Profesor Konarzewski, szef Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, zaapelował do maturzystów: „Nie myślcie samodzielnie, nie bądźcie na egzaminie kreatywni. Schowajcie to na inną okazję!". Brawo za szczerość, ale jaki jest wobec tego sens zdawania egzaminu, zwanego kiedyś egzaminem dojrzałości?
Obecna matura wymaga odpowiedzi zgodnych z tzw. kluczem odpowiedzi. Czyli, drogi maturzysto, pisz test tak, jak go ćwiczyłeś na lekcjach - zaznaczaj właściwe odpowiedzi i wpisuj tylko to, czego oczekuje egzaminator. Wszystko, co wystaje poza ramy klucza, zostanie przycięte do pożądanego kształtu i rozmiaru.
Należę do jednego z ostatnich roczników szczęśliwców, którzy pisali na maturze wypracowanie. Kilka tematów do wyboru, pusta kartka, pióro i głowa - pięć godzin, życzymy powodzenia, start! Radzono sobie różnie, ale egzaminowany miał wtedy poczucie, że coś od niego zależy. Znasz temat, umiejętnie go zaprezentujesz, nie zrobisz błędów gramatycznych, ortograficznych ani stylistycznych - świetnie, piątka, a co najmniej czwórka. Nie douczyłeś się, nie wychodzi ci składanie literek w wyrazy, a tych w zdania? Bierzesz najprostszy temat, próbujesz coś sklecić i liczysz na trójkę, lub litościwą czwórkę z minusem. Wyleciała ci z głowy jakaś data, czy fakt historyczny? Wysil się i zastąp tę informację inną, zatuszuj niedociągnięcie inną błyskotliwą informacją. Słowem - pokaż czy coś Ci we łbie zostało po czterech latach wygniatania ławek i szlifowania szkolnych korytarzy. Młodszym czytelnikom wyjaśniam, że kiedyś nauka w liceum ogólnokształcącym trwała cztery lata.
Teraz egzamin wygląda jak układanka. Opracowany pieczołowicie test należy wypełnić zgodnie z kluczem. Zgadnij, maturzysto o czym myślałem i wpisz dokładnie to i nic ponadto. Trafiłeś - punkt, blisko, ale niedokładnie - brak punktu. Wypracuj w sobie odruchy Pawłowa: Romantyzm - uniesienie, Słowacki - wielkim poetą był, Kochanowski - ojciec literatury polskiej, Rej - Polacy nie gęsi itp. Przy czym skojarzenia często nie są tak oczywiste, jak by mogły być dla orientujących się w literaturze. Trzeba ćwiczyć odruchy, by odgadnąć, co akurat teraz miał na myśli mędrzec układający test. Dla kreatywnych i myślących nieszablonowo litości nie będzie.
Apel Pana Profesora spowodowany jest troską o zdających i zapewne zażenowaniem formą obecnej matury. Po co bowiem taki egzamin, jakie umiejętności ma przetestować, czego chcemy się za jego pomocą dowiedzieć o zdających? Teraz równie ciężko jest dostać ocenę celującą, co niedostateczną. Premiujemy średniaków, pilnie przyswajających zadany materiał i nieposzukujących niczego na własną rękę.
Czy aby nie o to właśnie chodzi rządzącym nami ludziom? Żebyśmy za dużo nie myśleli, nie zadawali trudnych pytań, a tylko chodzili grzecznie na wybory i wysyłali esemesy poparcia na ulubione postacie medialne. Nieważne, czy będą to politycy, sportowcy, aktorzy, czy beztalencia, znane z tego jedynie, że są znane. Ważne, by opinia mediów była naszą opinią.
Obecna matura wymaga odpowiedzi zgodnych z tzw. kluczem odpowiedzi. Czyli, drogi maturzysto, pisz test tak, jak go ćwiczyłeś na lekcjach - zaznaczaj właściwe odpowiedzi i wpisuj tylko to, czego oczekuje egzaminator. Wszystko, co wystaje poza ramy klucza, zostanie przycięte do pożądanego kształtu i rozmiaru.
Należę do jednego z ostatnich roczników szczęśliwców, którzy pisali na maturze wypracowanie. Kilka tematów do wyboru, pusta kartka, pióro i głowa - pięć godzin, życzymy powodzenia, start! Radzono sobie różnie, ale egzaminowany miał wtedy poczucie, że coś od niego zależy. Znasz temat, umiejętnie go zaprezentujesz, nie zrobisz błędów gramatycznych, ortograficznych ani stylistycznych - świetnie, piątka, a co najmniej czwórka. Nie douczyłeś się, nie wychodzi ci składanie literek w wyrazy, a tych w zdania? Bierzesz najprostszy temat, próbujesz coś sklecić i liczysz na trójkę, lub litościwą czwórkę z minusem. Wyleciała ci z głowy jakaś data, czy fakt historyczny? Wysil się i zastąp tę informację inną, zatuszuj niedociągnięcie inną błyskotliwą informacją. Słowem - pokaż czy coś Ci we łbie zostało po czterech latach wygniatania ławek i szlifowania szkolnych korytarzy. Młodszym czytelnikom wyjaśniam, że kiedyś nauka w liceum ogólnokształcącym trwała cztery lata.
Teraz egzamin wygląda jak układanka. Opracowany pieczołowicie test należy wypełnić zgodnie z kluczem. Zgadnij, maturzysto o czym myślałem i wpisz dokładnie to i nic ponadto. Trafiłeś - punkt, blisko, ale niedokładnie - brak punktu. Wypracuj w sobie odruchy Pawłowa: Romantyzm - uniesienie, Słowacki - wielkim poetą był, Kochanowski - ojciec literatury polskiej, Rej - Polacy nie gęsi itp. Przy czym skojarzenia często nie są tak oczywiste, jak by mogły być dla orientujących się w literaturze. Trzeba ćwiczyć odruchy, by odgadnąć, co akurat teraz miał na myśli mędrzec układający test. Dla kreatywnych i myślących nieszablonowo litości nie będzie.
Apel Pana Profesora spowodowany jest troską o zdających i zapewne zażenowaniem formą obecnej matury. Po co bowiem taki egzamin, jakie umiejętności ma przetestować, czego chcemy się za jego pomocą dowiedzieć o zdających? Teraz równie ciężko jest dostać ocenę celującą, co niedostateczną. Premiujemy średniaków, pilnie przyswajających zadany materiał i nieposzukujących niczego na własną rękę.
Czy aby nie o to właśnie chodzi rządzącym nami ludziom? Żebyśmy za dużo nie myśleli, nie zadawali trudnych pytań, a tylko chodzili grzecznie na wybory i wysyłali esemesy poparcia na ulubione postacie medialne. Nieważne, czy będą to politycy, sportowcy, aktorzy, czy beztalencia, znane z tego jedynie, że są znane. Ważne, by opinia mediów była naszą opinią.