Przejdź do głównej zawartości

Papka medialna, czy duchowa uczta?

Człowiek żyjący w zasięgu wszelkich środków masowego przekazu powinien mieć uwagę podzielną, jak niegdyś Napoleon. Ot, pracownik biurowy: siedzi sobie przy biurku, przed oczami monitor z otwartą przeglądarką internetową, na biurku gazeta, w tle grające radio. Z każdego publikatora wypływają najróżniejsze informacje, rzekłbym: kęsy wiadomości. Sejm, Senat, wypadki trzęsienia ziemi, operacje finansowe, wojna, zamieszki, służba zdrowia, celebryci, bezdomni, teczki, pościgi... W głowie odbiorcy powstaje wrażenie, że tyle się wokół dzieje, że świat tak rwie do przodu.

Jeszcze 20 lat temu wiadomości w telewizji były nadawane 2-3 razy dziennie. Dziś bywa, że 2-4 razy na godzinę, a są też pory dnia, gdy serwisy informacyjne przerywa się jedynie reklamami.

Dawniej przeciętny obywatel posiadający telewizor o 19:00 sadzał przed nim dziecko (jeśli takowe posiadał) i oglądał razem z nim dobranockę. Później, już sam, zasiadał do półgodzinnych wiadomości (dziennika telewizyjnego, dziennika wieczornego - różnie się ten program nazywał, jednak pora nadawania nie zmieniła się niemal od początku istnienia telewizji w Polsce). Po wiadomościach rozpoczynał się czas wieczornej rozrywki. Poniedziałkowy Teatr Telewizji, czwartkowy film lub serial kryminalny, inne filmy i seriale, programy rozrywkowe (Kabaret Starszych Panów, Kabaret Olgi Lipińskiej), festiwale piosenki, także programy kulturalne. To wszystko między 20:00 a 22:30.

Teraz telewidz dysponując przeciętnym dostępem do oferty telewizyjnej może zasiąść przed telewizorem po 18:00 i wstać lub zasnąć przed nim o 23:00, przez cały czas oglądając jedynie programy publicystyczne a w nich obowiązkowe „gadające głowy". Niemożliwe? 18:50 Wydarzenia, 19:00 Fakty, 19:30 Wiadomości, 20:00 Kropka nad i, 20:30 Polska i Świat, 21:00 Magazyn 24 godziny, 22:00 Szkło kontaktowe. Jeśli komuś mało, to później ma jeszcze do dyspozycji wiadomości biznesowe. Pozostałe kanały w tym czasie prezentują po raz dziesiąty film Kevin sam w jakimś miejscu albo teleturniej dla półinteligientnych orangutanów (Zuzia, orangutan Forresta Gumpa, nie byłby chętny do takiej zabawy uznawszy ją za głupią). A gdzie codzienna porcja bardziej wymagającej myślenia kultury i sztuki?

Wszelkie programy kulturalne i oferta rozrywkowa na przyzwoitym poziomie nadawana jest po 23:00. Tylko kto ma jeszcze siłę po czterech godzinach wydarzeń faktów, mitów i komentarzy przyswoić jeszcze coś innego? Obejrzenie jakiegokolwiek programu na dobrym poziomie intelektualnym i artystycznym wymaga końskiego zdrowia i przyzwyczajenia organizmu do najwyżej sześciu godzin snu na dobę. W najlepiej przez reklamodawców opłacanym czasie antenowym mieszczą się tylko pozycje przyciągające jak największą rzeszę widzów. Wszystko, co wymaga minimalnego wysiłku umysłowego, wypada poza godzinę 22:00.

Można się w tym miejscu zastanowić, czy taki natłok publicystyki, serwisy informacyjne co kwadrans, są skutkiem przyspieszenia świata. Skoro się coraz więcej na świecie dzieje, trzeba coraz więcej mówić i pisać, aby wszystko zrelacjonować.

