że trzeba to powtarzać do znudzenia, bo gdy pozwolimy zmieszać z błotem naszych poprzedników, to nie będzie żadnych przeszkód, by tak samo w przyszłości ubłocić nas i nasze czasy.
22 lipca, to data szczodrze obdarzona wydarzeniami. W 1807 roku Napoleon nadał konstytucję satelickiemu państewku polskiemu, nazwanemu Księstwem Warszawskim. Było to państwo zależne, o dużo słabszej suwerenności, niż PRL. Już wtedy data 22 lipca została niejako przeznaczona na święto tworów państwowych „z ograniczoną niepodległością".
22 lipca 1944 roku ogłoszono manifest PKWN, zwany później Manifestem Lipcowym, który zapoczątkował nowy rozdział w naszej historii. Rok później, już po wyzwoleniu, ustanowiono ten dzień świętem państwowym. Od tej pory ważne wydarzenia były planowane na 22 lipca. Właściwie wszystkie większe inwestycje i przedsięwzięcia można śmiało umiejscowić w tym dniu, bez ryzyka błędu w dacie.
Ważniejsze wydarzenia, które miały miejsce 22 lipca:
W 1983 roku tego dnia skończył się stan wojenny w Polsce, a w 2002 wybuchła tzw. Afera Rywina. Imieniem 22 lipca ochrzczono fabrykę czekolady Wedla (dziś nazywa się Cadbury).
Jak widać, dużo tego jak na jeden dzień w roku. Kiedyś, oprócz dnia odbiorów budowlanych, było to święto państwowe, dzień wolny od pracy, a także dzień zwiększonego asortymentu dóbr wszelakich w sklepach i na straganach. W 1990 roku Sejm Kontraktowy zniósł to święto, wprowadzając dwa inne: 11 listopada i 3 maja.
Dla mnie (uważającego za patriotyzm raczej płacenie podatków, niż machanie szabelką i defilowanie) jest rzeczą drugorzędną, kiedy będzie święto państwowe i kogo ma czcić. Jednak dostrzegam pewną wyższość święta lipcowego nad listopadowym. Otóż między świętami majowym a dniem Matki Boskiej Zielnej, mamy tylko jeden wolny długi weekend - w Boże Ciało (do tego najczęściej jest on deszczowy). Całe wakacje są dla ludzi pracujących „czarne". 22 lipca byłby dobrym pretekstem do kolejnego długiego weekendu, które to weekendy my Polacy tak uwielbiamy. W listopadzie jest najczęściej zimno i deszczowo, wyjazd w celach wypoczynkowych możliwy jest tylko w strefę równikową. Ponadto, jesień i zima są nafaszerowane różnymi świętami - jedno mniej, czy jedno więcej nie robi specjalnej różnicy. W ubogim w święta okresie wakacyjnym taki długi weekend zrobiłby więcej dobrego dla kondycji psychicznej Polaków niż trzy defilady i cztery orędzia patriotyczne. Dlatego postuluję: Przywróćmy piękne letnie święto i niech się święci 22 lipca!!!
22 lipca, to data szczodrze obdarzona wydarzeniami. W 1807 roku Napoleon nadał konstytucję satelickiemu państewku polskiemu, nazwanemu Księstwem Warszawskim. Było to państwo zależne, o dużo słabszej suwerenności, niż PRL. Już wtedy data 22 lipca została niejako przeznaczona na święto tworów państwowych „z ograniczoną niepodległością".
22 lipca 1944 roku ogłoszono manifest PKWN, zwany później Manifestem Lipcowym, który zapoczątkował nowy rozdział w naszej historii. Rok później, już po wyzwoleniu, ustanowiono ten dzień świętem państwowym. Od tej pory ważne wydarzenia były planowane na 22 lipca. Właściwie wszystkie większe inwestycje i przedsięwzięcia można śmiało umiejscowić w tym dniu, bez ryzyka błędu w dacie.
Ważniejsze wydarzenia, które miały miejsce 22 lipca:
- 1949 - ukończenie budowy Trasy W-Z,
- 1952 - uchwalenie Konstytucję PRL, ukończono również budowę warszawskiej MDM z Placem Konstytucji.
- 1954 - otwarcie kombinatu w Nowej Hucie,
- 1955 - otwarcie Pałacu Kultury i Nauki oraz Stadionu Dziesięciolecia (obie budowle w Warszawie)
- 1956 - otwarcie Stadionu Śląskiego w Chorzowie
- 1973 - Rozpoczęcie seryjnej produkcji Fiata 126p
- 1974 - otwarcie Trasy Łazienkowskiej i Wisłostrady w Warszawie
W 1983 roku tego dnia skończył się stan wojenny w Polsce, a w 2002 wybuchła tzw. Afera Rywina. Imieniem 22 lipca ochrzczono fabrykę czekolady Wedla (dziś nazywa się Cadbury).
Jak widać, dużo tego jak na jeden dzień w roku. Kiedyś, oprócz dnia odbiorów budowlanych, było to święto państwowe, dzień wolny od pracy, a także dzień zwiększonego asortymentu dóbr wszelakich w sklepach i na straganach. W 1990 roku Sejm Kontraktowy zniósł to święto, wprowadzając dwa inne: 11 listopada i 3 maja.
Dla mnie (uważającego za patriotyzm raczej płacenie podatków, niż machanie szabelką i defilowanie) jest rzeczą drugorzędną, kiedy będzie święto państwowe i kogo ma czcić. Jednak dostrzegam pewną wyższość święta lipcowego nad listopadowym. Otóż między świętami majowym a dniem Matki Boskiej Zielnej, mamy tylko jeden wolny długi weekend - w Boże Ciało (do tego najczęściej jest on deszczowy). Całe wakacje są dla ludzi pracujących „czarne". 22 lipca byłby dobrym pretekstem do kolejnego długiego weekendu, które to weekendy my Polacy tak uwielbiamy. W listopadzie jest najczęściej zimno i deszczowo, wyjazd w celach wypoczynkowych możliwy jest tylko w strefę równikową. Ponadto, jesień i zima są nafaszerowane różnymi świętami - jedno mniej, czy jedno więcej nie robi specjalnej różnicy. W ubogim w święta okresie wakacyjnym taki długi weekend zrobiłby więcej dobrego dla kondycji psychicznej Polaków niż trzy defilady i cztery orędzia patriotyczne. Dlatego postuluję: Przywróćmy piękne letnie święto i niech się święci 22 lipca!!!