Z ogromnym obrzydzeniem po raz kolejny obserwuję, jak środki masowego przekazu wywołują z niebytu postacie, które nie powinny w ogóle pokazywać się na łamach i antenach. Był okres, gdy popełniali głupstwo za głupstwem, gafę za gafą i kompromitowali nasz kraj w Europie i na świecie. Później zniknęli z życia publicznego - niektórzy po przegranych wyborach, inni na skutek rozgrywek partyjnych.
To była znakomita okazja, żeby o nich zapomnieć, dać im w spokoju wieść żywot osób prywatnych. Gdyby próbowali wracać, można by znów o nich wspomnieć, choć niekoniecznie. W tym przypadku jednak rozumiem: polityk wraca do gry, media informują co się dzieje na scenie politycznej, taka ich rola.
Teraz jednak mamy do czynienia z informacją, a raczej dociekaniem dziennikarzy: Co się stało z posłem X, dlaczego lider partii Y zniknął, gdzie podziewa się były minister Z i tak dalej i tak dalej. Zastanawiam się, czy nie jest tak, że jakiś mało kreatywny redaktor sięgnął po pierwszy lepszy temat, żeby wyrobić wierszówkę. Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak działanie odgórne - polityk dzwoni do zaprzyjaźnionej gazety i mówi: „Panowie Redaktorzy, coś o mnie dawno nie pisaliście, puśćcie jakąś notkę.", zaprzyjaźniona gazeta drukuje, a media elektroniczne przytaczają notkę w przeglądach prasy. Polityk przypomniany, zadanie wykonane.
Apeluję do dziennikarzy: Panowie! Dajcie spokojnie odejść politykom, nie reanimujcie ich ani nie podtrzymujcie przy życiu (politycznym) na siłę. Gdy będą dość silni, by powrócić z sensownym programem, pomóżcie im, ale pod żadnym pozorem nie pytajcie o nich, gdy siedzą cicho. Selekcja naturalna w polityce jest potrzebna jak nigdzie indziej, bo pozwoli przetrwać jednostkom najwartościowszym.
Przynajmniej taką mam nadzieję.
To była znakomita okazja, żeby o nich zapomnieć, dać im w spokoju wieść żywot osób prywatnych. Gdyby próbowali wracać, można by znów o nich wspomnieć, choć niekoniecznie. W tym przypadku jednak rozumiem: polityk wraca do gry, media informują co się dzieje na scenie politycznej, taka ich rola.
Teraz jednak mamy do czynienia z informacją, a raczej dociekaniem dziennikarzy: Co się stało z posłem X, dlaczego lider partii Y zniknął, gdzie podziewa się były minister Z i tak dalej i tak dalej. Zastanawiam się, czy nie jest tak, że jakiś mało kreatywny redaktor sięgnął po pierwszy lepszy temat, żeby wyrobić wierszówkę. Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak działanie odgórne - polityk dzwoni do zaprzyjaźnionej gazety i mówi: „Panowie Redaktorzy, coś o mnie dawno nie pisaliście, puśćcie jakąś notkę.", zaprzyjaźniona gazeta drukuje, a media elektroniczne przytaczają notkę w przeglądach prasy. Polityk przypomniany, zadanie wykonane.
Apeluję do dziennikarzy: Panowie! Dajcie spokojnie odejść politykom, nie reanimujcie ich ani nie podtrzymujcie przy życiu (politycznym) na siłę. Gdy będą dość silni, by powrócić z sensownym programem, pomóżcie im, ale pod żadnym pozorem nie pytajcie o nich, gdy siedzą cicho. Selekcja naturalna w polityce jest potrzebna jak nigdzie indziej, bo pozwoli przetrwać jednostkom najwartościowszym.
Przynajmniej taką mam nadzieję.