Ależ niekoniecznie! Media zwyczajnie „biją pianę" zarzucając odbiorców ogromną liczbą krótkich, prostych i z pozoru wyczerpujących informacji, z których uda się zapamiętać połowę, a zrozumieć może jedną dziesiątą. „Dzięki" temu występują takie kurioza, jak sondaże poparcia. Platformę Obywatelską popiera 48% (stan na koniec grudnia 2009 według Wirtualnej Polski), premiera - 45% ale już rząd zarządzany przez niego - 33% a sejm, w którym PO ma większość - 26%. Przy czym rząd jest źle (raczej źle i zdecydowanie źle) oceniany przez 62% respondentów, co daje mu taką samą pozycję, jak prezydentowi (64% negatywnych opinii). Te wyniki potwierdzają, że ludzie nie potrafią kojarzyć faktów, budować z przyswajanych informacji logicznego obrazu sytuacji, a ich wybory kierowane są w dużej mierze emocjami. Takim wyborcą dużo łatwiej jest manipulować i na tym - jak przypuszczam - mediom właśnie najbardziej zależy.

Popularne posty z tego bloga

Prawdziwa zupa czyli jak uniknąć razów męża

Kilkanaście lat temu ruszyła kampania społeczna przeciwko przemocy wobec kobiet. Sztandarem tej kampanii był plakat przedstawiający kobietę pobitą – z siniakami i zadrapaniami – opatrzony podpisem: „Bo zupa była za słona”. Zestawienie poruszające, wywołujące u każdego w miarę wrażliwego odbiorcy poczucie absurdu i sprzeciwu wobec takiego (czytaj: przedmiotowego i okrutnego) traktowania drugiego człowieka. Jaki skutek odniosła ta kampania? To pytanie do socjologów, jednak na pewno udało się zwrócić uwagę szerszego grona obywateli na to wstydliwe zagadnienie. Przedtem mówiono, że kobieta powinna dźwigać swój krzyż, że związek małżeński jest święty, a żona jest przeznaczona mężowi, który jest „panem domu”. Jeszcze głupsze w mojej skromnej opinii jest porzekadło, że mężczyzna jest głową domu, a kobieta ma być szyją (co rozumiem tak, że kobieta może co najwyżej sprytnie manipulować mężem i forsować swoje potrzeby/pomysły niepostrzeżenie, by mąż myślał, że to on decyduje), co od razu wykluc...

Czas na nowy afisz

Staram się nie pisać wprost o polityce, ale dziś to zrobię. Mówi się: zainteresuj się polityką, zanim polityka zainteresuje się tobą. No i przyszedł dla polskich wyborców czas, że polityka się nimi zainteresowała w takim stopniu, że polityką zainteresować się musieli. O prawdziwości tego twierdzenia niech świadczy frekwencja w wyborach – do tej pory niespecjalnie zajmujących – samorządowych. Nie sam wynik jest tu znamienny, a właśnie frekwencja.   Okazało się, że nie jest z nami tak źle, jak to mówili panowie naukowcy, analitycy, dziennikarze, publicyści i inni spece. Tak zwany przeciętny wyborca, niezależnie od poglądów, jest w stanie władzy wybaczyć wiele, jeśli władza niewybaczalne sprawy zrekompensuje. A przynajmniej jeśli wiarygodnie coś obieca, a potem dotrzyma (co rzadkie), a przynajmniej stworzy pozory dotrzymania. Jeśli jednak władza obiecuje nieudolnie, dotrzymuje rzadko, a zamiast pozorów prezentuje chucpę i arogancję, ludzi traktuje jak niezbyt rozgarnięte dzieci – no,...

Osnowa i wątek

Dwa układy nitek, z których powstaje tkanina. Nitki muszą być dobrej jakości, muszą też pasować do siebie i być umiejętnie zespolone. Jeśli któryś z tych warunków nie będzie spełniony, tkanina będzie słaba, niskiej jakości, albo po prostu nie do użytku. To dlatego tanie ubrania często po dwóch-trzech praniach nadają się tylko do wytarcia kurzu z półki, bo gdy je założymy, menel pod sklepem częstuje nas bułką. Terminy „wątek” i „osnowa” w przenośnym znaczeniu mogą również odnosić się do literatury, filmu i innych dziedzin twórczości artystycznej (i nie tylko). W kinie i literaturze jest to szczególnie ładna analogia – osnowa fabuły to tło, świat przedstawiony, realia epoki, scenografia; wątek to akcja, przeżycia, problemy i dylematy bohaterów. Aby stworzyć dzieło dobrej jakości należy zadbać o osnowę i wątki, a potem spleść je ze sobą solidnie, a lekko; mocno, lecz finezyjnie. Nie mam tu na myśli równowagi za wszelką cenę, ale właściwy dobór proporcji, w zależności od zamierzonego efek...