Odkrywam u coraz większej liczby moich znajomych z najróżniejszych środowisk brak bladego pojęcia, czym jest tzw. „gra półsłówek". Mnie, który bawi się w takie szarady od mniej więcej piątej klasy podstawówki, wydawało się, że świadomość półsłówek jest powszechna. Utwierdzały mnie w tym przekonaniu tytuły artykułów - do dziś pamiętam „Bój w hucie" i „Chór wujów".
Półsłówka były obecne w towarzystwie mi najbliższym sporadycznie, acz nieustająco. Gdy oglądałem zawody sportowe, był szał na kortach, tenis w porcie, piła w kółku, a czasem granie w salopie. Przy innej okazji mogła być draka w sali, barwa na kurierze, czasem było równo z górki, a czasem zdarzał się kolec w stawie.
Kilka lat temu, ku mojej uciesze, usłyszałem wiązankę półsłówek na spektaklu Żaby według Arystofanesa, granym w warszawskim Teatrze Narodowym: mała się nie pieści bo ma chętkę na wuja itp. Podczas podróży po kraju i nie tylko, obserwowałem malownicze domki w Słupsku i przepiękne sady w złocie (głównie jesienią). Gdzie nie spojrzeć, tam półsłówka.
Podstawowa zasada w „grze półsłówek": nie wolno mówić głośno rozwiązania kalamburu. Cały cymes i „ślicz" polega na zakamuflowanym wygłaszaniu sprośności w dużym, nawet oficjalnym gronie. Dzięki temu nie każda pędząca glizda musi wiedzieć, że pradziadek przy saniach, a prababka na słocie.
Półsłówka były obecne w towarzystwie mi najbliższym sporadycznie, acz nieustająco. Gdy oglądałem zawody sportowe, był szał na kortach, tenis w porcie, piła w kółku, a czasem granie w salopie. Przy innej okazji mogła być draka w sali, barwa na kurierze, czasem było równo z górki, a czasem zdarzał się kolec w stawie.
Kilka lat temu, ku mojej uciesze, usłyszałem wiązankę półsłówek na spektaklu Żaby według Arystofanesa, granym w warszawskim Teatrze Narodowym: mała się nie pieści bo ma chętkę na wuja itp. Podczas podróży po kraju i nie tylko, obserwowałem malownicze domki w Słupsku i przepiękne sady w złocie (głównie jesienią). Gdzie nie spojrzeć, tam półsłówka.
Podstawowa zasada w „grze półsłówek": nie wolno mówić głośno rozwiązania kalamburu. Cały cymes i „ślicz" polega na zakamuflowanym wygłaszaniu sprośności w dużym, nawet oficjalnym gronie. Dzięki temu nie każda pędząca glizda musi wiedzieć, że pradziadek przy saniach, a prababka na słocie.