Przejdź do głównej zawartości

Konsekwencja pilnie potrzebna

Mentalność Polaków nadal jest bardzo roszczeniowa. Jesteśmy liberalni, gdy chodzi o płacenie podatków, wypełnianie obowiązków wobec państwa. Stajemy się za to socjalistami i piewcami państwa opiekuńczego, gdy trzeba wyciągnąć rękę po publiczne pieniądze albo wesprzeć kogoś w potrzebie.

Niestety, rządzący podpisują się pod tą praktyką. Deklarują i okazują pomoc w przypadkach jednostkowych, a nagłośnionych medialnie - że wspomnę rządowe samoloty przywożące ofiary wypadku polskiego autobusu we Francji, połączone z żałobą narodową. Obecny rząd również deklaruje pomoc rodzinie zamordowanego przez talibów polskiego inżyniera, bo rząd kieruje się odruchami ludzkimi, współczuciem i odpowiedzialnością za swoich obywateli. Wszystko byłoby pięknie i szlachetnie, gdyby nie małe „ale". Rząd nie jest od tego! Państwo nie opiekuje się obywatelami w takim sensie. Od takiej pomocy są ubezpieczyciele, w tym konkretnym przypadku również pracodawca, który temu inżynierowi wyjazd zlecił. Są wreszcie różne organizacje rządowe i pozarządowe, zajmujące się pomocą potrzebującym.

Kilka dni temu rząd zapowiedział że będzie spłacał kredyty za ludzi, którzy stracili pracę. Znowu - jak to wygląda wobec ciężko pracujących i płacących podatki obywateli, którzy muszą spłacać kredyt i jeszcze się utrzymać, bo mają to szczęście i pracują? Jest to dzielenie na równych i równiejszych, a stoi za tym chęć uzyskania poklasku i ugrania kilku procent w sondażach przedwyborczych. Trudno się zresztą dziwić. Raz (kilkanaście lat temu) premier powiedział rolnikom, którzy stracili zbiory w wyniku powodzi, że „trzeba się było ubezpieczyć". Zapłacił za to słono, zapłaciła też w następnych wyborach jego partia.

Pomoc rządu jest wskazana i potrzebna, ale w sprawach działań dyplomatycznych lub rozwiązań systemowych. W przypadku zamordowanego w Pakistanie rodaka działania dyplomatyczne były niewystarczające, rozwiązania systemowe, czyli działania legislacyjne także pozostawiają wiele do życzenia. Za to pojedynczy fajerwerk, jednorazowa, nagłośniona przez media pomoc, czy nadanie pośmiertnie orderu komuś zasłużonemu, ale przed śmiercią nieodznaczonemu - to owszem, tu politycy radzą sobie świetnie.

Nie bardzo chciałbym się tu zajmować polityką, za którą nie przepadam i nie uważam się w tej dziedzinie za eksperta. Jednak politykę kształtuje kultura i mentalność społeczeństwa. Nikt nie lubi słuchać, że trzeba być zapobiegliwym, oszczędnym, myśleć choć trochę o przyszłości, żeby w razie jakiegoś nieszczęścia nie obudzić się z ręką w porcelanowym naczyniu nocnym. My lubimy żyć na luzie, za motto wziąć sobie powiedzenie „jakoś to będzie" i nie martwić się o przyszłość. Pamiętam, że takie myślenie rozwijała w moim pokoleniu (przypuszczam że nie tylko w moim) szkoła, gdzie mniej zmotywowanych uczniów „przepychano" do następnej klasy, co oni odbierali jako przyzwolenie na nieuctwo, bez konieczności nadrobienia zaległości i opanowania przewidzianego w danej klasie programu. Później niektórzy na własnej skórze pobierają bolesną naukę odpowiedzialności za swoje życie - i ci mają szczęście. Reszta liczy na litość innych, co pomogą biednemu w potrzebie. I kółko się zamyka.

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwa zupa czyli jak uniknąć razów męża

Kilkanaście lat temu ruszyła kampania społeczna przeciwko przemocy wobec kobiet. Sztandarem tej kampanii był plakat przedstawiający kobietę pobitą – z siniakami i zadrapaniami – opatrzony podpisem: „Bo zupa była za słona”. Zestawienie poruszające, wywołujące u każdego w miarę wrażliwego odbiorcy poczucie absurdu i sprzeciwu wobec takiego (czytaj: przedmiotowego i okrutnego) traktowania drugiego człowieka. Jaki skutek odniosła ta kampania? To pytanie do socjologów, jednak na pewno udało się zwrócić uwagę szerszego grona obywateli na to wstydliwe zagadnienie. Przedtem mówiono, że kobieta powinna dźwigać swój krzyż, że związek małżeński jest święty, a żona jest przeznaczona mężowi, który jest „panem domu”. Jeszcze głupsze w mojej skromnej opinii jest porzekadło, że mężczyzna jest głową domu, a kobieta ma być szyją (co rozumiem tak, że kobieta może co najwyżej sprytnie manipulować mężem i forsować swoje potrzeby/pomysły niepostrzeżenie, by mąż myślał, że to on decyduje), co od razu wykluc...

Czas na nowy afisz

Staram się nie pisać wprost o polityce, ale dziś to zrobię. Mówi się: zainteresuj się polityką, zanim polityka zainteresuje się tobą. No i przyszedł dla polskich wyborców czas, że polityka się nimi zainteresowała w takim stopniu, że polityką zainteresować się musieli. O prawdziwości tego twierdzenia niech świadczy frekwencja w wyborach – do tej pory niespecjalnie zajmujących – samorządowych. Nie sam wynik jest tu znamienny, a właśnie frekwencja.   Okazało się, że nie jest z nami tak źle, jak to mówili panowie naukowcy, analitycy, dziennikarze, publicyści i inni spece. Tak zwany przeciętny wyborca, niezależnie od poglądów, jest w stanie władzy wybaczyć wiele, jeśli władza niewybaczalne sprawy zrekompensuje. A przynajmniej jeśli wiarygodnie coś obieca, a potem dotrzyma (co rzadkie), a przynajmniej stworzy pozory dotrzymania. Jeśli jednak władza obiecuje nieudolnie, dotrzymuje rzadko, a zamiast pozorów prezentuje chucpę i arogancję, ludzi traktuje jak niezbyt rozgarnięte dzieci – no,...

Osnowa i wątek

Dwa układy nitek, z których powstaje tkanina. Nitki muszą być dobrej jakości, muszą też pasować do siebie i być umiejętnie zespolone. Jeśli któryś z tych warunków nie będzie spełniony, tkanina będzie słaba, niskiej jakości, albo po prostu nie do użytku. To dlatego tanie ubrania często po dwóch-trzech praniach nadają się tylko do wytarcia kurzu z półki, bo gdy je założymy, menel pod sklepem częstuje nas bułką. Terminy „wątek” i „osnowa” w przenośnym znaczeniu mogą również odnosić się do literatury, filmu i innych dziedzin twórczości artystycznej (i nie tylko). W kinie i literaturze jest to szczególnie ładna analogia – osnowa fabuły to tło, świat przedstawiony, realia epoki, scenografia; wątek to akcja, przeżycia, problemy i dylematy bohaterów. Aby stworzyć dzieło dobrej jakości należy zadbać o osnowę i wątki, a potem spleść je ze sobą solidnie, a lekko; mocno, lecz finezyjnie. Nie mam tu na myśli równowagi za wszelką cenę, ale właściwy dobór proporcji, w zależności od zamierzonego efek...